 |
Kochała. Tak jak jeszcze nigdy. Uwielbiała jego uśmiech. Jego niebieskie oczy. Wysoką sylwetkę. Szerokie ramiona i ciepłe dłonie. Wielbiła jego pocałunki. I to jak mówił ,,Tylko moja" . Podobały się jej zazdrosne spojrzenia wszystkich dziewczyn kiedy ją przytulał. Mogła patrzeć w jego oczy całe dnie. Mogła słuchać jego głosu 24 na dobę. Chciałaby móc czuć jego dotyk cały dzień i noc. Najchętniej nie wychodziłaby z jego objęć i nie odrywała swoich ust od jego warg. To on sprawiał, że w jej oczach pojawiały się iskierki szczęścia i najszczerszy i najradośniejszy uśmiech świata. Wszyscy powtarzali jej, że wygląda cudownie. A ona wiedziała, że to dzięki niemu. Promieniała. Upiększała ją miłość do niego. Tak bardzo go kochała. I nie mogła powstrzymać uśmiechu kiedy on zapewniał, że też ją kocha. Odkąd ją pocałował chodziła roześmiana co dzień. Bo wiedziała, że wieczorem znów usłyszy jego głos, poczuje jego zapach i zasmakuje słodkich warg. / s.z.w
|
|
 |
On stał się chamem. Wystarczyło, że nie byli razem. Wpadł w złe towarzystwo od którego zawsze go odciągała. Zaczął pić i przeklinać. Zmienił się na gorsze. Zgrywał twardego cwaniaka. A ona się cieszyła. Cieszyła się, że tak się zmienił. Bo ona pozostała taka sama a jemu świat się zawalił. I mimo pozy ,,jestem twardy" wiedziała, że jest miłym chłopcem. Bo powierzchnię można zmienić ale nie to co w środku. Była pewna, że gdyby z nim była- wyciągnęłaby go z tego bagna. Z alkoholu, towarzystwa i złych ocen. Ale nie ona. Nie tym razem. Teraz niech sam sobie ratuje dupę. Skoro sam poradził sobie ze złamaniem jej serca. To niech sam się teraz z tego wyplącze. Była ciekawa czy tym razem da sobie radę - Bez niej! / s.z.w
|
|
 |
Nie przejmuj się porażkami!
Przejmuj się szansami, które tracisz, jeśli nie próbujesz.
|
|
 |
Remember to always be yourself. Unless you suck.
|
|
 |
przekroczył już próg śmierci, ale wrócił, bo nie mógł znieść samotności.
|
|
 |
aniołom skrzydła płoną
a one ciągle jeszcze lecieć chcą
i w zakochaniu swym
spadają w niebo
aż na dno. //?
|
|
 |
Założyła bransoletkę. Od niego. On jej nie widział. A ona spędzała każdą lekcje wpatrując się w ten sentymentalny kawałek metalu. W oczach stawały iskierki. A bransoletka parzyła jej nadgarstek. Nienawidziła siebie, że jeszcze pamięta. Że to coś dla niej znaczy. A jednak... Nie mogła wytrzymać tego, że ma ją na ręku. Tak wiele to dla niej znaczyło. Już rok przeleżała w pudełku. Ale nadal wyglądała równie pięknie jak wtedy kiedy ją dostała. Pamiętała jak wkładał jej ją na rękę. Jak patrzył jej w oczy i dotykał jej nadgarstka mówiąc ,,Pięknie". A teraz on o niej już nawet nie pamięta. A ona nosząc tą bransoletkę wszystko sobie przypomina. Ale postanowiła sobie, że jej nie zdejmie. Że może kiedy się będzie dobijać wspomnieniami może jej przejdzie ten ból w sercu na jego widok. Bo bardziej niż jego osoba bólu przyprawiała jej bransoletka. Która parzyła skórę i serce. Wyciskała łzy i zaciskała w pięści ręce. / s.z.w
|
|
 |
Nadzieja to dobra rzecz, może najlepsza ze wszystkich, a to, co dobre, nigdy nie umiera.
|
|
|
|