|
Nie umiem okazywać uczuć. Choć serce roi się od emocji, ja nie potrafię ich wydobyć. Cierpię z tego powodu, ponieważ chciałabym, by bliscy mieli świadomość, co do nich czuję, a tak mogą tkwić w błędnym przekonaniu, że są mi obojętni. Boję się, że w końcu kiedyś przez to odejdą. Wiem, że ich ranię.
|
|
|
Zanim ponownie zasnęła, nawiedziła ją, nie po raz pierwszy z resztą, refleksja na temat pewnej szczególnej, charakteryzującej dorosłych, cechy: niemal wszyscy biorą środki uspokajające, łykają pigułki lub piją alkohol, żeby przyspieszyć nadejście snu, dręczące zaś ich koszmary są swojskie i niewinne - praca, pieniądze, co pomyśli nauczycielka, jeśli nie kupię dziecku nowej sukienki, czy mój mąż jeszcze mnie kocha, kim naprawdę są moi przyjaciele. Nie mają najmniejszego pojęcia o tym, co przeżywa dziecko pozostawione w ciemnym pokoju, będące w o tyle gorszej sytuacji, że nie może się odwołać do pomocy psychoanalityka lub lekarza; musi samo stawić czoło okropnej istocie, która co wieczór wślizguje się pod dywan, i najróżniejszym strachom, czającym się tuż poza polem widzenia. Każdej nocy zmaga się z tymi koszmarami w samotnej walce, której kres kładzie dopiero paralityczne skostnienie wyobraźni, zwane także dorosłością.
|
|
|
Z lękiem, którego nie można wyartykułować, nie można także wygrać, a strach zamknięty w dziecięcym mózgu jest zwykle zbyt wielki, żeby mógł znaleźć ujście przez nieduże usta. Prędzej czy później wracałeś z kimś do tych miejsc, które niegdyś napełniały cię niewysłowionym przerażeniem, i napawałeś się smakiem spóźnionego zwycięstwa, aż wreszcie przychodziła ta noc, podczas której okazywało się, że dawne lęki nie zniknęły z twojej podświadomości, lecz zostały na jakiś czas zamknięte w małych dziecięcych trumienkach, pokrytych kwiatami dzikiej róży
|
|
|
Nie mogę uwierzyć, że ktoś tak cudowny jak Ty, może chcieć przebywać z kimś tak pełnym wad i sprzeczności, z kimś całkowicie beznadziejnym i ciągnącym innych ludzi na dno, z kimś takim, jak ja. Czego we mnie szukasz? Co we mnie już znalazłeś? Czego Ci brakuje? Czym zasłużyłam sobie na spotkanie kogoś tak zajebistego, jak Ty?
|
|
|
Płacz mi zawsze pomaga. Płaczę, nawet kiedy nie wiem, dlaczego płaczę. Potrafię płakać nad obrazkiem w gazecie lub kiedy dowiem się o czyimś dobrym uczynku albo słuchając muzyki czy też w ogóle bez powodu. Zdaje się, że to symptom pewnej odmiany nerwicy o skomplikowanej łacińskiej nazwie.
|
|
|
Najważniejsze to budzić się z kimś, spać przytulonym, przytulanie jest ważne. Świadomość że jeśli przyjdą potwory, ktoś z Tobą jest. To metafora. Potworów nie ma. Budzisz się rano z ciepłym ciałem, czujesz oddech ukochanej osoby. To jest to. Przytulanie.
|
|
|
Hiperaktywność, rzucanie się w wir życia, nadmierne życie towarzyskie i społeczne, ustawiczne podróże, unikanie skupienia i samotności, typowe dla naszej cywilizacji, w znacznej mierze wywodzą się z nerwicowego lęku przed samotnością.
|
|
|
nawet w piekle ludzie dostają czasami łyk wody, nawet jeśli tylko po to, żeby głębiej przeżywać pełny horror niezaspokojonego pragnienia, kiedy znowu ich ono ogarnie.
|
|
|
Część naszego życia polega na poszukiwaniu tej jednej osoby, która zrozumie naszą historię. Często okazuje się, że wybraliśmy niewłaściwie. Człowiek, o którym sądziliśmy, że rozumie nas najlepiej, odnosi się do nas później ze współczuciem, obojętnością albo wręcz antypatią. Z kolei ludzie, których obchodzimy, dzielą się na dwie grupy: tych, którzy nas rozumieją i tych, którzy wybaczają nam najgorsze grzechy. Rzadko zdarza się trafić na kogoś, kto ma obie te cechy naraz.
|
|
|
Nie można wylądować na stałe w jednym punkcie o nazwie „szczęście”. Człowiek nie potrafi bowiem skupić uwagi dłużej niż mucha domowa. Czy znacie wiele much, które osiągnęły wieczne szczęście i siedzą wieczorami w domu?
|
|
|
Plotka – choroba zakaźna polegająca na przenoszeniu jej z nosiciela na nosiciela. O dziwo nosiciel nie jest chory, chora jest ofiara. Nosiciele przekazują sobie jakiś fakt z życia ofiary, który zostaje wielokrotnie przekręcany, dzięki czemu staje się bardziej interesujący dla nosicieli.
|
|
|
Jedna z najokrutniejszych lekcji życia (oraz śmierci): To, co się liczy dla nas, nie musi się liczyć dla innych, nawet jeżeli jesteśmy sobie bliscy. Inni niekoniecznie kochają to, co my, czy nienawidzą to, co my. Nasza prawda bywa dla nich kłamstwem.
|
|
|
|