 |
szaleję za jego uśmiechem, za spojrzeniem przeszywającym mnie na wskroś, na dotykiem sunącym delikatnie po liniach mojego ciała, nawet za tym tanim flirtem jaki na mnie stosuje. wielbię sposób w jaki mówi, to jak z sekundy na sekundę z żartów może przejść na całkiem poważny temat. z jednej strony nienawidzę go za to jak chorym skurwielem jest, z drugiej - tak niemożliwie chcę go kochać.
|
|
 |
najbardziej boli sam fakt, że centymetry pomiędzy naszymi ustami zamieniają się w setki kilometrów między sercami, że wokół twoich ust przechodzić będą nieznane mi właścicielki innych ust, a ja nie będę w stanie zakazać im zbliżania się do ciebie.
|
|
 |
odszedłeś z dość retorycznym pytaniem: zastanów się, czy to ma sens. a ja milczałam. ale to nie było tak, że mi nie zależało, o nie. po prostu nie byłam na tyle silna, żeby powiedzieć: zostań, potrzebuję cię.
|
|
 |
nie mogę zasnąć znów, gdy przykładam głowę do poduszki, one życzą słodkich snów, ale to brzmi jak pogróżki
|
|
 |
wobec Ciebie miałem dług i kiedy padła ta przysięgą to kłamałem Ci jak z nut - Ty uwierzyłaś w cud, a ja ruszyłem w cug i coś zniszczyłem znów
|
|
 |
m yślę o tym jadąc po autostradzie, że jedyne co zostanie po nas to żal po stracie
|
|
 |
potrzebowałem Cię, żeby wyjść na prostą, Ty miałaś wtedy serce skute lodem tak jak Wostok dla mnie
|
|
 |
mam rany większe, niż te od naboi i zbyt mało czasu żebym mógł je zagoić, mówiłem o tym, a oni krzywo patrzyli, od psychoterapeutów aż do wychowawczyni
|
|
 |
Daj tylko dopalić papierosa, biorę na siebie winę, nie zrzucam na niebiosa
|
|
 |
Mama mówiła, że nie będzie tak źle i że jak urosnę to stanę się wielki, ale jak zobaczyłem, z czym to się je, to chyba nabawiłem się od tego alergii
|
|
 |
nic się nie zmieniłeś. zamiast samochodzików wyścigowych, rozpieprzasz teraz marzenia. ze słodkiego chłopczyka, przerodziłeś się w największego chama, jakiego znam. gratuluję.
|
|
 |
teraz idę w deszczową noc przez ulicę, wyklinając życie z papierosem w ręku. spotykam cię, a ty pytasz co się stało, przecież zawsze byłam taka poukładana, nigdy nie przeklinałam, nie paliłam. co się stało? zostawiłeś mnie, kretynie. papierosy zastępują mi ciebie - najwyraźniej muszę być od czegoś uzależniona. a przekleństwa? przekleństwa pozwalają mi uwolnić wewnętrzną rozpacz, spowodowaną twoim odejściem.
|
|
|
|