 |
Moje niebo rozpada się na miliony małych kawałeczków, a ja nie potrafię temu zapobiec.
|
|
 |
Czuję się, jakbym była jednym kawałkiem puzzli, nie pasującym do całego obrazka.
|
|
 |
Przez sekundę wstydziłam się, że zadzwoniłam do niego po ratunek; powinnam była sama zapanować nad sytuacją.
Potem jednak pomyślałam sobie: A niby dlaczego nie? Dlaczego nie mam zadzwonić po ratunek do kogoś o sile tytana, kto twierdzi, że mnie ubóstwia? Tak, z pewnością do takiej osoby dzwonie się w razie niebezpieczeństwa.
|
|
 |
Cholera, a przecież obiecałam im, że tym razem będę grzeczna!
|
|
 |
I wiesz co.? Jeżeli nawet za parę sekund miałby być koniec świata, nie zrobiła bym nic, tylko przeczytała Twój przedostatni sms w którym napisałeś jak mnie kochasz i mogłabym zginąć z uśmiechem na twarzy, ponieważ nie przeczytała bym tego po którym płakałam w każdą noc...
|
|
 |
Te pierdolone sentymenty. ; |
|
|
 |
... i przepraszam, że lubię Cię trochę bardziej niż powinnam.
|
|
 |
part 2: w końcu przyjechałeś na tym swoim zajebistym motorze, ściągnąłeś kask, spojrzałeś na mnie i powiedziałeś zwyczajne 'hej' po czym odchrząknęłam 'cześć'. podszedłeś do mnie. - przyniosłem Ci te pieniądze na składki, o które prosiłaś.. po chwili przypomniałam sobie o co chodzi i wymamrotałam. - a tak, dzięki. - to tyle. 'odpowiedziałeś z powrotem zakładając kask na głowę'. wsiadłeś na maszynę i odjechałeś. patrzyłam na Ciebie, a jedyne, co nie dawało mi spokoju to to, dlaczego nie dałeś mi tej kasy tak jak inni, po prostu w szkole..
|
|
 |
od jakiś dwóch godzin leżałam na łóżku rozwiązując te 90 zadań z matmy. nagle przyszedł sms od Ciebie. zdziwiłam się, bo od dwóch lat nie pisałeś do mnie sam z siebie więc nie wiedziałam o co Ci chodzi. spytałeś się mnie czy możemy się spotkać. odpisałam, że tak. - ale dlaczego Ty chcesz się ze mną zobaczyć sam na sam? przecież mi powiedziałeś, że nic między nami już nigdy nie będzie. 'pomyślałam'. odpowiedziałeś, że przyjedziesz o 18. przed spotkaniem nie wiedząc po co, wyperfumowałam się, uczesałam, a nawet wzięłam orbitkę. stojąc tak na dworze stwierdziłam, że te całe perfumy i ta guma są bez sensu. od razu ją wyplułam, rozczochrałam włosy i pogniotłam ciuchy. cdn.
|
|
 |
on się starał, ona olewała. on odpuścił, ona zrozumiała.
|
|
|
|