 |
Obiecaj mi, że rzucisz mnie w słoneczny dzień. Że będę mogła pójść wtedy na plażę i popatrzeć na tyłki chłopaków. Nie chcę siedzieć w domu i płakać razem z chmurami...
|
|
 |
Kłócili się, było ich słychać w całym bloku. Nie byli parą. Uderzyła go w ramię, tak mocno, że aż się cofnął, ale odzyskał równowagę i podszedł bliżej niej. Cholerne 1,80 cm krzyczało coś do niej powodując, że wściekłość wciąż rosła. Odwróciła się łapiąc za włosy 'Czy Ty w ogóle siebie słyszysz?! Nawet nie jesteśmy parą, a robisz mi afery o jakiegoś gościa ze szkoły! Ogarnij się w końcu!' Zabrakło jej tchu. Wyprostował się,ścisnął dłonie w pięści i czekał. 'I co? Mam Cię może jeszcze przeprosić?!' Podparła się pod boki. Widziała jego żyły na szyi,słyszała, jak głośno oddycha,a jego oczy zdawały się mówić, że ma ochotę coś rozjebać. Jednak on odwrócił się na pięcie i skierował ku drzwiom pokoju. Był już w kuchni, kiedy krzyknęła najgłośniej, jak mogła "Kocham Cię! No kocham Cię, do jasnej cholery!' Wrócił się. Spojrzała na niego przepraszającymi oczyma. 'Kocham, no.' Szepnęła bardziej do siebie. Podszedł do niej i z całej siły przytulił do piersi.
|
|
 |
Na najtrudniejszych skrzyżowaniach życiowych, nie ma żadnych drogowskazów.
|
|
 |
To nie tak, że jestem zła. Ty po prostu nie zasłużyłeś by poznać moją słodycz.
|
|
 |
Kocham patrzeć jak patrzysz czy patrzę...
|
|
 |
Nie musiała rozumieć sensu życia, wystarczyło spotkać kogoś, kto go zna. A potem zasnąć w jego ramionach jak dziecko, które wie, że ktoś silniejszy od niego chroni je przed wszelkim złem i niebezpieczeństwami.
|
|
 |
Może typ nie jest zły, ale to jeszcze szczeniak.
|
|
 |
Jak patrzę teraz na chłopaka, który kiedyś mi się podobał, to zastanawiam się gdzie ja kurwa miałam oczy?
|
|
 |
Czas nie chuj, nie stanie...
|
|
 |
Tak, będę wredną suką. Będę uśmiechać się drwiąco, rzucać pełne pewności siebie spojrzenia, będę błyskać inteligencją i mówić wszystkim w oczy to, co o nich myślę. Nie będę się przejmować ich opinią, gdyż wystarczy mi, że wiem czego mogę się sama po sobie spodziewać. Będę zdobywała, rozkochiwała w sobie a później porzucała, ot tak, dla frajdy. Zazdrosnym ludziom będę puszczała oczko i wyśmiewała się z ich zdziwionych min. Przejdę obok żebraków obojętnie, widok zdychającego, potrąconego kota nie zrobi na mnie większego wrażenia. Będę uśmiechała się nieszczerze, będę drwiła z wywodów na temat tego, jak bardzo innych zraniłam.
A nocami będę płakać oglądając Twoje zdjęcia i pytając Boga, w którego nawet nie wierzę, co takiego miałeś w sobie? Ty, zwyczajny chłopak, przy którym mogłabym wieść co najwyżej długie i spokojne życie.
|
|
 |
Zielonooki chłopak stał tam na końcu korytarza. Na pewno to on, odwróciła jeszcze raz wzrok by móc mu się bliżej przyjrzeć. Ich wzrok się w końcu spotkał, wcześniej patrzyli na siebie z obojętnością, nie znając się. A teraz obserwują się na przerwach. Gdy ich wzrok się spotka wszystko w nich drży... Ona szuka w jego oczkach głębi która pozwoli się jej poczuć bezpieczną.
|
|
|
|