 |
- Eeej, nudno jest, napijmy się wódki.
|
|
 |
Koniec, pauza na razie, znowu straciłam Cię na jakiś czas, teraz pora wypłakać tyle ile trzeba, ogarnąć się i iść dalej.
|
|
 |
Powoli zsuwam z siebie jego ramię i wychodzę z łóżka. Siadam na krześle obok, odpalam papierosa i zaczynam gapić się na niego z miną psychopatki. Patrze na każdy drobny szczegół, pochłaniam każdy milimetr sześcienny jego twarzy i ciała, patrzę na włosy, powieki, delikatne rzęsy, przesuwam wzrokiem wzdłuż linii nosa, ust i podbródka, pożeram oczami jego barki,tors i całą resztę, w ogóle nie chce mi się spać, boję się,że On zniknie zanim się obudzę, nie mogę zresztą zmarnować tyle czasu w którym mogę po prostu leżeć obok i wodzić palcem po jego twarzy.
|
|
 |
Wciąż jeszcze czuje Twoje dłonie na plecach.
|
|
 |
Może nie jestem jakoś specjalnie miła, nie potrafię być zbytnio kulturalna, nie potrafię nie sięgać po butelkę, białe czy papierosa, nie potrafię nie pyskować, nie jestem w niczym jakoś wybitnie dobra, nie mam pasji, którą mogłabym rozwijać, nie potrafię pokazywać się od dobrej strony, nie umiem tak naprawdę wybaczać czy zapominać, noszę w sobie od chuja wad, ok, wiem, ale kurwa potrafię kochać tak,że gubię siebie, potrafię kochać tak,ze nikt na ziemi tego nie przebije.
|
|
 |
Wiesz, kiedy odjeżdżasz, jedna paczka papierosów zdecydowanie nie wystarcza.
|
|
 |
Pusta popielniczka,bo po co palić skoro mam jego, jego ubrania porozrzucane po moim pokoju, jego dłonie na moim ciele i moje łzy na jego ubraniu.
|
|
 |
chciałam być twarda. niczego tak bardzo nie pragnęłam jak tego, by doprowadzić serce do normalnego stanu, odgrodzić się od przeszłości, otworzyć serce na nowe, lepsze uczucia. nigdy nie sądziłam, że tak toksycznie na mnie wpłyniesz. zatrułeś moje myśli dobrze wiedząc, że antidotum nie istnieje.
|
|
 |
Myślę, że mogliśmy więcej
|
|
|
|