 |
w wietrzny, wakacyjny dzień postanowiłam iść na spacer, którego celem było dotarcie na pobliską plażę miejską. usiadłam na pomoście, fale lizały moje turkusowe paznokcie i całe stopy. włączyłam reggae, odpaliłam papierosa ukochanej marki i zaciągałam się spokojnie, ale tę idealną chwilę przerwała ręka spoczywająca na moim ramieniu. '' przecież miałaś nie palić '' - usłyszałam. odwróciłam się równocześnie dostrzegając mojego byłego. cieszyłam się z wyboru koszulki na dziś, bowiem pisało na niej ' wypier.dalaj '. pokazałam mu ją, a on poszedł zniesmaczony, udając, że go to nie poruszyło.
|
|
 |
siedziała na górce, w ich ukochanym miejscu. było przyjemnie ciepło, ale nie gorąco. promienie letniego słońca oświetlały jej twarz. zapomniała wziąć okularów więc przymknęła powieki. nie zdawała sobie sprawy z tego jak niesamowicie wygląda. nie wiedziała, że jej brązowe włosy nabrały złocistych refleksów. opalała się, myśląc o nim, gdy nagle poczuła szelest trawy. nie musiała zgadywać, wiedziała, że to on. czuła jego obecność. usiadł kilka metrów od niej, była zmieszana, wiec nie otworzyła oczu, ale spod jej powiek wypływały łzy, które dzięki słońcu błyszczały i stawały się kolorowe. potem poczuła delikatne usta na swoich mimo tego, że nie byli razem. kocham Cię - usłyszała. w tamtej chwili uświadomiła sobie, że miłość istnieje.
|
|
 |
nie ma śladu po tamtych marzeniach, zostały tylko wspomnienia.
|
|
 |
wszystkich dziwiło to, że o wiele bliżej jestem z babcią i dziadkiem, niż z rodzicami. interesowało ich, dlaczego. ale ja, przezornie nigdy nie podawałam im prawdziwego powodu. mówiłam prawdę, lecz nie dokończoną. zazwyczaj opowiadałam o wszystkich prezentach, o wielkiej kochającej się rodzinie, ale omijałam fakt, że kiedy mama i tata mieli mnie najzwyczajniej w świecie w tyłku, to oni się mną opiekowali. tylko tyle.
|
|
|
|