 |
|
przecież nie mogę do ciebie podejść, powiedzieć ci jak zajebiście mi na tobie zależy i oznajmić ci jak bardzo chcę być z tobą, o nie skarbie, jeszcze mi w głowie nie jebło.
|
|
 |
|
spotkaliśmy się miesiąc po naszym rozstaniu. siedziałam na ławce w parku, chudsza o dziesięć kilo, z delikatnym makijażem, w rurkach, o których zawsze marzyłam, ale moje sylwetka mi wszystko uniemożliwiała i luźnej koszulce. żułam moją ulubioną gumę, napawając się letnim powietrzem i ciepłem na ramionach. przechodziłeś ze swoimi kumplami. wyrwało ci się ciche "wow". od razu rozpoznałam twój głos, więc podniosłam wzrok. - zaraz was dogonię, chłopaki - powiedziałeś, patrząc centralnie w moje oczy. usiadłeś obok. - zmieniłaś się - oznajmiłeś. wtedy zobaczyłam, że zaraz dojdzie tu mój obecny chłopak. wstałam. - nie mam czasu, wybacz - ruszyłam w stronę mojej miłości. - hej - zamruczałam, kiedy mnie objął. - tęskniłam, kotku - pocałował mnie. czułam na plecach, twój wzrok.
|
|
 |
|
kurwa, debilu, jebany frajerze, popierdolony szmaciarzu, niedojebany egoisto. kochaj mnie!
|
|
 |
|
to niewiarygodne, jak można czuć się szczęśliwą przez tyle lat, mimo tylu kłótni, tylu upierdliwości i tak naprawdę, kurwa, nie wiedzieć, czy to miłość czy nie.
|
|
 |
|
Przestałam marzyć. Wzięłam życie, jakim jest, chociaż wcale nie jestem z niego zadowolona. Tyle, że poddałam się i nie wiem, czy jeszcze chcę o siebie walczyć./Lizzie
|
|
 |
|
Leki przeciwbólowe pomagały, ale tylko do czasu. Zrezygnowałam z nich, gdy zrozumiałam, że czasami ból, którym się tłumaczyłam nie był spowodowany niczym innym niż zniszczoną psychiką. Na to nie pomagało nic./Lizzie
|
|
 |
|
Nauczyłam się płakać bezgłośnie w domu pełnym ludzi, cierpienia w samotności i życia, którego nigdy nie chciałam./Lizzie
|
|
 |
|
a dziś kocham cię o całe wczoraj mocniej.
|
|
 |
|
nienawidzę cię za wszystko. za to, że dałeś mi tą cholerną nadzieję z której i tak nic nie wyszło. za nieprzespane noce i litry połykanych łez. nienawidzę cię za wiele rzeczy a przede wszystkim za to, że mimo tego jak doskonale cię znam, wciąż cię kocham czując się z tym żałośnie.
|
|
 |
|
w takim razie miło, że mogłam pomóc. zawsze służę pomocą, skurwielu.
|
|
 |
|
no i co mała, mówisz że jesteś lepsza? w byciu kurwą na pewno.
|
|
 |
|
podziwiam cię, naprawdę, bo tobie do przetrwana na tym świecie jest potrzebne kurwienie się na lewo i prawo. mi wystarczy śniadanie, obiad i kolacja.
|
|
|
|