 |
cała zakrwawiona, podbiegła do niego. - nie, nie, nie. - zaczęła krzyczeć, szczypiąc się na wszystkie możliwe sposoby. - jesteś i będziesz. tak, tak, tak. - wypowiadała pomiędzy próbami na złapanie oddechu. ręce. pokaleczone od szkła ręce. rozbijanie filiżanek z których wspólnie pijali czekoladę wymieniając się najsłodszymi pocałunkami świata. jego puste, tępe spojrzenie, utwierdzające ją w fakcie, że o dziś musi radzić sobie sama. jak dziecko oddanie do domu dziecka. jak szczeniak, oddany do schroniska. - bądź. nie rób mi tego. - błagała osuwając się z niemocy na nogach. - byłem. przepraszam, że byłem. - wypowiedział, napięcie odwracając się w drugą stronę. wiedząc, że gorszą krzywdę zrobił jej swoją obecnością niż tym, gdyby nigdy się nie pojawił. pozostawiona sama sobie z zakrwawioną koszulka, zaczęła strzepywać opiłki porcelany, które ówcześnie starała się wgniesć w swoją klatkę piersiową z nadzieją, że uda jej się dotrzeć do serca, uciszając jego krzyk. nieskutecznie.
|
|
 |
jedyne czego pragnę na te święta to spokoju. ucieczki. obudzenia się z koszmaru,którego nieusilnie staram się pozbyć poprzez szczypanie się po ciele każdego ranka. łudzę się, że to wszystko jest tylko imaginacją. zostawiłam koło łóżka filiżankę po kakao. codziennie rano budzę się i przecierając oczy spoglądam na nią. z nadzieją, że znowu poczuję zapach brązowego napoju. znowu ujrzę unoszącą się parę. znowu obrócę się, żeby dostać całusa w czoło i gwałtownie objąć Cię w pasie. ale z każdym porankiem uświadamiam sobie, że chęć tego wszystkiego jest znikomą abstrakcją, a od rzeczywistości nie ma ucieczki.
|
|
 |
nadchodzą momenty, kiedy niesamowite ciepło oblewa wnętrze Twojego ciała, chcąc ugotować każdy z Twoich organów. serce zaczyna skakać jak wirująca pralka. chcesz krzyczeć, ale odbiera Ci mowę. pragniesz płakać, ale Twoje kanaliki łzowe odmawiają posłuszeństwa. rzucasz się w amoku, nie wiedząc co robić. patrzysz ślepo w jeden punkt, opadając z sił. nie potrafiąc uwierzyć w coś co Cię właśnie spotkało. budzisz się w środku nocy, oblana potem na dywanie, na który upadłaś z niemocy. rękawy brudne od tuszu. pod paznokciami tynk ze ścian. a podniesienie powiek staje się jedną z brutalniejszych rzeczy jakie Cię ostatnio spotkały. wehikuł czasu zabiera Cię do rzeczywistości, teraźniejszości nieusilnie każąc Ci z nią walczyć, wiedząc że nie masz najmniejszych szans bo chociażbyś spłonęła od wewnątrz, paląc każdy z własnych organów począwszy od serca uczucie przerażenia nie spłonie już nigdy.
|
|
 |
I nagle wstał , jednym ruchem zmiażdżył biały plastykowy kubek z którego wcześniej opróżnił alkohol i rzucił go na ziemię mówiąc 'zapomnij' po czym odszedł nie obracając się za siebie. Szedł wolnym ale pewnym krokiem , po drodze zbił kilka piątek , ktoś krzyknął 'stary chodź na blanta' a ja siedziałam tam sama , jak zahipnotyzowana , te słowa wbiły się we mnie jak sztylet w samo serce , 'zapomnij , zapomnij' odbijało się echem w moim wnętrzu ale jak ? Przecież zapomnieć to można odrobić pracę domową , kupić mleko , nastawić budzik czy odebrać płaszcz z pralni. Przecież zapomnieć można termin wizyty u dentysty a nie człowieka którego kochałaś , który wypchnął cię z przed pędzącego auta tym samym ratując ci życie . Nie można zapomnieć człowieka z którym dzieliło się łóżko , człowieka który był zawsze.Ktoś z tyłu spytał 'Naćpana co jest' 'życie' odpowiedział jakiś głos , chyba byłam to ja , nie wiem , nie pamiętam już dokładnie .
|
|
 |
'spieprzyliśmy to,kurwa mać spieprzyliśmy,spieprzyliśmy,rozumiesz?' darłam się jak gdybym była osobą niezrównoważoną psychicznie.Była druga może trzecia w nocy,staliśmy na osiedlu pod blokiem.On milczał a ja wciąż krzyczałam.Ludzie zbudzeni moim wrzaskiem wyglądali zza firanek co poniektórzy nawet wychodzili na balkon.Spojrzałam w jego oczy i zrozumiałam wszystko,cierpiał,tak bardzo bolały go moje słowa.Był mistrzem w ukrywaniu uczuć ale ja potrafiłam odgadnąć każdą targającą nim emocję,to te oczy,te zielone oczy nie potrafiły niczego ukryć,nie przede mną.W końcu się odezwał mówił normalnym tonem ale w porównaniu z moim poprzednim wrzaskiem wydawało się jakby szeptał'ale naprawimy to,bo się kochamy,bo ja Cię kocham i Ty mnie kochasz,bo to nam wystarczy' zapłakana wtuliłam się w jego tors a on szeptał w moje włosy słowa 'będzie dobrze' choć wiedział że tak nie będzie i ja to wiedziałam bo zbyt wiele się wydarzyło by teraz mogło być dobrze
|
|
 |
leżałam na kanapie,oglądając telewizję i czekając na Damiana,gdy zadzwonił telefon. spojrzałam na wyświetlacz-dzwoniła siostra.odebrałam pytając jak tam. smutnym głosem odpowiedziała:'chujowo'.z nerwów aż podniosłam się z kanapy.'co jest,Młoda?'.'wszystko i nic. nic nie jest tak samo'-mówiła,pociągając nosem.'mów'-nalegałam.'dostałam wpierdol za faceta z którym właśnie się rozstałam. boli mnie obita twarz,i rozcięta warga.i wiesz co?nie jest ważne to,że gdybyś tu była,to już byś biegła wpierdolić tej suce.ważne jest to,że przytuliłabyś mnie, a ja czułabym ,że mam kogoś bliskiego,bo teraz nie czuję nic'-wydukała smutno. próbowałam powstrzymać łzy. zaciskając pięści z bólu powiedziałam:'trzymaj się tam Mała. ja Cię stamtąd zabiorę, nie zostawię nigdy'.'wiem'-powiedziała,rozłączając się. usiadłam na kanapie,i rycząc jak dziecko zrozumiałam,że popełniłam najgorszy błąd w życiu zostawiając ją tam samą-z tymi beznadziejnymi ludzmi,którzy mają czelność zwać się Naszymi rodzicami.|
|
|
 |
To było za gówniarza , byliśmy wtedy razem choć nie byliśmy parą ale mimo wszystko chodziliśmy za ręce,przytulaliśmy się , całowaliśmy , ja nosiłam jego bluzy a kiedy on kupował osiem piw to wiadome było że cztery z nich są dla mnie.Byliśmy w sobie zakochani jednak nie mówiliśmy słowa 'kocham'. To było takie bycie razem nie będąc razem.Nagle coś się zepsuło, kontakt zaczął się urywać aż w końcu nie potrafiliśmy powiedzieć sobie głupiego 'cześć'.Teraz gdy dorośliśmy jest już lepiej , nasze stosunki uległy poprawie , mijając się na ulicy rzucimy do siebie 'hej' on nawet czasem zapyta jak leci.A ja ? A ja jednak żałuję że to wszystko potoczyło się tak a nie inaczej bo chociaż nic do niego nie czuję to czasami chciałabym móc pogadać z nim jak ze zwykłym kumplem,spotkać się na piwo czy flaszkę.Czasami chciałabym żeby nasza znajomość wyglądała nieco inaczej
|
|
 |
dzień zaczynam od wyjścia do sklepu - najczęściej jest to wyjśćie po kefir, na kaca. wracam i ogarniam się, w międzyczasie zostaję wyniesiona z łazienki z cztery razy, bo Damian 'jest już spóźniony'. wybiegamy razem na zajęcia - ja te szkolne, On na uczelnie. kupujemy kawe na wynos, i z prawie zamkniętymi oczami żegnamy się, na pewnej krzyżówce idąc w całkiem inne strony. wracamy zazwyczaj po 15 - zmęczeni, kładziemy się na kanapie losując kto ogarnia dziś coś do jedzenia. zazwyczaj robi to Damian, a ja popijam sobie piwo grając na xbox'ie lub ogarniając jakieś lekcje. jemy, po czym ustawiamy się z Jego znajomymi do knajpy, lub na jakiś mini-melanż u Nich w domu. wracamy około północy - albo lekko wstawieni, albo kompletnie nawaleni. kładziemy się do łóżka, kończąc dzeń cudownym akcentem:'światło,kurwa!'. tak wygląda większość moich dni. witam w Naszych świecie.
|
|
 |
pojechaliśmy ekipą nad 'stawy'.jak zwykle rozłożyliśmy namioty i rozpaliliśmy ognisko nad największym z nich.'przepłynął kiedyś ktoś ten staw wzdłuż?'-rzucił pytaniem ktoś z tłumu.'mój tato'-odpowiedziałam,otwierając browara i siadając przy ognisku.'ee,to musiał zaimponować Twojej mamie'-powiedziała koleżanka.'a no.zaimponował.mi również.a wychodząc z wody podszedł do Niej i całując dodał:dla mojej najuochańszej kobiety'-powiedziałam,wspominając.'zajebista sprawa'-powiedziała koleżanka.po chwili On podszedł do mnie, i rzucając mi swoją koszulkę powiedział:'łap'.'co robisz?'-spytałam,patrząc na Niego.'idę popływać'-dodał,cwano się uśmiechając.wiedziałam już co chce zrobić.zdążyłam tylko powiedzieć:'ale mój tato zna ten staw na wylot,każdą głębokość',gdy wskoczył i popłynął.chłopaki przyświecili na staw światłami,gdy dopływał już do połowy.po 15 minutach wrócił,zdyszany podszedł do mnie i całując powiedział:'dla mojej najukochańszej kobiety'
|
|
 |
Czy wiesz jakie to uczucie kiedy masz motyle w brzuchu,ale jeszcze nie wiesz kto je spowodował .. Dowiesz się wkrótce,a po motylach w brzuchu nie będzie śladu zostaną tylko krwawe blizny na sercu,które będziesz goić miesiącami,tak kolejny raz zakochałaś się w skurwysynie
|
|
 |
I nawet mimo tego,że on traktował ją jak ostatnią szmatę ona widziała w nim swój cały świat,nie potrafiła od niego odejść,nie potrafiła przerwać tego patologicznego związku z jednostronną miłością ... On to przerwał tym samym pozbawiając ją życia .
|
|
 |
ej , weź rusz tyłek, podnieś go do góry i walcz. jesteś silna - masz styl, charakter i w chuj dużo mocy w sobie. odstaw tego drinka, wyrzuć szluga - to Ci nie pomoże. działaj, bo jesteś w stanie.
|
|
|
|