 |
|
to tylko słowa, możesz brać mnie na dystans.
|
|
 |
|
nie chcę już oddechu na karku i dłoni na biodrach,dotknij mnie sercem.
|
|
 |
|
co mi poczytasz na dobranoc?
|
|
 |
|
nie powiem, że nie mogę bez ciebie żyć. bo mogę. ale nie chcę.
|
|
 |
|
nic nie znaczysz dla mnie i nie chwytasz mnie za serce !ejpatrzbrat
|
|
 |
|
leżałam pod kołdrą, starając się ogrzać zmarznięte stopy. pod poduszką poczułam wibracje komórki. 'łobuzie, wyłaź z mojej głowy, bo zasnąć nie mogę! dobranoc, kotek. i love you.', przeczytałam wiadomość od Niego. uśmiech od razu wstąpił na twarz, a zimno stóp jak za dotnięciem czarodziejskiej różdżki, przestało doskwierać.
|
|
 |
|
- boże, przestań! co, zaczniesz tu teraz ryczeć?! ODCHODZĘ. nie zatrzymasz mnie. - powiedział zły, kiedy nie chciałam wypuścić Jego dłoni z uścisku, kiedy powiedział mi, że to koniec. - laska, to skończone. płacz. rozpaczaj. dołuj. nie wychodź z łóżka. chuj mnie to obchodzi! puść. - kontynuował, a ja już nie mogłam powstrzymać łez. - ja pierdole. jak w jakimś romansidle. i co, masz już tą satysfakcję, że chociaż próbowałaś mnie zatrzymać. dobra, nie chciałem tego zrobić, ale zaczynasz mnie wkurwiać. - powiedział, wyszarpując dłoń. uniósł środkowym palcem mój podbródek, i zaczął bezwstydnie całować. - na pożegnanie. - szepnął, po czym natychmiast odszedł. usiadłam, popadając w histeryczny płacz.
|
|
 |
|
wychodziłam z szatni. rzucił się na kolegę z klasy, w przejściu. popchnął go na wieszaki, tym samym uderzając mnie dosyć mocno w brzuch. - sorry. - rzucił, nie patrząc komu to zrobił. doszedł do tamtego, bezbronnego w sumie, i położył mu rękę na gardle. - co, kurwa? uderzyć Cię teraz? - mówił miesząc go tym spojrzeniem, od którego przechodził dreszcze. - zostaw mnie. - prosił tamten. - dobra, ale zapamiętaj sobie, że na mnie się nie kabluje, frajerze. - mówił, przez zaciśnięte zęby. - jeszcze jedna taka akcja, a obiję Ci ryj, obiecuję. - patrzyłam na całą scenę, trzymając się za bolący brzuch. wtedy puścił tamtego, i wreszcie przeniósł wzrok na mnie. - jeszcze raz mnie uderzysz w brzuch, to ja obiję ryj Tobie, przyrzekam. - powiedziałam, zostawiając Go tam z zaskoczoną miną.
|
|
 |
|
lekcja religii. pompa jak zwykle. - a miał ksiądz dziewczynę? - zapytała jedna z koleżanek. zamknął oczy, wzdychając. - miałem. nawet byłem zaręczony. - odparł, a nas wszystkich wmurowało. każdemu przeszło przez myśl, że zginęła, czy coś. - ojej, przepraszam! nie chciałam poruszać tego smutnego tematu. - bezmyślnie rzuciła koleżanka. - smutnego? nie, nie. nie chodzi o to. chciałbym, żebyście coś zrozumieli.. wcześniej byłem normalnym chłopakiem, potem już mężczyzną. chodziłem na imprezy, piłem, rzucałem obelgami nawet w stronę kościoła. i jak każdy normalny człowiek, kochałem. - wyjaśnił, a my spojrzeliśmy na Niego z zupełnie innej strony. przestał być w naszych oczach tym 'gościem w sutannie', stał się taki jak wszyscy.
|
|
 |
|
a czasem jestem dla Ciebie tak strasznie wredna i chamska. przykro mi, ale nawet największym uczuciem nie zabijesz we mnie do końca tej zimnej suki , którą zawsze byłam i jestem. / veriolla
|
|
 |
|
Psychika czysta jak kryształ, uczucia bez obelg
|
|
 |
|
obiecywaliśmy sobie, że nie pozwolimy, żeby cokolwiek zniszczyło to, co Nas łączy. łączyło..
|
|
|
|