 |
|
nie kochała Go. kochała świadomość, że ma kogoś, kto w razie potrzeby Ją przytuli, pomoże w każdej sprawie, będzie całować i zapewniać o swoim ogromnym uczuciu. nie myślała o Nim. kierowała się tylko swoim szczęściem.
|
|
 |
|
zakończmy teraz, kiedy jeszcze się nie przywiązałam, aż tak bardzo.
|
|
 |
|
mówicie to samo, w tym samym czasie. bez problemu rozumiecie swoje spojrzenia. wspieracie się duchowo, nawet na odległość. zawsze czujecie tą drugą blisko. macie w zanadrzu niekończącą się listę tematów do rozmów. cisza nie jest niezręczna. znacie wszystkie swoje tajemnice. wspólnie jedziecie po Jego nowej lasce. wiesz co to? przyjaźń.
|
|
 |
|
wiedziała, że to koniec. wybrała Jego, odrzucając przyjaciół, a teraz i On odszedł. przyszedł lek, wyzwolenie. garść tabletek nasennych i tanie wino, śmiało zapukały do drzwi. miało się skończyć. odrodziło się na nowo, w zimnym szpitalu.
|
|
 |
|
odpaliłam szluga roztrzęsiona. podniosłam wzrok na kumpelę. - jakim On jest chujem! wiesz, wszystko zajebiście, nie? szczęśliwi byliśmy. szwendanie się wieczorami, wspólne noce, niezapomniane pocałunki. ta, nawet mi powiedział, że mnie kocha. uwierzyłabyś? widzisz, a ja się nabrałam. naiwna byłam, wiem, wiem. tylko to jest chore, rozumiesz? cała ta pieprzona miłość! ta blondyna zrobiła jedno ahh i już się przyczepił do Jej biustu. ale chuj, mam wylane... a właściwie, chciałabym mieć. wciąż mi na Nim zależy tak bardzo. - wyrzuciłam z siebie, wściekła, płacząc już na dobre. drgnęłam czując ramiona obejmujące mnie w talii. - mi też zależy. - usłyszałam.
|
|
 |
|
usłyszałam dźwięk sms'a. 'brawo za to wpadnięcie dziś na słup, mała. :D', napisał. zaśmiałam się na wspomnienie tego zdarzenia. 'widziałeś? haha, porażka, wiem. pierdoła ze mnie.', odpisałam. 'przestań. stałem z kumplem. byłem odwrócony tyłem, ale kiedy usłyszałem Twój pisk... bałem się o Ciebie. potem On mi powiedział, co zrobiłaś. i na przyszłość, zabraniam Ci, takiej paniki, jeżeli nie chcesz, żebym padł za serce.', dostałam kolejnego sms'a. obudziła się nadzieja, że może jednak... zależy Mu... tak, chociaż trochę. malutko. tyci tyci.
|
|
 |
|
pamiętam, kochał zimę. lubił moje czerwone z zimna policzki, nos i uszy. rozgrzewanie moich zmarzniętych dłoni sprawiało Mu niebywałą przyjemność. z tym cudownym uśmiechem rzucał we mnie śnieżkami, a potem klękał i przepraszał, że przez Niego jest mi coraz zimniej. brał mnie na ręce, zanosił do siebie. przebierał z mokrych ubrań w swoją dużą koszulkę, i przykrywał mnie kocem. całował w policzek, przy okazji szepcząc na ucho, że zaraz przyniesie mi gorącą herbatę z cytryną. dręczy mnie przeczucie, że tej zimy właśnie tego będzie mi najbardziej brakowało.
|
|
 |
|
spędzali razem namiętne noce, Ich pocałunki były totalnie zachłanne. mówił Jej słodkie słówka. miała w podświadomości fakt, że dla Niego miłość jest równoznaczna z seksem, dzikością, erotyzmem. jednak liczyło się dla Niej tylko to, że Ją kochał. w sposób, w jaki rozumiał to uczucie.
|
|
 |
|
trudno stwierdzić jaki miał dokładnie gust. raz widziano Go z dziewczyną latającą za piłką, z potem na twarzy, w kucyku i brudnej od ziemi koszulce. innym razem, szedł po mieście trzymając dłoń na tyłku jakieś tlenionej blondyny.
|
|
 |
|
nigdy nie jest za późno. życie wciąż daje Nam nowe szanse.
|
|
 |
|
a te bezwartościowe panienki znów patrzą na mnie z zazdrością i wciąż zadają sobie pytanie 'czemu Ona się uśmiecha?'. cóż, moje miłe, pan piękny ma dość sztuczności i chorych gierek. przyszedł czas na miłość.
|
|
 |
|
nie pragnę krycia się po kątach. spotykania się pod niewiedzę rodziców, w środku nocy w najbardziej odludnym miejscu. nie bój się o mnie. dopóki jesteś, poradzę sobie ze wszystkim. pokażmy wszystkim jacy jesteśmy szczęśliwi. całujmy się bezwstydnie na środku korytarza, czy na chodniku. niech ludzie żałują tego 'nie mówiła/em, że tak będzie?' po Naszym rozstaniu.
|
|
|
|