 |
wciąż pamiętam jak pisał, że dla Nas los będzie przychylny. że nie rozdzieli Nas, tak jak innych. wpajałam Mu, że się myli. posłuchał. odszedł.
|
|
 |
jestem suką. zajebiście zimną i nieczułą szmatą. ale kochasz mnie, nie zaprzeczaj.
|
|
 |
pamiętam tamten dzień trochę jak przez mgłę. wciąż próbuję wmówić sobie, że jest tylko nieopanowanym wytworem mojej wyobraźni. co chwila nawiedza mnie tamten koszmar - pretensje wyrzucane z siebie, niepowstrzymane łzy, mój przeraźliwy krzyk błagający, abyś przestał. chory trzask drzwi uprzedzony tym jednym zdaniem - 'przestanę, wszystko skończę!'. do chwili obecnej, nie mogę zrozumieć, czemu nie wezbrałam w sobie wystarczającej ilości siły, aby nie pozwolić Ci wyjść. przecież powinnam zakazać Ci zamknięcia tego wszystkiego. skończenia życia, swojej egzystencji. i przy okazji - zabicia mnie. doszczętnego zniszczenia mojego serca, które już zupełnie zapomniało o tym, że jest po to, aby bić.
|
|
 |
potrzebna mi była tylko ta chora świadomość, że jednak Cię mam. że w każdej chwili mogę przyjechać do Ciebie ze zdartym kolanem, a Ty usiądziesz ze mną na środku ulicy i nie mogąc powstrzymać się od rechotu, zaczniesz mówić mi jaką jestem pierdołą. lubiłam kiedy w środku lekcji historii niespodziewanie zaczynałeś muskać palcami mojego kolano oraz udo, rysując ewidentnie serduszka. wielbiłam dostawać od Ciebie zmięte liściki, w których pisałeś jak pięknie dziś wyglądam i jak nie możesz wciąż nie możesz oderwać ode mnie wzroku. kochałam słyszeć po północy ciche stukanie w moją szybę, kiedy to wdrapałeś się właśnie na mój balkon. uzależniłam się od pocałunków w jasnym świetle księżyca, od zwykłego, beztroskiego 'kocham Cię, wiesz?' wypowiedzianego na cały regulator podczas przykładowo - klasówki.
|
|
 |
broń mojego serca, tak jakby był czymś, co stanowi dla Ciebie wartość nieporównywalną do innych. niezaprzeczalnie najważniejszą.
|
|
 |
tylko Ty potrafisz najpierw sprawić , że dzień jest cudowny a później zwyczajnie Go zjebać. / veriolla
|
|
 |
obudził mnie po szóstej, delikatnym pocałunkiem. wydałam z siebie cichy pomruk, przewracając się na drugi bok. energicznym ruchem ściągnął ze mnie kołdrę. owiana zimnym podmuchem zerwałam się nad na równe nogi. - zjebało Cię?! - wykrzyczałam, łapiąc po poduszkę. - przemyśl to! wiesz czym ta bitwa się zakończy, kochanie! - ostrzegł mnie. nie zważając na Jego groźby wymierzyłam rzut. uchylił głowę w ostatnim momencie. w dwie sekundy znalazł się przy moim boku, łapiąc mocno i kładąc delikatnie na łóżku. usiadł na mnie rozkrokiem, i zaczął łaskotać. kiedy uznał, że piszę za głośno zamknął mi usta swoimi wargami, od tak. kochałam te poranki.
|
|
 |
podeszłam i złapałam Jego dłoń splatając ze sobą nasze palce. - tęskniłam. - wyznałam cicho. potrafiłam kłamać, coraz perfekcyjniej.
|
|
 |
teraz z bólem głowy oraz niektórych mięśni, będziemy spinać w sobie myślenie, aby przeżyć jeszcze niecały miesiąc. ziewając na każdej lekcji, przysypiając niekiedy na ławce, kując po nocach na masę sprawdzianów, odrabiając prace domowe przez kilka godzin, aby przypadkiem nie zawalić tego semestru - w końcu doczekamy się upragnionego czternastego lutego. wiesz w czym tkwi różnica? kiedyś czekaliśmy na walentynki - teraz na początek ferii.
|
|
 |
skoro jesteś taki wszechstronny, czemu nie umiesz najprostszych rzeczy? dlaczego nie potrafisz mnie kochać?
|
|
 |
chuja warte są te niektóre laski. najpierw Cię zbluzgają, potem dają się tulić. i wcale nie zważają na to, że gdzieś tam jest facet, który je zajebiście kocha. wrócą do domu, spotkają się z Nim i od tak złożoną pocałunek na Jego magicznych ustach, zupełnie nie pamiętając o sytuacjach z przed kilku godzin. potem się dziwią, czemu nikt nie darzy ich tym jakże ważnym - zaufaniem.
|
|
 |
czas, kiedy z wszechogarniającej euforii potrafisz potłuc trzy wazony w tydzień. okres, w którym każdego ranka malując się przed lustrem śpiewasz 'Baby', karcąc się w myślach i zarzekając, że jeszcze tylko raz, ten ostatni, zanucisz refren. to właśnie te momenty, kiedy kąciki ust niepowstrzymanie unoszą się ku górze, a niemożliwie radosne spojrzenie przestawia całą sytuację jasno - jesteś szczęśliwa. cholernie szczęśliwa.
|
|
|
|