 |
30.07. ^^ ♥ . | You loved me for all the wrong reasons, there's nothing but pain left here I know. What's killing me is that I'm killing you. All the mistakes that I've made... you forgave, what the fuck? You shouldn't have stayed. / Kochałeś mnie za wszystkie błędne powody, nic nie pozostało tylko ból, który znam. To co mnie zabija, jest tym, że ja zabijam ciebie. Wszystkie błędy, które popełniłam... Przebaczyłeś, co kurwa? Nie powinieneś był zostać. ; >
|
|
 |
kończyłam pisać zamówienie na zapleczu, gdy nagle podszedł do mnie szef. zdziwiłam się, że jest tak wcześnie, bo przecież nawet lokal był jeszcze zamknięty. nagle wyskoczył do mnie tekstem "jesteś zwolniona". przestałam pisać, i spojrzałam na Niego jak na ducha. długo się nie napatrzyłam, bo wyszedł na salę. wyszłam za Nim, dośc mocno wkurzona, a moim oczom ukazał się tort, wielki napis "niespodzianka" i wszyscy znajomi z baru. stałam jak wryta, zastanawiając się czy aby napewno nie jestem jeszcze w łóżku i nie śpię. po chwili szef stał obok mnie, wyjaśniając, że żartował, i mówiąc, że u Nich to tradycja - osiem miesięcy pracy, to tort, i impreza. po chwili piliśmy, bawiąc się, i z uśmiechen na ustach wywieszając na drzwiach baru napis "zamknięte,przepraszamy". dla takich chwil warto żyć - gdy, mimo, że to nie Twój kraj, ludzie traktują Cię jak jego część, i bez problemu przyjmują do swojej społeczności. || kissmyshoes
|
|
 |
to coś w rodzaju pewnego układu. to coś jak kontrakt, podpisany na wieczność. to świadomość, że On nigdy Cię nie zostawi, bo obiecał na zawsze być obok. to pewność, że zawsze poda Ci rękę. to zobowiązanie - do pomagania mu, i chronienia Go. to pewien pakt, pewna przysięga - na wieczność, podpisana wielkimi literami "BRATERSTWO" || kissmyshoes
|
|
 |
''Pamiętam dobrze ideał swój, marzeniami żyłem jak król. Siódma rano - to dla mnie noc, pracować nie chciałem, włóczyłem się. (...) To już minęło, ten klimat, ten luz, wspaniali ludzie nie powrócą, nie powrócą już.'' | Dżem ♥
|
|
 |
jeszcze , jeszcze i więcej. chcę więcej. więcej Ciebie. ; *
|
|
 |
Gdzie odnajdziemy siebie z dawnych czasów, zatracone ważne dla nas wartości, poczucie pewności siebie, niezłomny charakter i – co najważniejsze – duszę? Odpowiedź jest bardzo prosta – w nas samych, w naszych przeżyciach i emocjach. Tylko, że to jest właśnie najtrudniejsze, walka z samym sobą, ze swoimi przeżyciami, zranionym zaufaniem, zwątpieniem w drugiego człowieka. Poczuciem, że tak naprawdę jesteśmy na tym świecie sami, a każdy kolejny człowiek spotkany na naszej drodze zawiedzie. [cz2]
|
|
 |
Dlaczego angażujemy się w coś, o czym wiemy, że i tak prędzej czy później będzie miało swój koniec? Może to ta głupia nadzieja, że jesteśmy w stanie zmienić bieg pewnych nieuniknionych wydarzeń? Może bezwarunkowa wiara w coś niesamowicie nieprawdopodobnego, coś co mogłoby odmienić nasze życie na zawsze? Nie umiem tego określić, pewnie wszystko to skupia się w jedną, można powiedzieć, że nawet składną całość i dlatego tak się dzieje. To też zależy od człowieka. Chwilę można się pobawić, ale co potem? Co wtedy, gdy nastąpi nieubłagalny koniec. Albo nastąpi, albo sami go sprowokujemy, albo ktoś inny go za nas sprowokuje – to jest nie ważne, i tak nastąpi. [cz1]
|
|
 |
''Miłość to totalny odlot, uzależnienie od drugiej osoby, chęć bycia, istnienia. To ten dotyk, zapach, spojrzenie, które za każdym razem działa inaczej. To szaleństwo bez opamiętania. I to coś, co widzimy w drugiej osobie bez czego bylibyśmy niczym.''
|
|
 |
28.07/29.07 | Waiting all day for loving all night. (; .
i te niesamowite bicie serca.. na myśl że dziś znowu się "spotkamy" . | To są te chwile, które przyspieszają bicie serca, sprawiają, że na Naszej twarzy pojawia się uśmiech, powietrze ma inny smak, a Jego głos jest tak niewyobrażalnie uzależniający . ♥
|
|
 |
[cz.1]siedziałam, pijąc piwo z Mateuszem i siostrą, na ławce przed blokiem, gdy nagle do Nas podeszła razem z koleżankami - wstawiona już, z butelką kolejnego piwa w ręce. nie miałam ochoty na dyskusje z Nią, więc odwróciłam się plecami do Niej, ignorując Ją. szukała zaczepki, ale starałam się nie odzywać. w końcu, po słowach: "z chęcią wyjebałabym Ci w pysk tą butelką", moja cierpliwość się skończyła. odwróciłam się w Jej kierunku, i od razu na swoim ramieniu poczułam rękę Mateusza, który namawiał mnie, bym dała sobie spokój. nie posłuchałam Go, mierząc Ją z góry na dół. "no wyjeb, a zęby będziesz zbierała z całego osiedla" - powiedziałam, widząc kątem oka, jak Mateusz sobie odpuszcza, siadając obok Iwety, która zaczynała się rwać do obrony mnie. była przyjaciółka nadal stała twardo, przyglądając mi się, i jadąc mnie z góry na dół. "przestań mnie w końcu o to obwiniać kurwa"-wydarła się. "to była Twoja wina, tylko i wyłącznie Twoja, i nic z tym nie zrobiłaś"
|
|
|
|