 |
|
nie chcę nowej miłości. nie mam siły zaczynać wszystkiego od początku. nie wyobrażam sobie przechodzić przez to wszystko jeszcze raz. skończyłam z zauroczeniami, romantycznymi spacerami i słodkimi smsami na dobranoc. odpuszczam sobie szczęście, które dawniej ktoś obiecał mi na wieczność. [ yezoo ]
|
|
 |
|
łąka, wino, zachód słońca i Twoje usta. cały mój świat w kolorach sepii.
|
|
 |
|
całuję te usta, bo mam taką zachciankę. bo taki pomysł akurat wpadł mi do głowy, a przy złączeniu się warg czuję, że odnalazł aprobację. po tygodniu możemy o sobie zapomnieć - ale teraz jest, podwyższa mi ciśnienie, koloryzuje miejsce, rzeczywistość. serce łomocze bo mu się podoba. zaangażowanie zamiotło pod dywan swoich małych parametrów. wreszcie zrozumiało, że uczucia chuj dają. przyjemność w postaci ciepłego oddechu na brodzie, oddechu który niewątpliwie otula moją twarz pierwszy i ostatni raz.
|
|
 |
|
pakt z sercem wedle którego ja mam się nim kierować, a ono nie może się angażować.
|
|
 |
|
tak, już wiem czego ode mnie oczekują. powinnam ocierać łzy z policzków, cierpieć, powinno być mi źle. tęsknota obezwładniająca ciało i ból przeszywający do szpiku kości. nie powinnam podnosić się tak szybko. miałam leżeć dłużej, by mogli mnie skopać.
|
|
 |
|
wiem, że pochodzimy z dwóch różnych stron, ale może moglibyśmy spotkać się w środku?
|
|
 |
|
skuty lodem ocean Twoich oczu
|
|
 |
|
pijackie obietnice szeptane nocą w wilgotne poduszki
|
|
 |
|
żniwa naszych umarłych uczuć
|
|
 |
|
wzajemność ukryta pod kurtyną mroku.
|
|
 |
|
wyłowiony z tłumu błysk Jego oka, cień uśmiechu. ulotne wspomnienie namacalnego sensu mojego dawnego życia.
|
|
|
|