 |
Do dziś czuję na ustach smak naszego pierwszego wina...Smakowało tak poprawnie.
|
|
 |
jest takim niedostępnym brylantem na wyciągnięcie ręki. Trzeba tylko szukać sposobu żeby go złapać, a szukanie jest nudne...
|
|
 |
cicha destrukcja w kolorze błękitnej koszuli.
|
|
 |
w garnku wrząca woda otula makaron, na patelni piętrzą się soczyste pomidory, opuszkami palców pieszczę listki zielonej jak nadzieja - bazylii. A w głowie gotują mi się myśli. Uczę się życia od kuchni.
|
|
 |
czas ucieka mi spod palcy, odlatuje jak spłoszony gołąb, biegnie jak najszybszy maratończyk. Czasem odwraca się i ironicznym głosem krzyczy: złap mnie! a ja niczym kaleka nie mogę ruszyć się z miejsca. Siedzę na życiowym wózku, w którym popsuły się kółka.
|
|
 |
Zmieniłam w zasadzie nie tak wiele bo tylko duszę...
|
|
 |
był takim moim najpiękniejszym epizodem romantyzmu...
|
|
 |
spakowałam w walizkę wszystkie resztki nadziei, do torby podręcznej zabrałam Twój zapach...
|
|
 |
i znów tak na oślep marzę. Bezczelnie ośmielam się myśleć o tym.
|
|
 |
czuję się różą posadzoną na kanapie w czterech ścianach, czuję się jak uwięziona w wazonie róża, jak ta róża czerwona bez wody sobie tu siedzę.
|
|
 |
bordowa kokardka, która jest symbolem w mojej głowie. Symbolem niespełnienia.
|
|
 |
skoro miłość ucieka mi spod palcy dlaczego miałabym pamiętać o podlewaniu kwiatów...
|
|
|
|