 |
|
ja już nawet nie funkcjonuje, tylko od czasu do czasu wzruszam ramionami.
|
|
 |
|
załóż szpilki i wyjdź na miasto, niech echo stukotu Twojego obcasa roznosi się po tych obskurnych ulicach.
|
|
 |
|
trudno mi zrozumieć facetów, dla których liczą się tylko cycki.
|
|
 |
|
najpiękniejsze chwilę z Tobą zapisane są w folderze archives.dat
|
|
 |
|
widzisz, minął prawie rok, a ja wciąż pamiętam tamten dzień. moje chore pretensje, i Twoją krótką odpowiedź - kocham inną.
|
|
 |
|
wplótł dłoń w moje włosy muskając delikatnie kciukiem moją dolną wargę. - na tym polega związek. na dostrzeganiu niedoskonałości i akceptowaniu ich. na kompromisach, poprawianiu tego, co jest niewłaściwie. - kontynuowałam zaczęty chwilę wcześniej wywód. - nie dasz sobie przy mnie rady, nie jestem skory to jakichkolwiek drastycznych nowości. nie zmienię się, nigdy. - przekonywał mnie do swojego zdania w dalszym ciągu spokojnym tonem, mierząc dokładnie moje spojrzenie szklące się łzami na znak bezsilności. - nie musisz się zmieniać. idealnie pasujesz mi taki, jaki jesteś. - jesteś pewna? - kręcił głową, krzywiąc idiotycznie usta. przytaknęłam. zaczął się zniżać minimalizując różnicę wzrostu między nami. - drżysz. - stwierdził a ciepły powiew Jego oddechu przemknął po moich ustach. - cholernie mnie przerażasz. - wyznałam słabym tonem. uciszył mnie pocałunkiem. nie potrzebował więcej argumentów. wygrałam.
|
|
 |
|
białe rajstopki, wypłowiała, błekitna bluzeczka, biała, bawełniana spódniczka, dwa, proste, starannie zaplecione warkoczyki oraz delikatny, wręcz niezauważalny makijaż. Owszem dziś wyglądasz jak aniołek, jak czysta i niewinna dziewczynka, ale stroje w odcieni anielskiej bieli nie zmienią z dnia na dzień opinii 'taniej dziwki' jaką sobie przez lata wypracowałaś.
|
|
|
|