 |
siedziała, bezwładnie przy szpitalnym łóżku, trzymając go za wilgotną od drgawek, dłoń. jej źrenice, były rozszerzone do granic możliwości. wyglądały jak dwa ogromne kubki, czarnej kawy, którą tak uwielbiała. była przy nim. patrzyła na setki, podłączonych kabli do jego odrętwiałego ciała, nieusilnie próbując powstrzymać się od łez. pochyliła się delikatnie nad jego głową. jeden z kosmyków jej włosów, opadł bezwiednie na jego sine czoło. 'wszystko będzie dobrze.' - wyszeptała do jego, ucha z nadzieją, że słyszy. właśnie wtedy, rozległ się pisk. maszyny zaczęły wariować, a kilku lekarzy nerwowo, wbiegło do sali. nie wiedziała co się, dzieję. reanimowali go. stała przy szpitalnym łóżku, nie mogąc złapać oddechu. 'nie możesz mi tego zrobić, rozumiesz?! nie możesz!' - krzyczała pełna amoku, uspokajana przez pielęgniarkę. maszyny się zatrzymały. lekarz ze stoickim spokojem, kazał zanotować pielęgniarce godzinę zgonu. 'Ty skurwysynu' - wyszeptała, osłaniając się na nogach. zemdlała.
|
|
 |
kiedyś, marzyłam o tym, żebyś spojrzał na mnie, chociaż ukradkiem. abyś chociaż na krótki moment, zwrócił swoje błyszczące źrenice w moją stronę. dzisiaj kiedy, pożerasz mnie wzrokiem, pełna satysfakcji odgarniam, swoje blond włosy z ramion. napawam się Twoim cierpieniem. uwielbiam, tą subtelną formę sadyzmu.
|
|
 |
był mężczyzną, który przepraszał, mnie kiedy miałam zły humor. miewał wyrzuty sumienia, gdy przyniesione do łóżka przez niego kakao, poparzyło moje spierzchnięte wargi. mężczyzną, który przenosił mnie nad kałużami w obawie o zmoknięcie moich trampek i skrupulatnie, witający mnie każdego poranka pocałunkiem, twierdząc, że bez tego śniadanie nie ma smaku.
|
|
 |
czerwone szpilki, gustownie dobrana biżuteria. delikatne perfumy i perfekcyjny makijaż. pierś do przodu, tyłek do tyłu i idę walczyć ze światem, który jeszcze tak nie dawno nadepnęłam, gdy leżał bezwładnie u moich stóp.
|
|
 |
to on, nieusilnie powtarzał jej, żeby wiązała sznurówki w swoich trampach, w trosce o jej bezpieczeństwo. to on, odgarniał kosmyki jej miedzianych włosów z czoła podczas wiatru. on, wycierał jej rozmazaną szminkę z nad ust. dzisiaj nieudolnie, przewraca się o własne nogi, chodząc wciąż z niesfornym kokiem. każdego dnia, niedbale nakłada makijaż, wiedząc że i tak wkrótce będzie rozmazany przez jej przeszklone tęsknotą, łzy.
|
|
 |
skończył mi się limit, nie dbam o to, muszę wylać te wszystkie emocje, nie dusić ich w sobie, nie marnować sobie swojego życia przez Ciebie. to wciąż mnie zadziwia, za każdym razem, ile to w naszym życiu zależy od drugiego człowieka, od jego humorów, słów, zachowania.
wiedz tylko, że strasznie mi ciężko w tym momencie iść do przodu.
Damien Rice - 9 Crimes, polecam.
|
|
 |
nawet nie wiem, jak opisać to wszystko, co siedzi w mojej głowie tu i teraz. to, co boli najbardziej, to co powoduje, że nie mam na nic ochoty. pogubiłam się w tym wszystkim, nie jestem sobą, przestałam być sobą już dawno temu. i teraz czas to naprawić, aczkolwiek jest to tak cholernie trudne. zostawić przeszłość za sobą, zacząć znowu żyć. ale ja nie umiem, nie umiem wymazać tego wszystkiego z mojej pamięci od tak, jestem tylko człowiekiem. przepraszam, że zawiodłam. ale nawet nie wiem dlaczego stało się tak, a nie inaczej. tak bardzo przeszkadza mi to, że nie wiem, co myślisz. zapomniałam, jak brzmi Twój głos i jak wyglądasz. te kilkanaście tysięcy kilometrów to było za daleko, ale nasze myśli mogły być bliżej. moje były, cały czas. jak widać Twoje niekoniecznie. ranisz ludzi, zraniłeś mnie tak bardzo, jakkolwiek żałośnie to brzmi. wiem, że tego nie przeczytasz, tak będzie lepiej. nie mam odwagi napisać Ci tego wszystkiego, chyba gdzieś we mnie nadal jest nadzieja, że to był żart
|
|
 |
nie wiedział, że jego delikatne pocałunki w mój kark, są dla mnie mordęgą. stada motyli, przewijające się gdzieś w okolicach mojego żołądka, doprowadzały mnie niemalże do katorżych omdleń.
|
|
 |
bo słodkie ideały to największe dupki.
|
|
 |
rodzice pewnie chcieli dać Ci na imię 'szmata' tylko ksiądz nie pozwolił. prawda?
|
|
 |
wiem , że przy kolejnej imprezie znowu sobie o mnie przypomnisz i napiszesz mimo tego iż właśnie zakończyliśmy naszą znajomość , wiedz tylko o tym , że nawet nie przeczytam tych Twoich farmazonów pisanych po pijaku , że tęsknisz ? to powiedz swojej matce .
|
|
 |
chciała wrócić do tych normalnych chwil, tak prostych, lecz wiele dla niej znaczących.
|
|
|
|