  |
- już dobrze, śpij.
- co będzie, gdy się obudzę?
- znów dam ci buziaka i wezmę w ramiona.
|
|
  |
a w górze widzę Twój uśmiech, oczy koloru nieba.
|
|
  |
wspomnienia ocierając się o mnie, zostawiają na sercu ogromne rany. a ja nie potrafię temu zapobiec, jestem zbyt słaba, żeby się z nimi rozstać. choć wiem, że to nic nie daje, szukam gdzieś naszych starych zdjęć. przyklejam je w centrum pokoju, próbując oszukać serce, że wcale nie odszedłeś, że jesteś jeszcze.
|
|
  |
' te wspomnienia, niedługo mnie wykończą '
|
|
  |
chciałabym potrafić latać, byłabym niezależna, na stąpających.
|
|
  |
- spotkamy się?
- nie mam ochoty z Tobą gadać.
- to pomilczymy razem.
|
|
 |
nerwowo starałam się złapać oddech, idąc środkiem ulicy. w myślach wyklinałam każdego mężczyznę na ziemi. rękawy mojej białej ramoneski, topiły się w rozmazanym tuszu. zaczęłam sama do siebie, wyzywać płeć brzydszą od najgorszych. zanosiłam się płaczem. przechodni patrzyli na mnie jak na skończoną frustratkę z objawami schizofrenii. przykucnęłam, próbując doprowadzić mój cykl oddychania do ładu. 'sukinsyny', powtarzałam w kółko. właśnie wtedy, usłyszałam męski głos śpiewający donośnie 'nie płacz, kiedy odjadę ... sercem będę przy Tobie'. kretyn - pomyślałam. na moich ustach, mimowolnie pojawił się uśmiech. amant, kucnął koło mnie. w rękach trzymał bukiet róż. niezdarnie wyjął jedną z nich i wręczył mi do dłoni. nie przestawał się uśmiechać. odszedł. nigdy więcej go nie spotkałam. faceci, są nam zbędni do zepsucia humoru, wbicia gwoździa w ścianę, o złamanym sercu nie wspominając. ale pocałunku podczas którego czujemy, jak niebiańsko się uśmiechają nic nam nie zastąpi.
|
|
 |
nadchodzi moment, kiedy nawet poranna kawa jest zbyt monotonna, aby ją pić. masz dość codzienności, pragnąc żyć z wciąż przyspieszonym tętnem.
|
|
  |
zwykle, gdy było jej smutno, siadała na wygodnym fotelu, umieszczonym na balkonie. muzyka, pogłośniona na max, płynęła w jej sercu. papieros, dymiący się, pozwalał odprężyć umysł. każda chwila spędzona na świeżym powietrzu, zatrutym przez nikotynę, dawała do zrozumienia coraz to więcej.
|
|
  |
okropnie tak jest być pozbawionym marzeń.
|
|
  |
Teraz już nigdy w pełni nie ułożę puzzli swego życia. Zawsze będzie brakowało jednego elementu - Ciebie. / dyszka94
|
|
|
|