|
- co teraz chcesz robić? - żyć.
|
|
|
kolejny dzień staram się pozbierać i zrozumieć .
|
|
|
nie wiem czy wtedy byłeś trzeźwy, nietrzeźwy, naćpany, najarany czy cholera wie co jeszcze. ale chciałabym żebyś był taki częściej.
|
|
|
wyszłam z domu. chciałam się tylko przejść. ewentualnie wzięłam ze sobą psa. było coś po północy. park. gdzieniegdzie migająca lampa i w tle grupka kolesi. siedzieli na naszej ławce. był tam z nimi on, ze swoją nową blond-sztuką. przechodząc usłyszałam tylko jej żałosny śmiech. odwróciłam się napięcie zabijając sukę wzrokiem. próbowałam ruszyć dalej kiedy to jeden z naszych dawnych kumpli stanął mi na drodze. - przeproś ją! - śmieszne. - mówię coś do ciebie. - niby za co? - za to, że miałaś czelność tu w ogóle przechodzić. zaśmiałam mu się w twarz po czym próbą omijania całej reszty wyszłam. nagle ktoś popukał mnie po plecach. stanęłam. odwróciłam się. i dostałam w ryj. od niego. uderzył mnie tak mocno, że nie byłam w stanie się podnieść. czułam na sobie browar i coraz to większe wypływy krwi z mojego ciała. ale wiesz, coś zrozumiałam. ufaj tym ludziom, po których odejściu spokojnie będziesz mogła spojrzeć w twarz pytając 'co tam', tych pozostałych zostaw szowinistom.
|
|
|
- telefon Ci dzwoni, nie odbierzesz?
- nie.
- odbierz, może to coś ważnego.
- siedzisz mi na kolanach, więc nie możesz dzwonić, a co może być ważniejszego od Ciebie?
|
|
|
- omg, leb mnie napierdziela, wysiadam...
- wez aspiryne popij wodka i zajaraj zielska mozesz byc pewien ze pomoze
- czlowieku ja jestem jeszcze w szkole . skad ja ci tu aspiryne wezme?
|
|
|
może i jeszcze coś do ciebie czuję, ale to bardziej nienawiść niż miłość. / potterova.
|
|
|
nie kochanie, nie potrafię się odkochać. nie jestem taka jak ty, nie zmieniam chłopaka co pięć sekund, jeżeli się zakocham to już raz i na poważnie. nie będę taka jak ty i nie zapomnę o zawodzie miłosnym po dwóch dniach pocieszając się w ramionach jakiegoś innego chłopaka. to co zrobiłeś zostanie we mnie na zawsze. i chociaż będzie jeszcze wielu innych to nie wiem, czy ktokolwiek zdoła zakleić tą dziurę w sercu, która teraz błaga o twój powrót. / potterova.
|
|
|
pamiętam, kiedy żegnając się ze mną mówiłeś mi : nie rozstajemy się kochanie, za każdym razem, kiedy spojrzysz w niebo, możesz być pewna, że myślę o tobie ♥ i siedząc tak teraz w oknie, patrzę się w niebo i przez myśl przelatują mi myśli, czy w tym momencie też o mnie myślisz. I chociaż wiem,że minęło już sporo czasu, że pewnie teraz jesteś z nią, to wmawiam sobie, że myślisz o mnie, że nawet najzwyczajnieszy powiew wiatru ci o mnie czasem przypomina./ potterova.
|
|
|
Naucz mnie kochać, bo ranić już umiem.
|
|
|
Rozum mówi: Zapomnij o nim. To dupek. Nie jest ciebie wart. Masz obok siebie chłopaka, który naprawdę Cię kocha i jest w stanie zrobić dla Ciebie wszystko !
Serce mówi : No i co z tego skoro ona nie jest z nim szczęśliwa ?! Tamto wszystko nie jest ważne. Ona zawsze wybierała dupków i drani. Tym razem też tak będzie. To tylko kwestia czasu.
|
|
|
- jesteś cała przemoknięta! - krzyknął, widząc ją w progu mieszkania. - rozbieraj się, natychmiast! - nie tak szybko, kochanie. - powiedziała, drwiąco. - zrzucaj to mokre ubranie, ja nie żartuję. przecież się przeziębisz. - powiedział z troską w oczach. rozebrała się do naga, a później niechlujnie zarzuciła na siebie, za duży sweter. - wyglądam jak własna babcia, powiedziała, siadając w fotelu. - lubię dojrzałe kobiety. - zażartował, podając jej ręcznik. wycierała swoje miedziane włosy. klęknął przed nią. - co Ty wyprawiasz? - zapytała. masz takie zmarznięte stopy. chcesz zachorować? - spytał, ubierając na jej nogi wielkie, pluszowe kapcie. - nienawidzę kiedy się tak obsesyjnie o mnie troszczysz. zdenerwowany, podniósł ją, przerzucił sobie przez ramię i wystawił za drzwi. - co Ty wyprawiasz?! - spytała. - musisz się rozchorować. - że co?! - dopiero, gdy będziesz chora, a ja będę mógł siedzieć przy Tobie przez 24/h podając Ci syrop, zobaczysz co to troska. - oszalałeś? - nie. zwyczajnie lubię Cię irytować, kochanie.
|
|
|
|