 |
oprzyj mnie o ścianę. całuj, podgryzając moje wargi. zdzierając każdy z elementów mojej garderoby, krzycz z podekscytowania. nasycaj się emanującą ze mnie namiętnością. penetruj moją szyję schodząc coraz niżej. pieść ustami każdy z kawałków mojego ciała, oddając mu tym samym dozgonną cześć. pokaż, że kochasz mnie całą. mnie i moje wszystko. na koniec pochylając się delikatnie nade mną dodaj, że żałujesz, iż nie możesz zgwałcić również mojego charakteru tak, aby przesiąkł do cna rozkoszą.
|
|
 |
|
i kapsel z tymbarka idealnie odzwierciedlił dzisiejszą sobotę - masakra.
|
|
 |
trzęsące dłonie, czerwony nos od zimna. balkon, paczka szlugów i zapalniczka. wkurwiłeś mnie do tego stopnia, że musiałam wyjść zajarać. brawo dla ciebie półroczna przerw w paleniu poszła się jebać. //cukierkowataa
|
|
 |
przychodzą takie chwile kiedy naciągam kołdrę na głowę, zaciskam pięści i wypuszczam z płuc całe powietrze. serce zaczyna wyrywać się z klatki piersiowej a z oczu wypływają łzy. takie sytuacje powstają kiedy mnie zawodzisz i kiedy nie mogę na ciebie liczyć. //cukierkowataa
|
|
 |
- nie patrz tak na mnie. ! - jak.? - tak jakbym była soczystą truskawką w bitej śmietanie . ! //cukierkowataa
|
|
 |
życie to teatr - aktorzy to ludzie: więc udawaj. graj, kłam. kochaj, nienawidź i stwórz własny scenariusz życia ! //cukierkowataa
|
|
 |
każda łza spływająca po policzku posiada własną historię. //cukierkowataa
|
|
 |
siedziałam pod klasą ze zeszytem w ręce próbując się uczyć. delikatnie zerkałam w stronę końca korytarza. tam siedział on w niebieskiej koszuli. mój wzrok biegł cały czas w tamtą stronę a przecież za niecałe pięć minut kartkówka z biologi. miałam się pouczyć a przez niego powstało brak skupienia nad poprzednią lekcją. w pewnym momencie nasze spojrzenia się spotkały i czas się zatrzymał na te parę chwil. liczył się tylko on. //cukierkowataa
|
|
 |
uwielbiam jego niebieskie oczy i hipnotyzujące spojrzenie.♥ //cukierkowataa
|
|
 |
a pamiętasz jak wspólnie piekliśmy szarlotkę? ja cała upaprana od mąki, Ty cały od lepiącego karmelu. w powietrzu tańczył cynamon, niewinne osiadający na nasze powieki. pamiętasz, kiedy niecierpliwie siedzieliśmy przed piekarnikiem, czekając aż ciasto będzie gotowe? kiedy dostawaliśmy szału, nie mogąc znieść cudownego jabłkowego zapachu. wziąłeś mnie wtedy na ręce. zaniosłeś do sypialni, i kładąc na łóżko jak kilkuletnie dziecko powiedziałeś, że szarlotkę kochasz prawie równie mocno jak mnie. ja udając obruszona, czekałam na przeprosiny. właśnie wtedy zacząłeś całować mnie po karku, a moje nozdrza drażniły ziarenka cukru. doskonale pamiętam, kiedy ubierałam się i pędem biegłam do piekarnika, żeby udało się uratować nasze ciasto miłości o którym zapomnieliśmy. porównywałeś je do naszego związku. stwierdziłeś, ze w niego trzeba włożyć równie dużo miłości i obiecałeś, ze jego nigdy nie pożresz z taka premedytacja jak swojego kawałka.
|
|
 |
różnica jest taka, że kobietę którą kocha jesteś w stanie zniszczyć prymitywnym komentarzem na temat jej fryzury, a kobietę która jest kochana nawet kałasznikow nie będzie w stanie załatwić.
|
|
|
|