Teraz umarły we mnie już wszystkie nadzieje. Wiem, że nie napiszesz. Wiem, że szanse na jakiekolwiek spotkanie są bardziej niż marne. I wiem, że nigdy mnie nie pokochasz. Ta świadomość boli, nawet bardzo.
Pamiętam każdą wspólnie spędzoną chwilę. A w każdej było coś wspaniałego. Nie potrafię wybrać żadnej z nich i powiedzieć: ta znaczyła więcej niż pozostałe.
Dla Ciebie zrobiłabym wiele, ale nigdy nie zmienię się w różową landrynkę z toną tapety na japie ubierającą się jak pospolita dziwka. paradoksalnie jestem wulgarna i chyba z każdym dniem bardziej.