 |
mam żal sama do siebie. o naiwność, o zaufanie nie właściwej osobie. o miłość, która zaprowadziła mnie w całkiem przeciwnym do wyznaczonego kierunku. / nieswiadomosc
|
|
 |
na miłość nie ma sposobu, ani przepisu, który wykonasz bezbłędnie, według dokładnego planu i w należytej kolejności, a potem zadowolony z siebie będziesz podziwiać efekty. życie to nie książka kucharska, kurwa. / nieswiadomosc
|
|
 |
otwierając oczy powinnam widzieć Jego słodki uśmiech, a nie pusty pokój, do cholery ! / nieswiadomosc
|
|
 |
dużo śpię. tylko we śnie jesteś tak blisko, na wyciągnięcie ręki. / nieswiadomosc
|
|
 |
oddam nawet parę moich ulubionych butów, byleby tylko wrócił. /nieswiadomosc
|
|
 |
ten specyficzny sposób w jaki zagryza wargę, kiedy się nad czymś głęboko zastanawia. / nieswiadomosc
|
|
 |
w głowie sceny ostatniego roku. pełne bólu momenty, których nie chcę pamiętać. i ta myśl, że mimo wszystkich cierpień, nie zamieniłabym Go na nikogo innego. / nieswiadomosc
|
|
 |
szkoda mi na Ciebie moich nielimitowanych sms'ów. / nieswiadomosc
|
|
 |
cz 3. - Nie ruszaj się ! Zaraz wyjdziesz na drogę ! - ale ona wciąż cofała się przed Nim. świadomie lub nie, rękę z nożem wciąż trzymała przy cienkiej szyi. krew płynęła ściekając jej powoli na dekolt. zrobiła jeszcze jeden krok. teraz znajdowała się na końcu chodnika, w odległości połowy metra od jadących samochodów. - Więc co wybrałeś, Kochanie ? - zapytała cicho. - Przecież wiesz, że ja cię już nie kocham. Proszę, nie rób głupstw. - odpowiedział, ale ona już robiła kolejny krok w tył. ostatni. - Stój ! - krzyknął, ale było już za późno. niczemu nie winny kierowca autobusu, stał się zabójcą z przypadku. / nieswiadomosc
|
|
 |
cz 2 . spoglądał na nią oczami pełnymi przerażenia, łapiąc oddechy coraz szybciej. wyciągnęła dłoń z nożem ku Niemu. - Zabiję się, rozumiesz ?! Jeżeli do mnie nie wrócisz ja... - głos jej się załamał.drżącą ręką przyłożyła nóż do nagiego gardła. - Widzisz ?! Nie blefuję. Będziemy znowu razem ? - zadała pytanie, łkając coraz bardziej. - Ciii. Zaczekaj, musimy pogadać... - powiedział, pokonując panikę i powoli się do niej zbliżając. z każdym Jego krokiem ona się cofała. szła nieostrożnie, niszcząc kwiatki. - Zdecydujemy o tym na spokojnie... Tylko odłóż ten nóż. - mówił wciąż powoli, jak do dziecka, niczym na filmie. - Nie ! Musisz zdecydować teraz. - krzyknęła i nóż delikatnie przeciął jej białą skórę. z gardła popłynęła stróżka ciemnoczerwonej krwi. strach wyjadał Mu wnętrzności. - Nie rób tego ! Zaczekaj, proszę ! - mówił, zbliżając się do niej coraz bardziej, aż w końcu cofając się przed Nim wyszła na chodnik. szczęściem był brak przechodnich.
|
|
 |
stała przed ładnym, żółtym domem, moknąc w narastającym deszczu. krzyczała Jego imię, dopóki nie wyszedł. na jej widok przybrał znudzony wyraz twarzy, spodziewając się kolejnych błagań o ratowanie związku. mimo deszczu podszedł do niej na odległość kilku kroków. - Czego znowu chcesz ? - zapytał przekrzykując szum ulewy. - Czego chcę? Ciebie. Bo tylko dzięki Tobie wszystko ma sens, rozumiesz ? - Daj spokój, myślałem, że już to sobie wyjaśniliśmy. - Przestań ! Musisz do mnie wrócić ! Bez Ciebie nie dam rady, umrę... - ściszyła głos, wycierając rękawem swetra zabarwione na czarno łzy. - Nie dramatyzuj, dobrze ?! Przecież... - ale słowa zamarły Mu w gardle, gdy dostrzegł jak zza pleców wysuwa dłoń dzierżąca nóż. srebrne ostrze odbijało światło. deszcz ustał. ociekając wodą, stał z otwartymi ustami wpatrując się w narzędzie jak zahipnotyzowany. - Jesteś chora ! - krzyknął dławiąc się ze strachu własnym głosem. - Nie, Kochanie. Ja jestem zakochana. cz 1
|
|
|
|