 |
chciałem powiedzieć cześć, nic więcej, intencje?
miałem szczere, dlatego pieprzę resztę
|
|
 |
Miałaś być moją przyjaciółką, ale Ci nie wyszło.
|
|
 |
tak naprawdę, nigdy nie oczekiwałam, że pewnego dnia znów tu wrócisz, że w dłoniach niosąc swoje serce, oddasz mi je na własność. nie jego części, nie fragment, a całe, wraz ze wszystkim co w nim zawarte, wraz z miłością, wraz z nienawiścią, z każdym z uczuć i każdym odłamkiem bólu, wraz z emocjami i rysami na powierzchni, że to mi oddasz mięsień życia, by bez pośpiechu odejść, bez kolców pod klatką, bez słabnących uderzeń i odbicia echa, odejść nie czując już bólu, zerkając jedynie gdzieś z góry, spomiędzy chmur, jak pomimo wszystko, ten organ nadal bije, jak nadal obrazuje kolejne już życie. / endoftime.
|
|
 |
rozdarci wewnętrznie
między
kochaj mnie
a
opuść mnie
|
|
 |
w sercu, na marginesie, dwa słowa dziewięć liter, a w nich ranga istnienia, podsumowanie tego co czuję, tego czego pragnę, i co chcę udowadniać Ci do końca życia. w tle nikną słowa, ten abstrakt emocji, streszcza się pozycja a wraz z nią znaczenie, teraz? istotne jest to co mam, a wiedź, że doprawdy mam wiele, bo mając Ciebie, tak naprawdę czuję, że mam wszystko to, czego dla serca, potrzebowałam od zawsze. / endoftime.
|
|
 |
to taki bezsens, kiedy bez istnienia wierzę w szczęście, kiedy wierzę w słońce chwilę po deszczu, i w lepszy dzień tuż przed zamknięciem powiek, kiedy wierzę w ludzi, w tych, którzy bez względu na uczucie i to co, jeszcze wczoraj liczyło się ponad wszystko inne, sami sekundę temu zwątpili we mnie. / endoftime.
|
|
 |
Sny kolorowe i piękne marzenia
To, czym żyjesz nie jest warte zapomnienia
Więc obudź się z tego szarego snu
I spraw byś nie żałował, że jesteś tu
|
|
 |
Wszystko, co mamy przeliczamy na cierpienie
Czy nie przyjemniej myśleć byłoby
O tym, co nas cieszy?
I co dobrego wokół nas się dzieje?
|
|
 |
Sprawia radość nam każda chwila
Będąca częścią naszych snów,
W świecie pełnym żalu
Istniejącym w środku ludzkich głów
|
|
 |
Do stracenia nie mam nic
Do odkrycia za to własny ląd
Nie będzie łatwo
pokonać muszę swą niewiarę w siebie i opór słów
Nic się nie zmieni jeśli dziś
Nie zagram o wszystko albo nic
Taka okazja może być tylko raz
|
|
 |
Chcę mieć wszystko albo nic
nie umiem żyć na pół.
Żadna korzyść zyskać świat
a duszę stracić więc
ruszam stąd jeszcze dziś
|
|
 |
To miejsce nie jest dla mnie
jutro będę już daleko stąd.
Bóg świadkiem, próbowałam
być tak jak wszyscy, to mój błąd
Kaftany konwenansów, różańce nieistotnych słów
uśmiech skrywa bunt, nie chce być już tu.
|
|
|
|