 |
całuj mnie zachłannie, kiedy będę chciała wybuchnąć i kogoś pobić, kombinuj ognia od obcych, kiedy będę chciała zapalić, weź mnie na ręce i kręć w ramionach na przywitanie, zapal ze mną jointa, by poprawić mi humor, całuj mnie w czoło na każde do widzenia, niech już zawsze będzie tak magicznie, jak dziś.
|
|
 |
mam nadzieję, że będę jeszcze tylko na jednym pogrzebie- na swoim.
|
|
 |
przecież obiecałeś. obiecałeś być, nawet, jeśli nie będziemy już razem. obiecałeś być chociażby jako kumpel, jako przyjaciel. widzisz co się ze mną dzieje. widzisz jak cierpię, ale.. ale przechodzisz obojętnie, nie rusza cię to. widzisz moje łzy, ale nadal cię to nie obchodzi. nie obchodzi cie to, co ja teraz czuje.. no trudno. może przeżyję.. ale no kurwa! obiecałeś!
|
|
 |
... -słyszałem że z nią kręcisz.. -popierdoliło cię stary? / nie ma to jak usłyszeć rozmowę kumpla pytającego się chłopaka, którego kocham o to czy mam jakieś szanse u niego.
|
|
 |
-jestem szczęśliwa! łał. nie myślę o niczym co kocham, nie myślę też o nim, wiesz? -tak, wiem malutka, wiem że lubisz kłamać.. i wiem, że nie umiesz udawać.
|
|
 |
mój największy skarb to posiadacz oczu w kolorze mlecznej czekolady i pełnych różowych warg. jest odrobinkę wyższy ode mnie. mogę policzyć każde z jego żeber. gdy całujemy się, czuję zapach truskawkowej orbitki i nikotyny. ma cudowne perfumy. myśli pozytywnie, słucha reggae i wiesz co? jest najlepszym facetem na świecie, mimo miliona wad.
|
|
 |
mówisz, że nie jesteś dla mnie wystarczająco dobry. gdybym chciała ideała, zainwestowałabym w Kena.
|
|
 |
szkoła, nauka, papieros i kawa - ta monotonia mnie zabija, najwyższy czas na pokochać.
|
|
 |
wszedł do znajomego pokoju, przywitały go czerwono-fioletowe ściany, które pokrywały setki zdjęć. głos Pezeta roznosił się po pomieszczeniu. zobaczył najukochańszą dziewczynę na podłodze, nie ruszała się. myślał, że żartuje sobie z niego, ale nie mógł jej dobudzić. spóźnił się. kilka pustych fiolek po tabletkach wypadło spod łóżka. 'zrobiła jak obiecała' - wyszeptał. poszedł do kuchni po srebrny nóż, chwilę później umierał dzięki ciosowi jaki sobie zadał.
|
|
 |
popełniam wiele błędów. trzaskam drzwiami, mdleję, płaczę, samookaleczam się. jestem słabsza niż wydaje się innym. ta wesoła dziewczyna, to tylko maska. w środku kryję wiele trosk życia codziennego, cholernych niedopowiedzeń. nerwowo przygryzam wargi muśnięte czerwoną pomadką, popijam herbatę malinową rozkminiając o przyszłości, która zapowiada się tak okropnie. czasami chciałabym umrzeć, wiesz.
|
|
 |
jedna wiadomość, kilka słów, które nieomal doprowadziły mnie do śmierci. bolało, wręcz napierdalało. najbliższa osoba, w dniu, kiedy obchodziliśmy cztery miesiące, nie chce mieć ze mną nic wspólnego. wydawało mi się to nierealne. płakałam. w końcu spotkaliśmy się. próbował mnie olać. nie potrafił. miłość była silniejsza, to wszystko.
|
|
 |
Każdego człowieka spotyka w życiu jakiś kryzys. Może nie bezpośrednio, ale przez bliską osobę. Oczekuje ona od nas wtedy pomocy, zrozumienia. Nie wiemy co powiedzieć, co doradzić, widzimy wtedy siebie z przed kilku dni, tygodni,miesięcy, czasami lat. Wtedy nam też nikt nie potrafił pomóc. Tak bardzo wtedy chcieliśmy znaleźć szczęście, które tak sprytnie nam się wymykało. Ale które w końcu złapaliśmy w najmniej oczekiwanym momencie. I tak jest z każdym, bądź będzie. Szczęście to nie wredna suka, na jaką wygląda, w końcu i szczęściu się za nami zatęskni i przyjdzie.
|
|
|
|