 |
-Jeśli teraz wyjdziesz to..to możesz już nigdy więcej nie wracać!-krzyknęła i natychmiast pożałowała swych słów widząc jak On opuszcza mieszkanie..Szybko podbiegła do drzwi i przekręciła klucz w zamku.Po czym rzuciła się na łóżku i zaczęła szlochać.Żałowała słów,które wypowiedziałą,żałowała czynów,których sie dopuściła i żałowała tego,że go pokochała.Mówił,że skrzywdzi,mówił,ze oszuka,mówił,że zdradzi.Mówił,ale jednak dała mu szansę,której nie wykorzystał.Kochał ją,ale i inne kobiety.Przypadkowe kobiety.Płakała.Jednak zasnęła z braku sił.Myśląc,że to sen obudziła sie następnego dnia w pustym,samotnym mieszkaniu.-To nie był sen-mówił rozum._może jeszcze wróci-odpowiedziało serce. || pozorna
|
|
 |
Dostrzegł ją po drugiej stronie ulicy.Stała w grupce znajomych śmiejąc sie i rozmawiając głośno.Widział jak z zimna kołysze się raz w przód,raz w tył i jak chucha ciepłym powietrzem w zmarznięte dłonie.Chciał podbiec i przytulić ją przekazując jej choć trochę swojego ciepła.Jednak wchodząc na ulicę cofnął się,odwrócił i odszedł czym prędzej,aby tylko go nie dostrzegła,lecz nie zdążył.Widziała jak się cofa,widziała jak przed nią ucieka.Stanęła wpatrując się w miejsce,w którym on jeszcze przed sekundą stał.Delikatne łzy popłynęły po jej policzku.Wróciło wszystko.Ich wielka miłość,narkotyki,wypadek,walka o przetrwanie.Całe ich wspólne życie.Wiedziała,że gdy odchodził robił to dla niej,ale chciała być z nim także w tych złych chwilach.Jednak on wyrzekł sie tej miłości.Odszedł.Po kilku miesiącach dowiedziała się o odwyku,ale mimo to nie chciał wrócić,mimo,że kocha ją z całego serca bał się,że spieprzy jej życie sobą.Zniknął pozostawiając jej kolejną walkę z samą sobą..|| pozorna
|
|
 |
wielbię te telefony, kiedy widzę na wyświetlaczu imię przyjaciółki. odbierając przez około pięć minut słyszę jedynie Jej niepohamowany śmiech. gdy w końcu przerywam, pytając co jest, dociera mnie jedno zdanie: 'BOOŻE, SŁUCHAJ, UTKNĘŁAM W ŁAZIENCE!'.
|
|
 |
zagryzałam wargi, żeby tylko nie zapalić. droga w nasze miejsce, zmrok zapadający na około, park, On czekający na mnie i wiadomość, którą miałam Mu przekazać - że wyjeżdżam na jakiś czas. szloch, łamiący się głos oraz wszelkie obawy przerodziły się jedynie w stan, kiedy wieczorem pakując do walizki ubrania w końcu walnęłam się na łóżko, a zamykając powieki śmiałam się do sufitu. jeżeli tak wyglądają pożegnania - to mogłabym wyjeżdżać co dzień. i wracać, bo nawiasem mówiąc kocham, kiedy mnie wita.
|
|
 |
wracając wieczorem do domu witałam z ulgą łóżko i wylewałam w poduszkę łzy zmieszane z tuszem do rzęs. tłumiony krzyk i kłucie w piersi. zasypiałam nie przebierając się w luźną koszulkę, robiącą wtenczas za piżamę. ze snu wyrywały mnie koszmary, a może rzeczywistość - bo przecież nie było Go już. na zmianę kochałam i nienawidziłam. wyolbrzymiałam Jego cudowność, a minutę później przypisywałam Mu najgorsze przymiotniki. zwyczajnie moje serce w chaotyczny, pełen bólu sposób zaczynało rozumieć, że odszedł tamtego dnia. całując lekko w czoło, definitywnie się pożegnał.
|
|
 |
Bała się dnia,w którym on zdecyduje sie odejść,w którym tak po prostu zniknie z jej życia.Żyła z nia na dzień u boku mężczyzny,którego kochała,jednak z dziwną swiadomością,że on wkrótce odejdzie.Nie wierzyła,gdy mówił,ze kocha,nie wierzyła,gdy mówił,że teskni,nie wierzyła,gdy mówił,ze nigdy nie odejdzie.Mimo,że bardzo kochała nie wierzyła w jego dobre intencje,po prostu bała się miłości,którą on pragnął jej ofiarować.Nie myliła się.Pewnego dnia wrócił do domu,spakował walizkę,po czym wyjął kartkę i długopis i zaczął notować-Nie wierzyłaś mi,bo tak naprawdę nigdy mnie nie kochałaś,gdybyś kochała,wiedziałabyś,ze nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie,ale wiedz,ze dłuzej nie wytrzymam.Poznałem kogoś,kto docenił mą miłość.Wierze,że i Ty kogoś takiego znajdziesz.Wybacz-I opuścił mieszkanie jednak napotykając ja na schodach.Delikatnie cmoknął ją w policzek i zbiegł ze schodów.Wiedziała,że właśnie nadeszła ta chwila.Wiedziała,że już go straciła..Wioedziala,że ma inną..|| pozorna
|
|
 |
siedzieli w kawiarni. Ona zamówiła waniliowe lody. On, nie odrywając wzroku od Jej spojrzenia, poprosił o podanie ich w jednej porcji i posypanie dużą ilością miłości.
|
|
 |
chyba chcę wyznań, ciepła, przedłużonych całusów, pogryzionych warg. chyba mam dość pustych wieczorów, przypadkowych wyznań i pocałunków. wystarczy mi już tej niezależności, bo chcę odpocząć. stracić kontrolę nad swoim życiem, przestać uważać, zapomnieć o odpowiedzialności. na trochę się zatracić - na tą zimę, może do wiosny, ewentualnie na rok, dwa, na zawsze. znów zatrudnić serce na pełen etat, dla Niego.
|
|
 |
- uparta, dumna, honorowa, często wścibska i bezustannie narzekająca. - wymienił po pytaniu o to, jakie cechy lubi we mnie najbardziej. zrobiłam wielkie oczy, omal co nie nalewając wody obok szklanki, a nie do jej środka. westchnął wstając od stołu. zabierając dwa kubki, z krótkim 'chodź' ruszył do mojego pokoju. - kocham te cechy, bo inni ich nie znoszą. kocham je, bo Cię charakteryzują, a faceci zapoznając się z nimi, dają sobie spokój. prawie byłem jednym z nich, gdybym nie wyszedł wtedy po pierwszej kłótni. gdybym wkurwiony nie spalił szluga i nie uświadomił sobie pewnej kwestii. tamtego dnia serce krzyczało do mnie przeraźliwie. cholerne 'nie spierdol, bo to skarb!'. teraz wiem, że pod tymi cechami kryje się brylant, Twoja dusza. wiesz, co mnie w tym jara najbardziej? - mruknął zaczepnie, na co posłałam Mu uważniejsze spojrzenie. pocałował mnie lekko w usta, a nie oddalając się, szepnął: - jesteś moja, w końcu.
|
|
 |
przyszedł ten czas, kiedy któregoś ranka możesz obudzić się i ujrzeć za oknem biały puch. okres, kiedy wieczorami sięgasz po koc, ciepłą herbatę z sokiem malinowym oraz ulubioną książkę. głowa pełna myśli, bieganie po sklepach w poszukiwaniu prezentów świątecznych i zupełny chaos w uczuciach. obok zaczerwienionego czubka nosa, zmarzniętych dłoni, klapiących butów i wyciszonego świata, Ty wciąż tęsknisz.
|
|
 |
mam wrażenie, że tamtej jesieni wystawiłam szczęście na allegro, a tryb w którym się obecnie znajduję to cholernie staranie o unieważnienie sprzedaży, do której doszło.
|
|
|
|