 |
-Boże widzisz, a nie grzmisz... -Widzę, ale plastik prądu nie przewodzi...
|
|
 |
droga matematyko, nie zamierzam dłużej rozwiązywać twoich problemów, mam wystarczająco własnych !
|
|
 |
Chwytam Cię za rękę i trzymam jak szczęście, jesteś moim życiem i wszystkim tym co piękne.
|
|
 |
słowa nie dają wolności, słowa ograniczają. słowami nie da wyrazić się wszystkiego. dlatego wystarczy już tych słów, chociaż palce chciałyby wystukać ich jeszcze tutaj setki, a moze i tysiące
|
|
 |
mimo, że pesymizm wkradł się bokiem i prosi o wybaczenie, chociaż porzuciłam go już bardzo dawno temu.
|
|
 |
emocje wkradną się zupełnie nieproszone. widok czerwonej tarczy chowającej się za horyzont, zmieniając fragment nieba w niezapomniene widowisko, rozczuli bardziej niż zwykle.
|
|
 |
zabraknie powietrza, mysli, rozsądku, rozmaże się tusz na rzęsach.
|
|
 |
łzy urządzą sobie wyścig po policzkach.
|
|
 |
mam nieodpartą ochotę zostawić to wszystko, poddać sie, wziąć winę na siebie i uciec. jak najdalej. powstrzymuje tylko wiecznie nachodząca nadzieja, która nigdy nie gaśnie. jak słońce. jedynie chowa się gdzieś za horyzontem. i chyba teraz właśnie jest ten moment, brakuje słońca na niebie
|
|
 |
ponoć wtedy najbardziej na świecie kocha się zachody słońca.
|
|
 |
w słuchawkach męski głos będzie nucił mi ukochaną melodię. myśli zatańczą walca w rytmie melancholijnych dźwięków.
|
|
 |
otulę kark ciepłym szalem, pójdę tam. w tamto miejsce, moje miejsce. ono zna każdy problem, zna słony smak łez i słodki smak szczęścia.
|
|
|
|