 |
Ty się spóźniłeś na pociąg, ponownie omijając nasze spotkanie, tym samym spóźniłeś się też na pociąg do mojego serca. Wybacz. /esperer
|
|
 |
Miłość? A jak ci powiem, że ogień nie parzy to też byś w niego wskoczył? /esperer
|
|
 |
Nie jestem na tyle naiwna, żeby sądzić, że cokolwiek trwa wiecznie... Wiem, że nawet miłość wygasa, bo za bardzo nie potrafię sobie wyobrazić, że jakiś mężczyzna spojrzy na mnie gdy moją twarz pokryją zmarszczki, a włosy stracą swój kolor ,w sposób wyjątkowy. Nie potrafię wierzyć, że w takim stanie nadal będzie potrafił mnie kochać, bez wstrętu do mojej osoby./esperer
|
|
 |
Gdyby ktoś kazał mi ponumerować wspólnie spędzone chwile od najważniejszej, do tej, która najmniej wbiła się w moją pamięć, pozdrowiłabym go środkowym palcem i na bezczelnego upchała wszystkie na pierwszym miejscu. Bo widzisz... Z tobą wyjście po bułki było równie fascynujące jak seks na tyłach samochodu. /esperer
|
|
 |
-Bo widzisz- rzekł chłopiec - Dla niektórych celem życia jest zgromadzić jak najwięcej par butów, dla innych przeżycie go w ogóle. /esperer
|
|
 |
I zobaczysz. Zdobędę kiedyś szczęście, nawet gdyby wiązało się to z tygodniami wyrzeczeń, nawet gdybym musiała iść boso na drugi koniec świata. Nawet gdybym musiała żywcem wyrwać je komuś z piersi, zdobędę. /esperer
|
|
 |
Nauczyłeś mnie perfekcyjnie kochać. Pokazałeś czułość nie na pokaz, i romantyczne wieczory, które miały w sobie magię zawsze, niezależnie od pogody i miejsca. Codziennie pokazywałeś mi świat takim jakim chciałabym żeby był... No i jeszcze jedno. Teraz to ty mnie nienawidzić nauczyłeś, oj tak. Nienawidzę to ja bardzo kurwa. /esperer
|
|
 |
Nasza miłość była tak intensywna, że swobodnie moglibyśmy oddawać jej kawałki innym zakochanym, a to dalej my bylibyśmy tymi najbardziej zapatrzonymi w siebie. /esperer
|
|
 |
Chcesz mnie zniszczyć? Super. Znaczy to, że jestem tym cholernym epizodem, który wiele znaczył w Twoim nędznym życiu, i nie potrafisz poradzić sobie z jego zajebistością. Spokojnie, odchodzę sama ociekać wdziękiem gdzie indziej. /esperer
|
|
 |
Chyba nie mogę powiedzieć, że mnie do siebie zniechęciłeś. Nie potrafię wyprzeć się własnego serca, i stanąć na środku ulicy krzycząc o moim miłosnym wyzwoleniu. Nadal często budzę się z włosami przyklejonymi od łez do policzków, z zagryzioną do krwi wargą. A wiesz co jest najgorsze? Nie żałuję żadnej wspólnej chwili, a moje ciało jest święte tylko dlatego, że sunęły po nim Twoje dłonie.Bo jak to się mówi... Nadzieja umiera ostatnia, i wierzę, że jeszcze się ułoży, nawet jeśli uznasz mnie za sentymentalną idiotkę. /esperer
|
|
 |
I kto powiedział, że kobiety muszą być tymi ranionymi, a nie raniącymi? Bez cienia winy przyznaję się do tego, że jestem suką, i nie jeden raz zabawiłam się uczuciami mężczyzn. I żeby nie było niejasności. Nie stałam się taka, bo jakiś skurwysyn pozbawił mnie serca. Jestem taka dla siebie, bez winy ze strony płci przeciwnej. Wiem,że oni mimo wszelkich pozorów mają uczucia, i łapią się za serce pod kołdrą, gdy nikt nie widzi. Nie potrafię powiedzieć,że żałuję swojego zachowania, bo tak nie jest. Zrobiłabym to jeszcze jeden raz, i nie przeprosiłabym za nic. Fakt, trafiali się tacy, którzy wzbudzili moje zainteresowanie na dłużej niż pięć minut, ale szybko stwierdziłam, że lokowanie własnych uczuć u kogoś innego jest samobójstwem doskonałym. Poprawiam usta szminką, i zsuwam uwodzicielsko ramiączko od stanika. Kocham mężczyzn nieodwołalnie. Ja ranię ich, oni mnie, żyjemy w idealnej harmonii, którą zburzyć może tylko miłość... Więc, trzymaj się ode mnie z daleka! /esperer
|
|
|
|