 |
- czy bierzesz sobie tą panią, za żonę? - skoro już tu jestem, niech będzie. - czy bierzesz, sobie tego pana za męża? - skoro nalega.
|
|
 |
- obiecuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską ... - miłość? obiecywać, coś co nie istnieje ... dość absurdalne. wierność? mówisz, to rozbierając wzrokiem jedną z druhen? uczciwość? nigdy, nie byłeś uczciwy. jestem pełna wątpliwości, czy to się zmieni, po włożeniu obrączki na palec.
|
|
 |
rzuciłam się na nią. popatrzyła na Ciebie tym wymownym wzrokiem. chciała dać, mi do zrozumienia, że będzie o Ciebie walczyć. odczytałam jej sygnały i zaczęłam działać. to wszystko.
|
|
 |
zorientowałam się, że jestem zakochana, kiedy pewnego poranka, zalałam moje ulubione płatki sokiem pomarańczowym, zamiast mlekiem.
|
|
 |
- tęskniłeś? - spytała, drżącym głosem. - nie. - odpowiedział z szyderczym uśmieszkiem. - odeszła zanosząc się płaczem, nie usłyszała jak powiedział, że za bardzo kocha, aby się przyznać do tęsknoty.
|
|
 |
- zabiłaś ją?! - ja tylko zaznaczyłam, swój teren. o mężczyzn, trzeba walczyć. - czy oni, są tego warci?! - nie. ale moje serce, nie kieruje się wartościami. tylko uczuciami. - to teraz, sobie za te uczucia, posiedzisz. - miłość mnie udupiła. zdążyłam się przyzwyczaić.
|
|
 |
muszę się pospieszyć, z wyznaniem Ci miłości. zanim, Ty to zrobisz. w stronę innej.
|
|
 |
dobrze się ukrywam. ale będzie wstyd, jak przy sekcji zwłok, wyjdzie w końcu na jaw, że nie posiadam serca.
|
|
 |
wyimaginowałam sobie Twoją miłość w moją stronę.
|
|
 |
nie zdajesz sobie sprawy z tego jak bardzo mnie kochasz. szczególnie, po tym jak zasypiam. mówię Ci. jesteś nieziemsko zakochany.
|
|
 |
moja przewaga nad nią polega na tym, że ja nie stoję co wieczoru pod latarnią. ale wybór, należy do niego.
|
|
|
|