  |
Jestem rzadką,dziwną i skomplikowaną materią. / gieenka
|
|
  |
Jestem zgubioną przyczyną, nie bohaterką.
|
|
  |
Samotni ludzie z porzuconymi sercami albo bez serc. Gdzieś tu płynie ich krew. Jedna zatruta alkoholem, druga tytoniem, a trzecia zaś leczącym THC. Nie wiedzą gdzie miejsce ich. Najchętniej siedli by gdzieś w głuchej ciszy samotności i klnęli życie za to, że nie ma szczęścia, za to, że są same łzy, za to, że odeszli Ci, którzy mieli być. / gieenka
|
|
 |
który to już raz kieliszek w mym w gardle ląduje
za " miłość, zdrowie, powodzenie" ?
|
|
 |
Liczymy na najlepsze, ale przygotowujemy się na najgorsze. | Grey's Anatomy
|
|
 |
Jeśli masz być tak trochę, niby obok, ale daleko, za daleko, bo nie będę czuć gorąca Twojej dłoni na swoim policzku, te kilkadziesiąt centymetrów dalej, to nie, nie chcę Cię obok zawsze i na zawsze. Chcę czuć Cię najbliżej, rozumiesz?
|
|
 |
"mam wrażenie, że Cię tracę"-powiedział smutnie. "mnie? coś Ty. przecież wiesz,że będę przy Tobie zawsze"-wyjaśniłam. usiadł obok mnie, patrząc mi w oczy. "to nie chodzi o to. Ty mi znikasz, z dnia na dzień jest Cię coraz mniej..coraz mniej uśmiechu, coraz mniej wiary, coraz mniej nadziei..coraz mniej Ciebie...a to mnie dobija" - powiedział, trzymając moją dłoń. zaśmiałam się sztucznie. "a gdzież tam, jestem tu, cały czas" - powiedziałam, całując Go w policzek, i wychodząc do kuchni pod pretekstem zrobienia herbaty, tylko po to by nie zobaczył moich łez, które pojawiły się w oczach, bo uderzył we mnie prawdą, którą tak bardzo próbowałam przed Nim ukryć. || kissmyshoes
|
|
 |
i chyba powoli zaczynam sobie nie radzić. wszystko uderza we mnie ze zdwojoną siłą. walczę o wszystko - o zdrowie, o miłość, o przyjaźń, i życie. i ta walka jest tak bardzo męcząca. ten trwający wyścig zdaje się nie mieć mety a ja powoli wysiadam, odpadam. to nie na moje siły, to powoli doprowadza mnie do ruiny... || kissmyshoes
|
|
  |
Filozofia z dupy. Rządzą nami
przyglupy. / O.S.T.R.
|
|
  |
"Umieć śmiać się z siebie to chyba
nie wada"
|
|
  |
Popełniasz błędy. Jestes wtedy tak zla na siebie bo przecież moglas wybrać inaczej. Moglas byc szczęśliwa, ale zrezygnowałas z tego. Z czasem to gromadzi się w tobie i już nie wytrzymujesz. Sięgasz po wódkę i próbujesz się odstresowac, ale w tym alkoholowym stanie uczucia budzą się jeszcze bardziej. Wiesz co powinnas zrobić i robisz to. Dzwonisz by Ci pomogl. By zabrał cię z tego miejsca. Podaje pomocą dłoń. Jest ci wstyd za taki stan w jakim cię znalazl. Przecież to wszystko mogło się nie wydarzyć. Przecież mogło byc inaczej. Przecież... Nadal go kochasz... Ale musialaś doprowadzic się do takiego stanu, żeby to zrozumieć. I chciałabys mu powiedziec, ale nawet pijana nie masz odwagi się do tego przyznać. Ciągle zbyt dumna by to przyznać. / gieenka
|
|
 |
Akceptuję związki na odległość, bo jeśli ludzie się kochają to wszystko inne wkoło się nie liczy. W związku najważniejsze jest uczucie, szczęście, zaufanie i poczucie bezpieczeństwa. I choć jest ta odległość, nie ma możliwości codziennego widoku. Brakuję rozgrzanego ciała obok. To jednak zamyka się oczy i widzi się tę osobę koło swojego ciała. Widzi się jego mimikę twarzy i czuję się go. I właśnie taka miłość jest najsilniejsza. Bo choć z góry przekreślona to jednak jest i rozwija się, rośnie i sprawia, że wszystko jest możliwe. A, gdy wygra się tę walkę z odległością, zwycięży się już dosłownie, bez żadnych metafor, wszystko
|
|
|
|