 |
tu tak naprawdę garstka ludzi doznała szczęścia a reszta dusi z całej siły łzy i gorycz w pięściach.
|
|
 |
Zostawił list miłosny do świata i skoczył.
|
|
 |
Wiesz, dziękuję Bogu za pełny wachlarz wspomnień
|
|
 |
Wszyscy od dziecka uczyli nas kochać. Ale nikt nie powiedział, jak przestać.
|
|
 |
Czekałam kiedy powiesz mi, że jesteś dla mnie, że jesteś ze mną, że ja i Ty, to coś, co jest na pewno, że jest naprawdę.. że to, co było między nami wciąż jest i wciąż jest ważne.
|
|
 |
„Pamiętam każdą wspólnie spędzoną chwilę. A w każdej było coś wspaniałego. Nie potrafię wybrać żadnej z nich i powiedzieć: ta znaczyła więcej niż pozostałe.”
|
|
 |
„- Dwa miesiące temu Vee, moja mama... wszyscy... ostrzegali mnie, że jesteś z tych chłopaków, dla których dziewczyny to zdobycz. Mówili, że będę tylko kolejnym eksponatem w kolekcji, kolejną głupią gęsią, którą uwiedziesz dla własnej satysfakcji. Mówili, że w chwili, gdy się w Tobie zakocham, ty odejdziesz. - Przełknęłam głośno ślinę. - Chciałabym wiedzieć, że nie mieli racji.”
|
|
 |
„Żeby zdobyć się na takie poświęcenie, na zniknięcie z życia drugiej osoby dla jej dobra, musisz ją kochać naprawdę.”
|
|
 |
Rozpaczliwie zakochani wymyślamy sobie postaci naszych partnerów, żądając od nich, by byli tacy, jacy nam są potrzebni, a potem załamujemy się, kiedy nie chcą odgrywać roli, jaką im przydzieliliśmy.
|
|
 |
to już ostatni wiersz dla ciebie więcej nie będzie' powiedziałam, potem zakleiłam list znaczkiem i wrzuciłam w podłużny otwór skrzynki płaskie kwadratowe serce.
|
|
 |
Nigdy nie powiesz nic więcej, choćbyś chciał i choć mnie trzymasz za rękę, puścisz i tak .
|
|
 |
jej oczy przesiąknięte były szarością. melancholia pływała w jej bladoniebieskich tęczówkach. spoglądała beznamiętnym wzrokiem w okno. przeważnie krwistoczerwone usta - pobladły. ramiona opadły w bezradnym geście. energia i elementy potłuczonego uśmiechu ulotniły się gdzieś w bezkresne przestworza. cała barwa tego dnia zmieniła się w ponury, szaro-bury obraz potępienia. wszystko straciło swój codzienny kierunek. była pasażerem w samolocie donikąd. ogień się wypalił. ten ogień, który przez tak długi czas usiłowała rozniecić w jednej chwili obrócił się w popiół. tylko garstki spalonego chrustu przewalały się tu i tam. poczuła w ustach cierpki smak. czy to już czas by odejść? dokąd?
|
|
|
|