 |
nie wszystko wiecznie trwać będzie , nie wszystko skończy się happy endem . raffalkova.
|
|
 |
sama sobie stworzyłam problem. problem jebanej miłości na odległość . raffalkova.
|
|
 |
czekam na dawkę upojnego snu, który oplecie mnie swoimi nićmi i pozwoli oderwać się choć na chwilę od tej cholernie trudniej rzeczywistości ... raffalkova.
|
|
 |
cierpię, ale to tylko moja i wyłącznie moja wina... mogłam nie porzucać ideału i nie stawiać nad Nim perfidnego człowieka tylko dlatego, że zdawał się być zajebisty... ;/ raffalkova.
|
|
 |
nie wierze w te zajebiste chwile, wydaje mi sie że to sen. / zm_
|
|
 |
obudziłam się, było jeszcze ciemno. spojrzałam na zegarek, była 2. moje ciało było przykryte puchową kołdrą, a lekko wilgotne włosy opętały poduszkę. zamknęłam oczy, ale nie potrafiłam zasnąć. pomyślałam o Nim. wciągnęłam na siebie szlafrok i wyciągnęłam z pod łóżka butelkę whisky. wyszłam z pokoju i szybko pobiegłam po schodach. na ich szczycie były stare, odrapane przez psa drzwi. przekręciłam klamkę i pchnęłam je. jak zwykle był bałagan, ale kto ma na strychu porządek. koło okna leżała wielka skrzynia z moimi rzeczami, a właściwie to dwie, bo jedna była z naszymi zdjęciami. rozsypałam zdjęcia na podłogę, wygrzebałam z drugiej skrzyni nożyczki, były zaraz koło taśmy. usiadłam w tych zdjęciach, zaczęłam pić, płakać i odcinać siebie od Niego. po jakiś 10 minutach zdjęcia były przecięte, butelka skończona, łzy dalej wylewane. dłużej nie wytrzymałam, pobiegłam po taśme. mimo wszystko, chciałam być przy Nim. / zm_
|
|
 |
|
Zapomnisz kiedyś jaką barwę mają moje oczy, jak pachnę, jaki smak mają moje usta, jaka w dotyku jest moja skóra, jak wyglądam gdy się złoszczę lub gdy rano wstaję, jaki mam wyraz twarzy gdy się o Ciebie martwię, jaki uśmiech się pojawia gdy tylko Cię zobaczę, w jakim tempie bije moje serce kiedy jesteś blisko, jaka radość towarzyszy jednej wiadomości od Ciebie ? Zapomnisz ?
|
|
 |
jeżeli twoje dziecko sie paczy, wiedz że coś się z nim dzieje. / zm_
|
|
 |
jestem naiwna, tak cholernie naiwna, bo znów bez żadnych podstaw zrobiłam sobie nadzieję. przypadkowy dotyk, kilka uśmiechów, wzięłam to za coś więcej niż powinnam. jak zwykle, zresztą. moja wyobraźnia przez noc pracowała na najwyższych obrotach. przeżyłam najpiękniejsze chwile, tyle że znowu zaciskając dłonie na kołdrze, jedynie myślami będąc gdzie indziej. i ze ściśniętym gardłem patrzyłam jak okienko pokazuje, że jest dostępny. oddychając nieco szybciej, czekałam. na marne, oczywiście. przecież wiedziałam, że to nic nie znaczyło. dlaczego jak głupia, spodziewałam się wiadomości ? przestałam go kochać, już dawno temu. chyba że przypadkiem powiedzenie "stara miłość nie rdzewieje" nabierze prawdziwego znaczenia./nieswiadomosc
|
|
|
|