 |
|
- miłość nie istnieje!
- to jak wytłumaczysz to, jak się czuję gdy go widzę.? jak wytłumaczysz motylki w brzuchu, uśmiech na twarzy i rozszerzone źrenice.?
- głupotą.
|
|
 |
|
- No to potrzebna będzie ciężka praca, silna wola, I kilka tabliczek czekolady. - Po co Ci to wszystko?
- Bo zrzucam zbędny ciężar.
- Jaki?
- Tą cholerną miłość do niego, i nadzieję na lepsze jutro
|
|
 |
|
` bo to ``kochanie`` wypowiedziane z jego ust nie ma takiej mocy jak to ``kochnie`` wyszeptane przez Ciebie, przyprawiajace o mile uczucie, wywolujace usmiech na twarzy ...
|
|
 |
|
` bo zamiast kolejnego swiiitasnego wieczorku wolala zrobic to co naprawde lubi,
wyjsc w samym srodku nocy na taras, zaczerpnac swiezego powietrza, usiasc na zimnym betonie,
odpalic kiepa, delektowac sie cisza, spojrzec w niebo, policzyc gwiazdy, tyle razy zeby chociaz dwa razy uzyskac ten sam wynik,
poczekac na orzewiajacy deszcz, w ktorym bedzie mogla zatanczyc,
upijajac sie zchlodzonym Martini, choc przez chwile nie myslec,
choc przez chwile miec wyjebane.
|
|
 |
|
` Cel jest jeden- osiagnac wszystkie cele
|
|
 |
|
mam niedobór Twoich pocałunków.
|
|
 |
|
*zostawiam Was na 2 miesiące z 2 127 wpisami i 180 str. do przeczytania :D. dziękuję Wam za wszystko! pamiętajcie o mnie. i do napisania we wrześniu! :*. jesteście genialne.
|
|
 |
|
figurujesz na samej górze listy moich pragnień.
|
|
 |
|
zaczęło lać. niebo zaczęło niesamowicie zanosić się deszczem. właśnie, wtedy ściągnął swoją bluzę. niezdarnie ją, jej założył, nie słuchając sprzeciwów z jej strony. wziął ją na ręce, tak jak przenosi się pannę młodą przez próg. zaniósł ją pod zadaszenie, jednego z budynków. - Ty, tylko sobie mała nie schlebiaj. po prostu Twoich trampek, było mi szkoda. - powiedział, udając powagę. oboje wybuchli śmiechem. on delikatnie się nachylił. ona cała podekscytowana zamknęła oczy i zaczęła się przygotowywać do pocałunku. - to należy do mnie. - powiedział z uśmiechem, ściągając z niej bluzę. - a to do mnie. - powiedziała, całując go namiętnie.
|
|
 |
|
miałam nadzieję, że poczujesz się zhańbiony kiedy zobaczyłeś, że przez Ciebie płaczę. potrafiłeś się jedynie uśmiechnąć. nie, nie miałam do Ciebie żalu. miałam żal do samej siebie. żal do serca, które czuje coś w kierunku takiego sukinsyna jak Ty.
|
|
 |
|
- Dlaczego ja muszę tak cierpieć...? - Cierpisz na własną prośbę. Stworzyłaś w swojej głowie wyidealizowany wizerunek chłopaka, który nigdy nie istniał. Gdybyś postrzegała go takim, jakim jest naprawdę,od początku wiedziałabyś, że jest skończonym idiotą i nie warto sobie zawracać nim głowy. Teraz byś nie cierpiała.
|
|
|
|