 |
Bo wiesz kurwa, już nie wiem co się ze mną stało, dawniej bardziej panowałem nad emocjami a teraz czuję się jakby ktoś podmienił mi serce, albo stopił do tego stopnia, że przejmuję się każdą Twoją łzą, każdym zdartym kolanem. Wiesz, mimo wszystko nie chciałbym zamienić nowego serca na Nic w świecie, bo dzięki niemu pojąłem potęgę miłości i tego jak wiele ciepła jestem w stanie dać od siebie innym, głównie Tobie, bo to Ty stopiłaś lód obrastający ten organ. Dziękuję Ci za każde słowo, które sprawiło, że chcę być lepszy - dla Ciebie, bo jesteś warta więcej niż ten świat mieści./mr.lonely
|
|
 |
[1] Jaka Ona była? Ona była idealna, w każdym calu, każdy milimetr jej ciała był idealny. Dopełniała moje niedoskonałości będąc dla mnie jakby drugą częścią pomarańczy, które tak bardzo lubiła. Podobało mi się to gdy stawała na palcach mimo wysokich obcasów by dosięgnąć moich ust. Nie była niska.. miała metr sześćdziesiąt osiem. Uwielbiałem jej długie, brązowe włosy, które często opadały jej na zawsze roześmiane, zielone oczy - czasem niebieskie - zawsze nosiła soczewki sama zatracając się w myślach jaki kolor oczu chciałaby mieć. Nie oczekiwała ode mnie niczego, a miłości. A ja? Ja nie potrafiłem docenić tego jaki skarb mam w swoich ramionach. Kiedy odeszła moje serce pękło na milion kawałeczków.
|
|
 |
[2] Podawała mi dłoń i biła mocno w twarz gdy upadałem i nie chciałem już się podnosić. Zwalała mnie z łóżka często oblewając mnie lodowatą wodą. Nie podawała mi piwa na kaca ani nie gotowała gorącego rosołu - jednak przytulała mnie zawsze mimo, że w jej oczach był płomień złości. Ocierała krew z mojego ciała i robiła opatrunki. Spędzała dni przy moim szpitalnym łóżku. Często milczała, a po jej policzkach płynęły łzy - nie pozwalała ich ocierać. Wyglądała pięknie nawet w rozmazanym makijażu. Nigdy nie chciała przyjmować ode mnie prezentów, bo wiedziała doskonale, że każdy upominek czy wyjazd był wynagrodzeniem moich złych czynów, których nigdy tak naprawdę nie żałowałem.
Mógłbym o niej opowiadać godzinami, a żadne słowa i tak nie udowodnią tego, że była dla mnie wszystkim, a w tych najgorszych momentach tlenem. / niefartowny
|
|
 |
Nigdy nie bałem się śmierci - wręcz przeciwnie. Czasem nawet na nią czekałem. Wpatrując się w rozchmurzę niebo próbowałem coś dostrzec tam u góry. Jak byłem Mały wydawało mi się, że dotknę chmur gdy podrosnę, a wtedy złapię jedną z nich.. i podciągnę się by wdrapać się na górę. Często próbowałem nawet doskoczyć mając nadzieję, że ktoś wyciągnie do mnie rękę i weźmie do siebie. Nie żyłem nigdy bajkami, fikcją, a tak naprawdę marzeniami, które nigdy się nie spełniły. Często młodszy brat Taty zabierał mnie na plac zabaw dwa osiedla dalej, a ja zamiast bawić się przysłuchiwałem się słowom, które płynęły z jego ust gdy opowiadał o kolejnej "akcji osiedlowej" - wtedy jeszcze nie rozumiałem co to znaczy dać komuś w mordę dopóki nie zwróciłem się tak do nauczycielki w przedszkolu. Dziś? Dziś wracam do tego z uśmiechem na ustach wiedząc, że jednak kiedyś spotkam się z nimi - gdzieś tam daleko w niebie kiedy moje dni na ziemi się skończą. / niefartowny
|
|
 |
Jesteś tam sama i kurwa pluję sobie w twarz, bo obiecałem Ci być zawsze obok, a teraz pewnie wylewasz łzy i nie ma kto ich otrzeć i tak cholernie cierpię bo myślę o Tobie, o twoich przeszklonych od łez oczach, o uśmiechu wykrzywionym w grymasie bólu, o tym, że właśnie w tej chwili, w tym kurwa czasie powinienem być tam, nie tu./mr.lonely
|
|
 |
2.Na pewno rozumiesz, że chciałbym być teraz tak blisko Ciebie, gładzić dłonią twe warkocze i muskać usta stęsknione za pocałunkami rozgrzewającymi nasze ciała. Chciałbym móc tak po prostu Cię przytulić by barwy wróciły na jeden moment. Chciałbym powiedzieć Ci jak Cię kocham, wiem, że mogę Ci to napisać, lecz nie, to nie to samo, również nie zadzwonię bo nijak równa się to ze spojrzeniem w oczy, które same mówią o miłości wylewającej się ze mną na Ciebie litrami. Muszę to jednak napisać, KOCHAM CIĘ, ma jedyna. I dziś, w ten chłodny dzień, gdy chmury nad moją głową informują mnie o kolejnej dawce deszczu, wychodzę i patrzę w niebo by łzy zlewały się z kroplami nieba, może któraś spadnie na Ciebie i choć tak przez chwile będziemy blisko, gdy moja łza muśnie Twe ciało dając nam poczucie bliskości. /mr.lonely
|
|
 |
1.Cześć, dawno nie pisałem do Ciebie listu choć w szufladzie mam je tysiące. Pomyślałem, że w końcu powinienem jakiś wysłać byś nie zapomniała charakteru mojego pisma. Mówiłaś mi, że gdy piszę o miłości, piszę bardziej pochyło, lecz gdy o smutku, litery zlewają się ze sobą jakby spadały na nie krople łez rozmywając tusz na kartce. Zawsze znałaś mnie najlepiej, wiedziałaś, kiedy się uśmiecham i jakie są tego powody, oraz gdy smutek wkradał się choćby na chwilę potrafiłaś sprawić bym znów się uśmiechnął. Lecz teraz jest inaczej ukochana, jestem tak daleko i nie mogę się odnaleźć. Jest tu tak pusto bez Ciebie jakby za chwilę świat miał wyłączyć kolory i powrócić do czasów wojny, gdzie wszystko było nagrywane na czarno-biało. Lecz tutaj w świecie jest czarno-biało, wszystko traci barwy i sens, nic już nie ma wyrazu bo z każdym krokiem jesteśmy coraz dalej od Ciebie. Piszę bo tęsknię wiesz?
|
|
 |
Mamo nie płacz więcej, proszę. Nie chce widzieć już spływających łez po Twoich policzkach, gdy nie będę mógł ich otrzeć. Proszę, nie pytaj mnie kiedy Was odwiedzę i wrócę do Polski, bo moje serce pęka na milion małych kawałeczków, gdy nie potrafię Ci odpowiedzieć. Opowiadaj Małej bajki na dobranoc i poprawiaj Młodemu poduszkę, gdy odwiedzisz go kolejny raz w szpitalu. Zapal za mnie znicz na grobach chłopaków i zmieć płatki róż, które spadną na płytę. Uściśnij Tacie dłoń i nie pozwól mu zacząć znów palić papierosów, które w końcu skończą jego zdrowie. Ucałuj i przytul ode mnie babcie i dziadków. Bardzo Was kocham i tęsknie. / niefartowny
|
|
 |
coraz rzadziej mamy dziury w kieszeniach. coraz częściej w sercach
|
|
 |
Zacząłem wychodzić z domu. Łapie promienie słońca leżąc kolejną godzinę na plaży - czarne okulary i piwo w ręce. Obok leży kumpel, który jest niczym brat - usta się nam nie zamykają, a na twarz wraca długo wyczekiwany uśmiech. Telefon zostawiam w domu już nie przeliczam nieodebranych połączeń, które pozostają po jej telefonach. Całuje ramię, na którym widnieje wizerunek Matuli. Podnoszę dwa palce ku górze w myślach powtarzając - Czuwaj nade mną Sebuś. - Ziomek właśnie dzwonił do szpitala - Z Kubą bez zmian, a u chłopaków taka chujnia jaka była. - z jego twarzy również znika uśmiech... / niefartowny
|
|
|
|