 |
|
i kiedy już byliśmy tak blisko, kiedy Twoja dłoń była na moim policzku a usta zbliżały się do moich poczułam, że nie mogę, że nie chcę się tak angażować. teraz czuję, że to był wielki błąd. bo wiele bym dała żebyś teraz mnie przytulił,pocałował.
|
|
 |
|
zjawiłeś się w moim życiu, w momencie, w którym potrzebowałam bliskości. przypadek?
|
|
 |
|
mam trochę piegów na nosie, włosy związane w iście nieogarnięty kucyk, wystygłą kawę w wysokim kubku i popsute serce. naprawdę popsute. niczym jogurt pokryty pleśnią, grubo po terminie, bo ten cudowny koleś nie miał akurat na niego ochoty.
|
|
 |
|
potrząsnął głową, gdy zaczęłam odchodzić. została jedynie ta nadzieja, że nie podniesie się z ławki, że nie ruszy za mną, że nic nie powie. zerwał się, a w mgnieniu oka zaciskał w dłoniach moje nadgarstki. - nie ogarniam coś. pierwszy kwietnia, czy ot tak wzięło Cię na ściemnianie? bawi Cię to, śmieszy w jakiś sposób, sprawia Ci radość? bo wiesz, mi nie. - wysyczał wręcz. podniosłam podbródek i spojrzałam Mu w oczy. nagle nie było zdań, słów, sylab. nagle straciłam język, którym dotychczas się posługiwaliśmy. - powiedz mi, że nie dotykam Cię teraz ostatni raz... obiecaj, iż to jest na niby. - szeptał, głaskał mnie swoimi słowami, jakby one miały wszystko zmienić. wyswobodziłam się z uścisku, odwracając się. Jego krzyk rozniósł się echem: - pieprzony żart, kocham Cię!
|
|
 |
|
a jeśli myślisz, że fajnie byłoby się zakochać, to usiądź i poczekaj aż ci przejdzie.
|
|
 |
|
i proszę cię, jebnij mi z całej siły jak jeszcze raz wspomnę o miłości. / notte.
|
|
 |
|
- idę zagrać. - w czym, w pornolu? - nie, w grę idioto. / notte.
|
|
 |
|
bo to co dla mnie miało sens odeszło razem z Tobą i czekam tu wciąż, kocham Cię, choć poszedłeś inną drogą.
|
|
 |
|
pyknięcie czajnika wyrwało mnie z zamyślenia. ocierając łzę przypadkowo znalezioną na policzku, wstałam od stołu. wszystko było nie tak - zdrętwiały łokieć od podtrzymywania głowy, papierowe zakończenie sznureczka od torebki herbaty, które przy zalewaniu jej wrzątkiem znalazło się w środku, kukułka wyskakująca z zegara o niewłaściwej godzinie. niebo lśniło miliardem małych punkcików, takie samo jak miesiąc, tydzień temu, takie samo jak w środę, wczoraj; jakby maskując paskudną pomyłkę dokonaną przez świat.
|
|
 |
|
jeszcze kiedyś będziemy razem. musimy być razem. nie możemy zaprzepaścić faktu, że nasza wielka miłość zakończy się happy end'em. / notte.
|
|
 |
|
stanęłam przed lustrem. patrzyłam na dziewczynę w odbiciu i zastanawiałam się, gdzie podział się jej uśmiech. przecież ostatnio nie było dnia, żeby nie była uśmiechnięta. teraz? podpuchnięte oczy, ogromny żal w sercu. nieumalowana twarz, stara koszulka opadająca za pas i rozciągnięte dresy. pytam, gdzie jest ta dziewczyna, której uśmiech nie znikał z twarzy? pytam gdzie? dlaczego jedna osoba, jednym ruchem potrafi zniszczyć wszystko? wszystko, doszczętnie. / notte.
|
|
 |
|
, zamiast jeansy nosie leginsy / koledzy ♥
|
|
|
|