 |
Mój krzyk przysypał biały śnieg gęsiego pierza.
|
|
 |
Bądź przy mnie blisko, bo tylko wtedy nie jest mi zimno.
|
|
 |
Wiatr wzdłuż i wszerz przebiega skrzypiące akacje,
szeleszczą małe liście z księżycowej blachy.
|
|
 |
Mówił: Twoja skóra śpiewająca w moich dłoniach. Chciałbym ją zedrzeć z ciebie, żeby nie widzieć jak się w nią zawijasz szczelnie, jak się w niej ukrywasz...
|
|
 |
Te kropki na sukience - myśli - mają kolor jego oczu. Od rana powtarza najmilsze imię i wychodzi z domu w jednej pończosze.
|
|
 |
Zazdrosna o siebie, wiem, nawet gdy otworzę furtki twoich powiek, nie przejdę przez nie na drugą stronę muru.
|
|
 |
Boję się, kiedy odchodzisz za granatowy mur snu, gdzie kwitną twoje tulipany, a jaskółki siadają na księżycowych drutach, których nigdy nie zobaczymy razem.
|
|
 |
Cieniutkie trawy miłości zamieniły się w sine wodorosty. Szept najcichszy w krzyk.
Zęby rysują na skórze czerwone półksiężyce.
|
|
 |
Na ulicy gwiazdy rzucają w nas kasztanami. Niesiesz mnie po schodach prosto na księżyc.
|
|
 |
Bez ciebie jestem ślepym nietoperzem.
|
|
 |
Szliśmy przez wrzosy oplątane babim latem. Byliśmy bardzo młodzi, trzymaliśmy się za ręce. Dnia pewnego, kiedy przekwitał wrzos, zabił się. We śnie często idę z nim przez wrzosy. Trzymamy się za ręce, babie lato oplątuje nam twarze. Wiesz... - mówię - Miałam taki zły sen. Śniło mi się, że nie żyjesz.
|
|
 |
Czy można uciec przed dniem? Najtrudniej uwierzyć w pierwszy krzyk w tramwaju. W twoich dłoniach śpią jeszcze godziny ciszy.
|
|
|
|