 |
Bo tu nie chodzi o to aby czuć.To nie uczucia dają szczęście ale pewność, że te uczucia mają sens..czyli szczęście płynie z zaakceptowania własnych uczuć. Może dla kogoś szczęściem jest kochać, ale dla innych to koszmar. Dlatego nie zawsze potrafię się cieszyć z tego,że ktoś się zakochał, że ja się zakochałam...
|
|
 |
Ostatnio miałam tydzień, który właściwie powinnam jednoznacznie zaklasyfikować jako totalną porażkę. Może jednak tego nie zrobię..poczułam tylko,że pewne rzeczy i sprawy czasem toczą się inaczej niż byśmy się tego spodziewali.
|
|
 |
Zapadam w sen.Niech Bóg wybaczy mi nienawiść do poduszki, która nie jest Tobą..
|
|
 |
Zakochuję się oczach..dla mnie oczy są najważniejsze..muszę zobaczyć to coś w oczkach, wszak oczy to zwierciadło duszy, a skoro duszy to i serca. Mój ideał musi być wyrozumiały, przytulić mnie gdy zapłaczę, cieszyć gdy ja się cieszę..gdy jest smutny albo jest mu źle mówić mi o tym wprost..uczyć mnie i uczyć się ode mnie o tym czym jest życie i jakim być człowiekiem.Musi wierzyć w istnienie przyjaźni i miłości na tym świecie.
|
|
 |
..a od życia oczekuję,że natchnie mnie nowymi pomysłami i że pozwoli mi na podejmowanie decyzji należących tylko do mnie ;)
|
|
 |
Związanie się z kimś zawsze łączyło się dla mnie z obecnością drugiej osoby. Nie ze słowami, obietnicami ale właśnie z obecnością tego kogoś.Być z kimś nie można "ot'tak"..dla zabawy, dla zabicia czasu bo "tak mi się chcę". Trudno jest powiedzieć, że jest się z kimś kto nie przegadał z Tobą parudziesięciu godzin przed tym jak to się zaczęło,Trudno powiedzieć,że jest się z kimś kiedy rozmawia się z tą osobą tylko przez gg.Trudno powiedzieć,że jest się z kimś kiedy ktoś inny zaprząta twoją głowę, twoje myśli i jest w twoim sercu.Trudno to wszystko nazwać byciem z kimś..
|
|
 |
I już nigdy nie dowiesz się co tak naprawdę myślę, czym się zajmuje, czego żałuje, co robię, co szanuje i co mnie prześladuje..
|
|
 |
Nawet w jego milczeniu były błędy językowe.
|
|
 |
Suma kątów, za którymi tęsknie jest większa od 360.
|
|
 |
zakładał, że zacznę coś odszczekiwać, rzucać się, może zacisnę pięść i histerycznie walnę Go w ramię, kiedy powie mi o tym wszystkim, co zrobił. ale stałam, patrzyłam na Niego, spokojnie oddychałam, a w końcu, choć może powinnam wybuchnąć płaczem czy cokolwiek żałosnego, uśmiechnęłam się. - ogarniasz? właśnie powiedziałem, że Cię zdradziłem. - przełknęłam ślinę, by w końcu się odezwać. - dawno? - posłał mi zdziwione spojrzenie, tak jakby zamiast tego oczekiwał pytania o to z kim. podał okoliczności, dzień. Jego źrenice rozszerzyły się jeszcze bardziej, gdy stając na palcach lekko Go pocałowałam. - brawo, kochanie, 1:1. nawiasem, niepozorni Ci Twoi znajomi. konkretni. - gdybym Go nie znała nie zauważyłabym jak pod podejrzeniami zmieniającymi się teraz w fakty, zgina się wewnętrznie z bólu. Jego oczy były kiepskie w udawaniu.
|
|
 |
bez słowa patrzyłam na Jej mokre rękawy, którymi skrupulatnie co kilka sekund ocierała zapłakane oczy, wygłaszając monolog o tym, jak był cudowny. nie musiałam słuchać. co wieczór w głowie odtwarzałam sobie to wszystko, co teraz mówiła, lecz ze mną w roli głównej obok Niego - całowanie w czubek nosa, wyuzdane pomruki, sprośne żarty, najlepsze pocałunki, dłonie omamiające moje ciało, gryzienie warg i płatku uszu. och ironio, najgorsze było to, że wcale nie odczuwałam żalu patrząc na tą dziewczynę - jedynie radość, że nie wyszła ze związku z Nim z lepszym bilansem, aniżeli ja.
|
|
|
|