|
Wiesz, przyszły takie czasy, że jak na księżyc się patrzy nocą to się rozmyśla i tęskni na całego, o miłości się wiersze pisze i płacze się w poduszki. Smutne te czasy, takie opętane melancholią, ale ludziom się to podoba, utożsamiają się z tymi smutkami, piekłem duszy, księżycem płaczącym. No może nie wszyscy, bo są i tacy co romantyzmu w sobie ni kszty nie mają, ani nawet nie płaczą bo wstyd i nie wypada, tylko by rolety, firany, ściany nawet zasłaniali bo im kurwa w oczy świeci. No, ale wiesz, takie mamy czasy.
|
|
|
- Cicho już. Ciszej. Proszę Cię. Chcę przysłuchać się nocy, wydaje dziwne dźwięki, chcę je pojąć, zrozumieć, poczuć, wklepać w duszę.
- Dlaczego?
- Jak to, przecież są piękne. Nie słyszysz? Nie czujesz?
- Słyszę, to pieśń zapomnienia, nie chcę Jej czuć.
|
|
|
Nie gonię już wczoraj. Dziś jest dziś, a jutro jest wielką niewiadomą. Oh przyjacielu! Żebyś Ty mógł poczuć choć przez chwilę jak boli mnie mój człowiek, jak cierpi mnie moje serce, wyrwałbyś mi je i nie oddał więcej.
|
|
|
Cudnie Pan to robi,tak układa usta,miękko lecz stanowczo.Niech nauczy mnie Pan takiego uśmiechu,szczerego,by nikt nigdy nie zapytał,nie zainteresował się,dlaczego tak obojętnie patrzymy na świat,nie mogąc wydobyć z siebie nawet kropli szczerości w uśmiechu.Jest Pan Słowikiem życia,pieśni wdraża Pan w żyły tak płynnie,że wydrążają nowe ścieżki.Mam w sobie tyle serc,nie wiem skąd,chyba pozbierałam kiedyś te porzucone,na drodze do leśnych kryjówek.Chowamy się w nich,rozdrapujemy blizny,krzyczymy,wołamy o coś co sprawi,że odnajdziemy siebie,w końcu jesteśmy wolni,jesteśmy,właśnie tam.Tylko tam.Wie Pan jak ciężko jest znaleźć spokój,kiedy wszyscy ciągną Nas za włosy i proszą choć o odrobinę duszy?My przecież chcemy tylko kryć się w swoich małych skrzyniach,w których możemy upadać i nikt nie powie Nam,że robimy źle,nie pozwalając sobie na normalność,ale My przecież nigdy nie byliśmy normalni,i nigdy nie będziemy.Jesteśmy tylko kroplami czarnej mazi,w oceanach normalności.
|
|
|
Pamiętam jak mówiłam, że bez Ciebie lepiej będzie, ale wcale nie jest c h o l e r a. Nie jest lepiej. Ciężej jest. Ścieżki wszystkie, którymi idę, do nikąd prowadzą. Nawet się zgubiłam kilka razy i co? Kto mnie znalazł? Nikt. Nie było Ciebie. Długo się szukałam i ledwo się odnalazłam, ale wiesz, to moje odnalezienie siebie nic nie dało, bo w końcu wróciłam do domu i c h o l e r a... Tam też nie było Ciebie, ale to nie jest najgorsze bo wiesz, najgorszym było uświadomienie sobie, że choćbym zgubiła się jeszcze tysiące razy, Ty nigdy mnie nie znajdziesz bo Ciebie nigdy nie będzie.
|
|
|
Wie Pan, ta jesień przyszła tak nagle i nawet nie pozwoliła mi się przygotować. Myślałam, że zdążę ze wszystkim, zanim dąb straci liście, a tu jesień pełną parą, i wie Pan, ja nie wiem czy wystarczy mi łez na listopad i czy chusteczek mi wystarczy, bo łez tak wiele, a smutek większy niż temperatury. Światło gaśnie tak prędko, a mi miłość uciekła wiosną i co tu zrobić, skoro jesień płacze mi na dłonie? Umierałabym wraz z tymi drzewami, ale boję się, że będą kazały mi urodzić się na nowo, a ja chyba nie chcę, nie umiem, nie chciałabym.
|
|
|
[2] Codziennie maluję dla Ciebie nowe słowa,nowe listy niewyspane,chowam je głęboko w sercu,by kiedyś w jednej księdze złożyć Ci u stóp.(...) Bo wiesz, ja powstałam chyba z tęsknoty, to znaczy sama nie wiem, ale tak mi się wydaje, bo przecież cała jestem tęsknotą, tęsknię ciągle, za Tobą, za wczoraj, za tym kotem, którego mijałam na ulicy, za czarnym gołębiem, który usiadł wczoraj na dachu, za szczęściem tęsknię. Spadają mi na głowę meteory teraźniejszości, a ja nic sobie z tego nie robię, po prostu idę do kuchni, parzę kawę i tęsknię, bo Ciebie tu nie ma, a mnie nie ma tam gdzie jesteś Ty, i wiesz co jest najgorsze? że nie mam pojęcia co będzie za miesiąc, za rok, za dwa, nie wiem czy nie będę tęsknić nadal, a może jeszcze bardziej będę tęsknić? W obłęd się zamienię, lub w tęsknoty kulkę? Pociesz mnie proszę, że zrozumiem tą pustkę, która dziś rano wylała mi kawę z filiżanki.(...)
|
|
|
[1] Czegoś mi żal wiesz?Żal mi tego wszystkiego czego nie ma dziś,a być mogło.Mogło być piękne,mogło dawać Nam to,czego szukać niektórzy są w stanie przez całe życie.Nie udało Nam się znaleźć nawet siebie,szczęścia Nam się znaleźć nie udało.Jesteśmy jak rysa na szkle.Wszystko upłynnił czas.Teraz stoję w miejscu,nie mogę dać kroku na przód,bo za nogę trzymają mnie kleszcze przeszłości.Nie chcą puścić,a może to ja nie chcę by mnie puściły?Lubię żyć tym co było,tym co być mogło.Gdybać,wspominać,kolorować sny pięknem wspomnień i wiem,że to mnie w końcu zgubi,bo przecież nie da się żyć w miejscu ze łzami w dłoni,ale ja kocham Cię tak kochać,bo wiem,że gdzieś tam jesteś,tulisz teraźniejszość i idziesz,a ja stoję tutaj,i patrzę na Ciebie oczyma wyobraźni,i widzę Twój uśmiech,ale również Twoje łzy,strach i smutek.Mam dla Ciebie tak wiele dziś,aż dziw,że dopiero teraz,kiedy sztorm słów i łez przeszedł już przez Nasze serca.
|
|
|
Chciałam znaleźć jakąś drogę, która choć trochę przypominać będzie tę do Twojego serca. Szukałam i znalazłam, pagórki wspomnień po których wspinam się do dziś. Kamienie niczym lawina pytań spadają na moją głowę, ale mimo to idę dalej, bo podobno gdzieś tam jesteś. Jesienią często popadam w melancholię, zadaję sobie pytania, szukam odpowiedzi, to tak jakby podróż w ciche zakątki mojego jestestwa. Zauważam więcej szczegółów niż wiosną. Liście pachną zapomnieniem, a Ty gdzieś ukryty w mchu czaisz się niczym wilk na owce, ale nie atakujesz. Milczeniem kaleczysz moje dłonie, wbijasz mi igły w serce. Uodporniłam się już dawno na Twoje ciosy. Do czego jest zdolny człowiek z miłości? Kolejne pytanie, na które próbuję znaleźć odpowiedź. Na razie wiem tylko, że jest w stanie wiele zrobić, siebie poświęcić nawet potrafi, mimo iż ma świadomość, że jedyne co dostanie w zamian to ból, czarne gwiazdy i morze łez. Filiżanki szczęścia wypiłeś z mych dłoni już dawno i przepadłeś mi. Zasypiam.
|
|
|
- Ładnie pachniesz, jak niebo.
- Więc czym pachnie niebo?
- Wiecznością.
|
|
|
|