 |
możesz mnie zniszczyć, ale nie pokonać ..
|
|
 |
Uwaga! Czytasz to na własną odpowiedzialność ! ; o
|
|
 |
Tak jak wczoraj, tak dzisiaj, nic się nie zmienia .
To samo cisza, smutek, smutek, cisza na przemian .
|
|
 |
Inna, bo inna od innych.
Jaka jestem? Wiedzą Ci, co powinni...
Królowa własnego losu...
Księżniczka własnej bajki..;*
|
|
 |
` zegar tak tyka , a czas umyka `
|
|
 |
Dzięki niemu ona istnieje , dzięki niej on jest dostrzegany .
|
|
 |
bo negatywna miłość po jakimś czasie zamienia się w pozytywną miłość .
|
|
 |
łzy to moja przyszłość , przeszłość i terazniejszość .
|
|
 |
- Chciałem Cię zobaczyć , stałas sie dla mnie taka ważna , kupiłem kwiaty
bo wspominałas że lubisz je dostawać . - Uśmiechnął się. Zaprosiła go do siebie , długo siedzieli ze sobą . Czuła, że nareszcie zaczyna jej się
układać , nareszcie znalazła kogoś z kim bedzie mogła dzielic się życiem . Nie wyobrażała sobie życia bez jego obecności . Pewnego dnia poszła na
grób babci , zapalić jej znicz . Już wiedziała co chciała jej przekazać . Pomodliła się za nią , przekazała jej że ją bardzo kocha i jej dziekuje
za wszystko co robi mimo że jest tam na górze. Wróciła do domu a jej życie toczyło się dalej ... (cz.8)
|
|
 |
- Byłam nie daleko dlatego
zajrzałem , chciałam sprawdzić jak sie czujesz. - Dobrze, jakoś wytrzymuje w tym nudnym pomieszczeniu. Dużo śpie , jestem jeszcze osłabiony.
Na szczęście to tylko wstrząs mózgu, nic groźnego. - To dobrze, cieszy mnie to . Rozmawiali długo , było juz późno musiała wracać do domu .
Pożegnali się i wyszła. Minęło parę dni , Marek wyszedł ze szpitala . Julia nie myslałam o nim , mówiac szczerze powoli zapominała o nim .
Nie myślała że kiedyś jeszcze go spotka. Wracała ze szkoły, była na klatce schodowej. Zobaczyła go , czekał na nią z kwiatami . Stanęła , nie
wiedziała co zrobić , co powiedzieć . Przytuliła się do niego. (cz.7)
|
|
 |
Zastanawiała się co o tym myśleć , tak dużo tego dnia się wydarzyło. Poszła do swojego pokoju i zasnęła .
Obudziła się rano , zrobiła to co zawsze i wyszła z domu. Nie wiedziała gdzie idzie, znalazła się koło szpitala. weszła tam, znalazła oddział na
którym leżał. Zapytała u numer w sali w której lży . Stała w drzwiach i obserwowała go . Nie spał , leżał i patrzył się w przestrzeń za oknem. Był
taki ładny , interesujący . Podobał jej się . Po cichu weszła do sali - Cześć - powiedziała nieśmiało . Odwrócił się do niej i zobaczyła w jego oczach
radość , szczęście i takie śliczne iskierki. - Cześć , myślałem o tobie. Nie spodziewałem się że mnie odwiedzisz .(cz.6)
|
|
 |
Wsiadła razem z nim , musiała złożyć historię wydarzeń, bo była świadkiem , zostawiła swój numer i zabrała się do domu. Gdy siedziała w domu cała
roztrzęsiona , z myślami na jego temat zadzwonił telefon . - Dobry wieczór, ja jestem mamą Marka. Dziękuje pani za uratowanie życia mojemu synowi.
Naprawdę nie wyobrazam sobie co mogłoby się stać gdyby pani tam nie było . - Nie ma za co , trzeba sobie pomagać . Przechodziłam obok i po prostu
zareagowałam tak jak każdy by się zachował na moim miejscu. A jak pani syn się czuję ? - Jest pod stałą opieką lekarzy, za 2 tygodnie powiniem być już
zdrów jak ryba. - O to dobrze, prosze go pozdrowić ode mnie i przekazac aby szybko wracał do zdrowia. - Oczywiście przekaże jeszcze raz dziękuje i
dobranoc. - Nie ma za co , dobranoc.(cz.5)
|
|
|
|