 |
a gdybym jutro wstała i na śniadanie dostała złotą rybkę, która mogłaby spełnić moje jedno marzenie, za pewne nie byłbyś nim. nie.. tak, naprawdę to boli kiedy widzę was razem. kiedy gdzieś przypadkiem zobaczę Twoje zdjęcie, w szkole Twój uśmiech.. a chociażby Twoją sylwetkę.. serce ma ochotę się rozpierdolić, ale nie. nie zmarniałbym swojej kolejnej szansy na takiego dupka jak Ty.
|
|
 |
nie którzy nie są godni tego, na co inni zasługują bardziej.
|
|
 |
Przepraszam że przeszkadzam. Ja umieram.
|
|
 |
- rób jak uważasz. ja dam radę, jak zawsze - będzie dobrze, zobaczysz - co masz teraz na myśli? - zgadnij - nie wiem... już się w tym gubię - kocham Cię.
|
|
 |
perspektywa zakończenia całej tej farsy. kartka, ołówek, wódka i prochy. pisanie tych ostatnich liter, zapijając leki, odpływając. żegnanie się. przelanie na ten skrawek papieru tych najistotniejszych teraz słów. przeprosin do przyjaciółki za to, że nie zdążyła zrobić mi naleśników z nutellą, co planowałyśmy, że nie założyłyśmy albumu z wakacyjnymi zdjęciami, nie pojechałyśmy na obiecany basen, nie odwiedziłyśmy Mielna i Australii. zdania do Niego z podziękowaniem za tą niewielką ilość cudownych chwil, których miało być więcej i zapewnieniem, że to dla ułatwienia wyboru dalszego działania. do mamy - przeprosiny za ostatnią spinę i za to, że zostawiam bałagan w pokoju. i ostatni akapit do Niej o tym, że już nie musi krwawić, że nie musi się zabijać, bo ja zrobię to za nią.
|
|
 |
martwię się. zaczynając od tego, że największą obawą napawa mnie to przywiązanie, moja odpowiedzialność za to jak je utrwalam i za niego, za jego serce, które trzymam w dłoniach, a przy upuszczeniu będzie równoznaczne z jego całkowitym upadkiem - nie tylko jednego mięśnia. przeraża mnie ożywienie i gotowość w jego oczach, gdy odbiera telefon od któregoś z kumpli z informacją o kolejnej spinie; zaciskam, z cholernego strachu o niego, wargę, a on wraca po godzinie i łapiąc mnie za dłonie, zapewnia, że nic się nie dzieje, by nieświadomy tego, że słyszę, kilka minut później opowiadał znajomemu, że w starciu na jego gołe ręce, przeciwnik wyciągał łom. mogłabym tłumaczyć to tym, że prawie się nie znaliśmy, gdy się w to pakowałam, ale nie przejdzie mi to przez gardło. wciąż wydaje mi się, że po prostu warto jest w tym tkwić.
|
|
 |
NIe pojmuję twojej logiki. Gdy jesteśmy razem, ciebie tak właściwie w tym związku nie ma, nie interesujesz się mną. Gdy odchodzę, nagle jakbyś ożyła o zwróciła na mnie uwagę. Gdy się na to nie godzę, chcesz się zabić. Po co to wszystko? (narkotyczny)
|
|
 |
Na początku był początek bez początku, potem ten początek stworzył koniec końców.
|
|
 |
on mnie nie ogranicza, a ja nie robię nic, by musiał się martwić. patrzy na mnie z troską w oczach i zdarza mu się pytać czy wszystko w porządku, lecz nie zakazuje mi niczego. noszę na nadgarstku opaskę jego ulubionego piłkarskiego klubu od kilku dni, podobnie jak on wcisnął sobie na nos moje okulary przeciwsłoneczne. spędzamy razem całe dnie, a pół godziny po pożegnaniu już wspomina o tym, jak tęskni. pisze mega słodkie wiadomości na dobranoc i oboje udajemy, że już się kładziemy, że zasypiamy bez problemu nie zaprzątnięci żadnymi myślami. między pocałunkami obiecał mi, iż nie będzie wymagał ode mnie wyznań i za to mu dziękuję, bo moje serce się po prostu gubi.
|
|
 |
Wiedziała, że nie musiałem odpowiadać. Tyle razy to mówiłem, a więc doskonale znała odpowiedź na swoje pytanie. Oczywiście, że bym jej nie zostawił. Zbyt wiele dla mnie znaczyła; wybawiła mnie, wybawiła moją duszę, która, chociaż była skazana na wieczne potępienie, lśniła przy niej ogromnym, oślepiającym blaskiem. (narkotyczny)
|
|
 |
Witaj, mamo. Dawno nie rozmawialiśmy. Stęskniłaś się za mną? Ja też tęsknię, codziennie. Przyszedłem tu, by Ci powiedzieć, że zaczynam walczyć - o siebie, o swoje życie i o Nią. Ty jedna w nas wierzysz, wierzysz, że ta miłość przetrwa. Dziękuję, że dajesz mi wiarę i siłę na przetrwanie kolejnych dni. Dziękuję, że nie pozwalasz mi się poddać i umrzeć. Zrozumiałem, że muszę żyć dla mej miłości, a na starość, po swojej naturalnej śmierci, w nagrodę otrzymam Ciebie w niebie. Wiem, że będziesz tam na mnie czekać. (narkotyczny)
|
|
 |
Każdy ma prawo mieć marzenia. Po to istniejemy na tym świecie, to jest nasz cel - mieć marzenia, marzyć. Może wydawać się absurdalne, ale ja też takowe posiadam. Nie planuję, ja tylko marzę. I nigdy nie staram się ich spełnić, bo wtedy nie byłyby już one marzeniami i cała ich magia zniknęłaby. (nartkotyczny)
|
|
|
|