 |
paradoksalnie jestem wulgarna i chyba z każdym dniem bardziej chamska.
|
|
 |
wyprostowane włosy, a podczas deszczu drobne loczki, chude, lecz niedługie nogi, na rzęsach kilka warstw tuszu, na twarzy puder, ulubione, już nawet zdarte conversy, spodnie z dziurami na kolanach, szeroka bluza, leniwa, nigdy nie przychodząca na czas, wredna, mściwa, niezdecydowana, spontaniczna, mająca wciąż bałagan w swoim życiu - to cała ja. nie jestem idealna, ale doskonale czuje się w swoim ciele. / fbl.
|
|
 |
będę szczęśliwa, choćbym miała sobie to szczęście kurwa narysować !
|
|
 |
siedzę na parapecie, wyziębiłam już cały pokój, gwiazdy zaglądają do środka, a ja z kubkiem gorącej herbaty nie czuję już nic, nawet zimna.
|
|
 |
nastki nagrzane na plastik łykające pastisz bez łaski ;x
|
|
 |
ludzie XXI wieku ściągają audiobooka, oglądają House'a i udają, że nienawidzą, a w nocy cierpią na miłość.
|
|
 |
i codziennie dajecie mi do zrozumienia , że tu nie ma uczuć. że każdy dba o własny tyłek i prosi Boga żeby drugiemu nic się nie udało. a myślałam , że to ja jestem podłą egoistką.
|
|
 |
nie wylansowana , bez makijażu , bezczelna nastolatka .
|
|
 |
na szczescie pracujesz całe życie , a na nieszczęście sekunde !
|
|
 |
siedziała w swoim ulubionym bujanym fotelu, przykryta ciepłym kocem, z szklanką dobrej, zielonej herbaty w dłoni – jak zawsze, kiedy myślała o nim. ciszę wypełniającą jej pokój przerwał dzwoniący telefon. upiła jeszcze jeden łyk pachnącego napoju i odstawiła naczynie na niewielki stolik stojący tuż obok. leniwie zrzuciła koc na podłogę, po chwili wstała i z niechęcią wzięła telefon do ręki. wpadła w osłupienie. dzwoniła jego mama. – ha…halo? – wydukała dziewczyna. – miał wypadek. nie żyje… - poczuła, jak jej serce łamie się na tysiące kawałków. upuściła w bezsilności telefon. otworzyła okno, ustała na parapecie. ‘kochanie, już do Ciebie idę’ – krzyknęła, skacząc z czwartego piętra.
|
|
|
|