 |
byłoby świetnie gdybym dawała radę tak jak nie daję .
|
|
 |
I nie jest dobrze, i być może już nigdy nie będzie, ale kogo to obchodzi? kolejna łza spływa na linijki wersów, ból rozrywanych żeber przelewam na kartki, to boli kurwa i z każdym kolejnym dniem, coraz silniej zabija, zrozum.
|
|
 |
Takie tam błękitne oczy, takie tam niesamowite usta, taka tam miłość życia.
|
|
 |
Przeszłość mnie boli i nie daje spokoju, kiedy siedzę sama w zamkniętym pokoju, kiedy łzy cisną się same na zewnątrz. Ja umieram od środka, krwawiąc od wewnątrz, bez cienia nadziei staram się wciąż to zmienić by uwolnić swe myśli i na nowo ze wszystkim znów uwierzyć w marzenia, które chcą przyszłość zmieniać z każdą chwilą być pewna, że dam radę przetrwać. Mijają miesiące, a tkwi wciąż ten sam problem, jak obudzić się z marzeń i zacząć żyć dalej, jak przemówić do serca by przestało się lękać.
|
|
 |
Nie ważne, ile oddechów biorę i tak nie mogę oddychać. Nie ważne, ile nocy nie przespałam, wstrząsana szlochem cierpienia. Nie ważne, ile biorę na siebie i tak nie mogę zapomnieć
|
|
 |
Nawet jeśli nie będziemy razem, bądź w moim życiu .
|
|
 |
daj mi żyć - i odejdź. bo to umiesz robić najlepiej - znikać
|
|
 |
Pamiętam kiedy pierwszy raz spojrzałeś w moje pełne tajemnic , zaszklone oczy , które właśnie dzięki Tobie nabrały tego blasku . Pamiętam nawet pierwszy delikatny pocałunek w kąciki ust , który szybko przerodził się w namiętne pełne pragnień pocałunki . Pamiętam to i jeszcze więcej i mam cholerną nadzieję , że kiedyś będę mogła powiedzieć więcej , że zawsze będziemy razem , że dalej będziesz mnie kochał i , że kiedyś będę mogła mieć tyle wspomnieć , tyle sytuacji z Tobą by móc napisać książkę . Książkę o nas , o naszych pragnieniach . bestseller o naprawdę szczęśliwej miłości jaką dajesz mi codziennie .
|
|
 |
Wiesz co jest gorsze od płaczu? Pustka. Przerażający strach, że już nic w Tobie nie zostało z miłości, że podarowałaś ją komuś, kogo kochać będziesz do końca swoich dni. Ten ból, który co noc rozsadza Ci płuca, kiedy chcesz wykrzyczeć Bogu każdą cząstkę siebie. Aż w końcu siadasz z fajką i butelką piwa na krawężniku, chowasz głowę w dłoniach i mówisz 'Nie ma już jego, więc nie ma już mnie.'
|
|
|
|