 |
Nie wiedząc dokąd prowadzi, choć mocno czuć jak pociąga w dół za warkocze, możnaby się domyślić jak wielce to niewłaściwe, jak bardzo krzywdzi ,równie mocno ciesząc. Chciałoby się zmienić, najbardziej w świecie nadać odmienny kształt, lecz niemożliwym, gdy za źrenicą żywej mgły nie ma nic, zawrotów głowy brak. Nie mogąc słuchać większości piosenek, gdy nada się im imiona. Nie mogąc przejeżdzać połową ulic, gdy okryły się podwójną nazwą, pozostając pod kołdrą, byś nie mógł zobaczyć o czym wciąż myślę, byś nie widział tego ,czego nie widzę ja. Bo znów Cię nie ma, gdy płonący papieros przyćmiewa wszystkie gwiazdy na czarnym, smutnym niebie. Dziewiąte piętro, tak wysokie, obce, boję się wysokości, boję się o Nas.
|
|
 |
Nie chcę tego, więc czemu czuję jak się rozpadamy i z każdym dniem coraz bardziej to puszczam? Czemu kurwa muszę patrzeć jak mój związek nie ma już tak jaskrawych kolorów, czemu pomimo tego, że obojgu nam kurewsko zależy nie potrafimy o to zawalczyć? Patrzymy ze łzami w oczach jak się oddalamy, a słowa więzną w gardle i nawet nie potrafimy szepnąć prostego "proszę zostań, potrzebuję Cię, zawsze będę". Czemu wszystko jest tak kurewsko skomplikowane? Czemu mam wrażenie, że niektóre sprawy między nami sprowadzają się do zwykłego "to koniec", a po prostu brakuję nam odwagi puścić naszych dłoni. Teraz już wiem,że najgorszy ból to ten, kiedy pod Twoimi palcami kruszy się coś co jest dla Ciebie najcenniejsze i przy każdym ruchu jest tego coraz mniej./esperer
|
|
 |
Jeśli kogoś kochasz to znajdziesz usprawiedliwienie dla jego każdego zachowania, nawet jeśli to co zrobił rozerwało Ci serce. W myślach będziesz powtarzać, że zrozumie swój błąd, że jeszcze będzie dobrze. Jeśli kogo kochasz to sama wbijasz sobie sztylet w serce, bo wolisz codziennie palić się bólem, niż odejść i tlić się tęsknotą./esperer
|
|
 |
Najbardziej boję się tego, ze on mnie nie doceni, a przecież obiecałam sobie,że już nie pozwolę siebie tak traktować. Boję się tego,że będę musiała odejść, bo dłużej nie zniosę bycia opcją./esperer
|
|
 |
I nagle ,niczym uderzenie bomby atomowej, wszystko,absolutnie wszystko ,co ja - mrówka budowałam tak solidnie, zostało zniszczone, rozleciało się, niespodziewanie, zbyt szybko. Oczom wiary nie dałam, usta nie potrafiły wypowiedzieć, że byłeś tylko ważną, choć niezwykle smutną lekcją - ludzi się nie zna i nigdy nic nie wiesz, nie masz nawet pojęcia, że mogą Cię kopać w tyłek, trzymając przy tym za dłonie ,uśmiechając się ciepło. Ludzie namawiają do złego , opowiadając w około ,jak bardzo jesteśmy zepsuci ,pierwiej prawiąc eposy o lojalności i zaufaniu. Przestałam zatem czuć cokolwiek, wszystko prysnęło, jak bańka mydlana puszczona przez małą dziewczynkę w ciepłe niedzielnie popołudnie. Zostałeś mglistym wspomnieniem ,tak miłym, wywołującym jednak chory niepokój, poczucie czegoś nie do końca dobrego, niedokończonego.
|
|
|
|