 |
Potrzyj kryształowa kulę, potem rzuć ją o ziemię,
Popatrz w rozbite szkło, życie to przeznaczenie.
|
|
 |
Nie wiem, czy przez bezsenność, czy moje tempo życia,
Widzę światło księżyca, mam jego pełnię w oku,
To skreślony apostoł wśród fałszywych proroków,
Stoję na dachu bloku, jakby na świata szczycie,
Tylko nie mogę skoczyć - czuję, że kocham życie.
|
|
 |
Czasami czuję jakby w moim sercu deszcz padał,
Jakbym całe życie biegł, biegł i nie stawał...
|
|
 |
Wszystko jest jak w życiu wiesz
Dostajesz czego chcesz
Wyśpisz się jak się pościelisz
Ale to sam kminisz też.
|
|
 |
powiedz mi co pod skórą masz,
powiedz mi czy stać cię na więcej niż powierzchowność,
nawet kiedy plują w twarz kiedy
mówią nam, że nie ważna jest już godność,
kiedyś sami pojmą prawdę nie wygodną pewnie
kiedy dotrą tam i dotkną bram choć twierdzą że nie ważne to co masz
to co mam to prosty wniosek.
|
|
 |
Tak bardzo chciałbym zabić złość, znaleźć spokój w sobie.
|
|
 |
lu ludzi, chciałbym widzieć lepszy świat
ze spokojem w nim się budzić, mieć więcej zysków niż strat.
|
|
 |
Nie od dziś patrzę w niebo - choć piekło pod nogami
Wierzę, że najlepsze jest jeszcze przed nami.
|
|
 |
Celebruję życie, żyję snem, nie chcę się obudzić
Serce tłoczy wrzącą krew, nic jej nie ostudzi
Wola walki niesie mnie gdzieś wysoko
Między światem pierwszych skrzypiec,
a tym w którym gram głęboko w tle
Nie prosząc się o uznanie ani szacunek
Nie interesuje mnie jak interpretujesz naturę moich słów
Ich ogień za wcześnie się nie wypali
Wierzę, że najlepsze jest jeszcze przed nami.
|
|
 |
I z głową do góry mówię wciąż, że życie jest darem.
I, że czekam i wierze, że dla mnie też znajdzie się diament
Jestem bez uczuć chamem ale nigdy nie grałem.
Po co miałem budować fundament jak go zrujnowałem?
Każde odczucie Twoje, było tak jakby nagrane.
|
|
 |
Widać w moich oczach smutek chociaż niekoniecznie łzy.
Jak się gubisz gdzieś w umyśle szukasz troche lepszych dni.
Chciałbym umieć pomóc Ci pokolorować chociaż sny.
Lecz nie umiem moje kredki dawno wyblakły jak my.
Ludzie którzy już nie wierzą w nic. To rzeczywistość.
A bezradność mnie przeraża powinienem zrobić wszystko.
|
|
 |
Jest piąta rano, nie mogę spać, nawet nie mogę zamknąć oczu, patrzę ciągle w sufit, który wydaje się spadać mi na głowę, ściany się kurczą, a ja leżę bezwładnie i tylko marzę o tym, żeby być znów embrionem i targnąć się na swoje życie. Jest piąta rano albo już nawet szósta, straciłam rachubę. Poranne niebo jest takie piękne, ma kolor twoich oczu. Przygląda mi się, tak jak ty. Niebo jest prawie tak piękne, jak ty. Tylko nie może mnie przytulić, ani pocałować, ani nie może mi niczego powiedzieć. Tylko na mnie patrzy, pilnuje chyba, żebym nie pokochała nikogo, kto nie jest tobą. Niebo wie wszystko, a nie wie, że tylko ciebie umiem kochać, że tylko o tobie myślę, patrząc w sufit, że tylko dzięki tobie nie jestem znów zarodkiem, że tylko o tobie marzę o piątej nad ranem, kiedy nie mogę spać. A to przecież nawet nie bezsenność, to chyba miłość. Do nieba, które ma twoje oczy i do ciebie, bo masz oczy nieba.
|
|
|
|