 |
Przyjdź na kolację, przygotuję to co najbardziej lubisz, zrobię grzanki z dżemem i opowiem Ci o miłości, jaka spotkała dwoje zagubionych w świecie ludzi. Opowiem Ci o ich pierwszym spotkaniu, niby zwyczajnym, a jednak mającym diametralny wpływ na ich przyszłe życie. Opowiem Ci jak dziewczyna zawróciła w głowie chłopakowi, który dawniej nie miał na uwadze nic, prócz własnej wygody i chęci zdobycia respektu wśród swoich znajomych. Opowiem Ci o ich wspólnych nocach, które spędzali na rozmowach o życiu, które mogły wydawać się nudne, jednak były tak twórcze i wciągające, że przeciągały się do południa następnego dnia. Opowiem Ci o prawdziwej miłości, która miała nie mieć miejsca, bo oboje się tego przez długi czas wypierali. Opowiem Ci jak oboje nie wierzyli w miłość, jednak gdy dotknęła ich strzała amora, nie chcieli niczego, prócz siebie nawzajem. Opowiem Ci jak płakała, bo wielokrotnie ją skrzywdził, jednak za każdym razem mu przebaczała. Opowiem Ci o nas kochanie./mr.lonely
|
|
 |
Domyśl się, że coś jest nie tak. Przyjrzyj się na moje oczy, kiedy przychodzisz i dostrzeż resztki niedawno wylanych łez. Proszę Cię, zrozum bez moich komunikatów, nie umiem skleić tych słów, nie pozwolę sobie na przyznanie się do słabości. Bądź tu, rozkmiń, że tylko przy Tobie się uśmiecham ~ chimica
|
|
 |
Nie, to nie jest ani trochę proste, przeciwnie. Akceptowanie każdego Twojego defektu, rozumienie, że nie lubisz czegoś, co ja uwielbiam, że masz inne priorytety to katorga. To trudne jak cholera. I dopóki jedyną wspólną sferą stanowiło dla nas łóżko, byłam - wkręcona na maksa, bez opamiętania ściągając z Ciebie ubrania. I naprawdę było w porządku. Tylko, że teraz wszystko jest kurewsko pogmatwane i najbardziej to chcę uciekać, kiedy mówisz mi, że chyba się zakochałeś ~ chimica
|
|
 |
I tylko Ona wie co teraz rozpierdala moje serce, tylko Ona nikt więcej.
|
|
 |
Dzisiaj nie smakowało mu nic prócz wódki samej, która była – jak zawsze – niezawodna i przewidywalna. Niczego nie obiecywała prócz chwilowego raju upojenia i długiego piekła kaca. Stawiała sprawę jasno: wystawię ci jutro rachunek tak wysoki, jak wielkie będzie twoje szczęście dzisiaj.
|
|
 |
Przychodziła do mnie w najgorszych momentach mojego życia. Siadała obok mnie na podłodze i milczała. Jej palce splatały się z moimi palcami. Jej ciepła dłoń wędrowała po moich plecach - wtulała się we mnie pozwalając mi wypłakać się w jej ramionach. Nie pytała nigdy o powód mojego smutku, nie zadawała żadnych pytań, a nasza cisza była cenniejsza od wszystkich słów. Nie odchodziła nawet gdy za oknem gasły światła lamp. Nie robiła gorącego kakao ani herbaty. Zabraniała mi pić i palić. Oddychaliśmy jednym powietrzem, jedliśmy z jednego talerza używając jednego widelca. Tworzyliśmy jedność czując, że znaliśmy się już w poprzednim wcieleniu. Nie pytaj mnie teraz gdzie Ona jest, gdzie ja jestem. Dzielą nas kilometry - przyciągają wspomnienia i tęsknota. / niefartowny
|
|
 |
Nie mogę znów jej dotknąć ani wziąć na ręce. Nie mogę otrzeć łez z jej małej buźki ani wywołać uśmiechu. Nie mogę zabrać jej na plac zabaw ani na lody. Znów zadaje mi mnóstwo pytań - kiedy przyjadę, kiedy będę i co będziemy robić. Składam jej znów obietnice, które są mało realne do spełnienia. Szukam dla niej pocieszenia w swoich słowach. Wygłupiam się rozmawiając z nią znów na skype, a ona patrzy na mnie z nadzieją w oczach. Jest taka mała, a rozumie czasem więcej ode mnie. Jest dla mnie całym światem. / niefartowny
|
|
 |
Poczułam przez dłuższy moment ulgę. Jakbym mogła dosłownie na kilka krótkich chwil odskoczyć od tego co mnie męczy i dusi tak nieprzerwanie od wielu godzin. Chociaż byłam temu przeciwna to postawiłam wszystko na jedną kartę i wzięłam długi, zimny prysznic, którego nie powinnam przy chorobie stosować. Ale to był bardzo skuteczny sposób na uwolnienie się od myśli, którymi żyje od pewnego czasu. Poczułam ulgę i spokój. Ale czy na długo? Nie, na pewno nie, bo powróciłam do siebie. Zamknęłam się w pokoju i włączyłam muzykę, w której i tak ciężko mi się odnaleźć. Jednak coś zrobiłam i nikt nie ma prawa mi zarzucić tego, że stoję w miejscu i nic nie robię, bo jeszcze daje z siebie resztki sił, które mogę dać, które jestem jeszcze w stanie przekazać. Aczkolwiek zapewne zaraz to się skończy. Jak wszystko inne co wydaje się być długotrwałe, a nawet i wieczne, a kończy się w ciągu jednej sekundzie.
|
|
 |
Złamię tą granicę jeszcze w ciągu najbliższych godzin. To jest bardziej niż pewne. Nie dam rady wytrzymać sama ze sobą. Co zrobię, tego jeszcze nie wiem, ale każdy plan ucieczki będzie dobry tylko po to, aby na chwilę zapomnieć o tym wszystkim co myślę. Przynajmniej może jakoś się uda zapomnieć, oderwać od rzeczywistości, w której nie jestem sobie znaleźć miejsca. Może zaczytam się w książce, a może właśnie zajmę się nauką? Chociaż i tak nic mi nie wejdzie do głowy. Wiem to już teraz, bo dziś jest gorzej niż wczoraj. Dziś przeżywam wszystko bardziej i większym stopniu niż to miało miejsce wczorajszego wieczoru, ale przynajmniej dobę temu jeszcze miałam podstawę do tego, aby się uśmiechnąć, niespodziewanie, ale jednak, a teraz? Nie ma już nic. Żadnej podstawy do tego, żadnej wiary, ani tym bardziej siły.. Coś czuję, że stanęłam na przegranej pozycji i nie jestem pewna, czy ruszę do przodu, aby pokonać własne słabości.
|
|
 |
Proszę Cię, zamilcz. Nie chcę słuchać już tego wszystkiego o Nim. Nie chcę słyszeć wewnątrz Jego imienia. Nie chcę pamiętać tego, jak wygląda. Nie chcę pamiętać Jego uśmiechu, Jego tęczówek, które tak przyciągnęły. Nie chcę pamiętać Jego miłego charakteru, nie chcę pamiętać tych ciepłych słów, które dostałam od Niego na dobranoc, a którym nawet nie zaprzeczyłam, bo nie byłam w stanie. Zrozum, nie chcę i nie mogę. Za bardzo wtedy zaczynam się nakręcać, a znam siebie i wiem jakie jest życie. To tylko są takie moje marzenia, które wypowiadam na głos, bo to się nie spełni, nie ma szans. Muszę to zrozumieć zanim będzie za późno. Dlatego mówię do Ciebie moje sumienie.. Nie przypominaj mi o Nim. Przynajmniej przez ten tydzień pozwól mi się od Niego uwolnić, chcę to wszystko przetrwać bez jakiś złych myśli, bez nadziei, bez... marzeń, proszę?
|
|
 |
Chyba odbiło mi już do reszty. Nie mogę przestać o Nim myśleć. Odkąd tylko Go zobaczyłam, zawładnął moimi myślami do tego stopnia, że praktycznie nic się teraz tak bardzo nie liczy, jak chęć spotkania się z Nim... To takie dziwne i zabawne zarazem uczucie. Bo wciąż przed oczami mam Jego spojrzenie, te błękitne oczy, które tak mocno spoglądały w moje tęczówki. I ten cudowny, słodki uśmiech, który nie schodził ani na chwilę z Jego twarzy... ale to była chwila. Chwila podczas, której tak wiele się wydarzyło, podczas, której tak wiele się zmieniło w moim codziennym życiu... Przez chwilę nawet zaczęłam się zastanawiać, czy to będzie miało jakiś sens w dalszej przyszłości, ale dość szybko zostałam przebudzona z tego jakże pięknego, ale i zarazem pełnego marzeń snu. Tak, wiem, że to nie ma żadnej przyszłości, wiem, że to nie możliwe, aby taki chłopak, jak On chciał spojrzeć na coś takiego, jak ja. Bo przecież nie ma nic we mnie pięknego, nie ma nic idealnego...
|
|
 |
Dawno czegoś takiego nie czułam. Chyba już kilka miesięcy odkąd ostatnie historie miłosne miały zakończenie.. A teraz coś znów się ze mną dzieje, coś czego nie jestem w stanie opisać, z kim nie mogę o tym porozmawiać. Bo przecież z kim? To staje się tak cholernie nasilającym bólem, przed którym nie jestem w stanie uciec, które chcę się chociażby na chwilę pozbyć. Nie dam rady go ciągnąć, nie dam rady tego wytrzymać, aż w takim stopniu jak jest to możliwe do zrealizowania. Zbyt wiele myśli krąży wokół jednego tematu, przed którym nie ma ucieczki. Nie wiem czy dam sama radę to przetrwać, nie wiem czy na nowo nie przeżyję kolejnego zawodu na kimś kto mnie zafascynował i w jednej chwili tak silnie zauroczył.
|
|
|
|