 |
Zastanawiam się codziennie nad zamknięciem ewidentnie pewnych rozdziałów w moim życiu. Może to by coś w końcu pomogło? Może pozwoliłoby mi się to uwolnić raz na zawsze od przeszłości, od powracającego bólu, od ludzi, którzy potrafią być przez chwilę, a następnie znikają? Może to coś by dało. Niekoniecznie od razu, ale z upływem czasu smutek byłby mniejszy, łzy stały by się już tylko rzadkim zjawiskiem, a uderzające w serce wspomnienia odbijałyby się i nie miały prawa na powrót. Zniwelowałabym tym samym tęsknotę, którą skrywam w duszy. Przestałabym czuć, przestałabym myśleć o tych osobach. Nie płakałabym, nie cierpiała z powodu ich braku. Nie musiałabym się zastanawiać nad tym, jak żyją. Nie zadawałabym sobie pytań odnośnie tego w jakim są stanie. Czy są szczęśliwi czy też nie. Odczułabym pewną radość, ale i zarazem ulgę.Odczułabym, że odzyskałam wolność, o której tak marzę od wielu miesięcy. Spaliłabym przeszłość, aby wkroczyć w nowe rozdziały przyszłości.
|
|
 |
Spraw, abym poczuła się szczęśliwa, abym choć na chwilę zapomniała o tym co kiedyś było. Chwyć mnie za dłoń, zaprowadź w nieznane. Pozwól mi zapomnieć o całej przeszłości. Spraw, abym mogła na zawsze wymazać ze swojej pamięci przeszłość, aby nasze wspólne życie, aby nasze ścieżki zostały połączone tak, jak miały być złączone już dawno. Pozwól mi otworzyć moją duszę na Ciebie. Wydobywaj z niej każdego dnia inny dźwięk. Wsłuchaj się w rytm bicia mojego serca. Poznaj mnie na nowo. Rozwiąż zagadkę, którą w sobie noszę. Pomóż mi odzyskać siłę i wiarę w życie. Spraw, abym jeszcze umiała kochać. Pozwól mi zacząć żyć u swojego boku i daj mi to co kiedyś miałam. Daj mi siebie i swoją miłość. Nic więcej do szczęścia nie potrzebuję, bo Twoją przyjaźń mam. Odzyskałam ją choć tyle razy pozwalałam Ci odejść. Odzyskałam przyjaciela, którym nigdy nie przestałeś być pomimo naszych rozstań i odejść.
|
|
 |
Chyba nigdy nie potrafiłam być taką dziewczyną, która żyłaby tylko i wyłącznie własnym życiem. Nie potrafiłam być obojętna na los drugiego człowieka, niezależnie od tego kim był dla mnie, i ile bólu mi sprawił. Nie byłam tak oschła i zimna, aby nie podać pomocnej dłoni nawet największemu wrogowi. Ale coś we mnie pękło. Coś się zmieniło z biegiem czasu. Zmieniłam się ja i mój pogląd na tyle różnych spraw. Zmieniłam się w stosunku do ludzi i ich zachowania, ale zmieniłam również swoje podejście do nich. Dziś przechodzę obojętnie obok bólu czy cierpienia. Owszem, zdarza mi się, że komuś pomogę, dotrzymam towarzystwa, czy z kimś porozmawiam, ale nigdy nie oddaję się w pełni zaangażowana temu. Bo nie potrafię być tym kimś sprzed wielu miesięcy. Zmieniłam się przez ludzi, którzy odeszli. Zmieniłam się, bo dorosłam i zrozumiałam, że życie bez egoizmu względem ludzi to nie życie. A teraz choć toczę wewnętrzną walkę, to nie muszę cierpieć przez obojętność ze strony innych.
|
|
 |
Była ponura noc. Zza chmur próbowała się przebić jasność pełni, ale nie była, ona aż tak silna, aby oświetlić tej nocy mój pokój w każdym calu. Położyłam się do łóżka po długim i zarazem męczącym dniu, a po mojej twarzy mimowolnie zaczęły spływać krople słonych łez. Zacisnęłam mocno dłonie w pięści, podkurczyłam nogi bardziej do brzucha i docisnęłam twarz do poduszki, którą zaczęłam powoli gryźć. Wbijałam w nią zęby, aby czuć ból. Chciałam go czuć, wiedziałam, że muszę takim sposobem zatrzymać się. Nie mogłam inaczej uwolnić się od przeszłości, która przejęła tamtego dnia nade mną kontrolę. Powracające tęsknoty, myśli o ludziach, na których mi zależało, te wszystkie czynniki sprawiały, że pierwszy raz od dłuższego czasu czułam się bezsilna. Wiedziałam, że muszę się poddać, oddać się temu co nieuniknione. I choć wtedy byłam sama nagle zrozumiałam, jak zmieniło się moje życie. Ile w nim spieprzyłam rzeczy na własne życzenie, a ile spraw muszę teraz odbudować.
|
|
 |
Siedziałam w łóżku, otulona kocem, w dłoniach trzymałam kubek z gorącą kawą, aż nagle ktoś do mnie przyszedł i zadał mi pytanie, które nurtuje mnie do dziś. - Kim On jest? Jaki On jest? - ciągle powtarzam sobie to w myślach i szukam na te słowa odpowiedzi. Kim? Jest kimś kto trwa przy mnie niezależnie od moich humorów, od tego, jak wredna potrafię być. Jest kimś kto potrafi od czterech lat wywoływać u mnie uśmiech na twarzy. Jest moim ratunkiem, wsparciem i słabością. Jest kimś komu pozwalam wracać do swojego życia, kogo do siebie dopuszczam niezależnie od tego co nas rozdzieli. Jest taka radością, choć często sprawiał ból. Jednak jest szczęściem, którego nie chce po raz kolejny wypuścić z rąk. Jest takim wrednym, ale i zarazem kochanym dupkiem. Jest przyjaciele. Prawdziwym przyjacielem, który pozwala mi na to, abym rzucała się zawsze i krzyczała co męczy. Jest takim kimś kto potrafi dać wsparcie. A Jego charakter jest bez znaczenia. Ważne, że jest niedoskonałością pieprzonego życia.
|
|
 |
Można być jeszcze bardziej irracjonalnym? Można jednocześnie najbardziej chcieć się od Ciebie uwolnić, zapominając o każdej wspólnej chwili oraz uparcie czekać aż się odezwiesz? Można mówić o niezależności i braku uczuć, jednocześnie biorąc Cię za priorytet? ~ chimica
|
|
 |
Pytasz mnie czym jest dla mnie miłość? Miłość jest czymś niezwykle zakazanym. Szatańskim uczuciem, które potrafi zabrać dech w piersiach. Nieodwzajemnionym spojrzeniem, nieoddanym uśmiechem. Odtrąconym pocałunkiem, odrzuconym przytuleniem. Miłość jest niczym biały oleander, jak zakazany i trujący kwiat. Jest prześwitem smutku, ale i również radości. Jest burzą sumienia, ale i zarazem szczęściem serca. Miłość jest goryczą serca, ale i ciepłem całego ciała. Miłość jest stanem emocjonalnym, nad którym nie jesteś w stanie zapanować. Niezależnie od tego, gdzie będziesz, w jakim stanie się znajdziesz miłość będzie tym co doda Ci sił i skrzydeł po czym wstaniesz na nogi, albo stanie się pułapką, przez która wpadniesz w jeszcze większą przepaść i utkniesz w szczelinie, z której tak ciężko będzie Ci się wydostać.
|
|
 |
Spodobała mi się Jego zwyczajność wyróżniająca się na tle reszty facetów. Spodobało mi się to, że tak często lubi wracać do mojego życia pomimo kłótni i sprzeczek, które występują pomiędzy nami. Spodobało mi się to, że potrafi codziennie stawiać czoła problemom i walczyć o mnie, o nas choć wie, jak silną i trudna drogę musi pokonać. Spodobało mi się w Nim to, że nie jest zupełnie obojętny na to co się ze mną dzieje. Spodobało mi się w Nim to, że jest obok niezależnie od tego czy chcę, aby był czy też nie. Spodobało mi się w Nim to, że nie odchodzi, kiedy tylko pojawiają się na horyzoncie problemy, ale wręcz przeciwnie - to, że On chce się im przeciwstawić. Spodobał mi się Jego charakter, ta troska, zaangażowanie i opiekuńczość, która ma w sobie. Spodobała mi się świadomość, że On wbrew wszystkiemu, wbrew różnym niedogodnością i przeciwnością losu nadal chce przy mnie być i trwać. I może za to właśnie kiedyś moje serce Go pokochało? Za to bycie sobą?
|
|
 |
Pamiętasz jak przychodziłeś do mnie i ukradkiem kradłeś pocałunki, pamiętasz jak przytulałeś mnie i szeptałeś do ucha że jestem tylko twoja. A może pamiętasz jak pierwszy raz spojrzałeś w moje oczy, i nie mogłeś się od nich oderwać? nazwałeś je wtedy błędnym oceanem. Ja to wszystko pamiętam, każdego poranka przypominam sobie wszystko, staję przed lustrem i zastanawiam się czy kiedyś jeszcze będzie okazja móc porozmawiać zastanawiam się czy odejście było dobrą decyzją, zastanawiam się czy jeszcze kogoś będę w stanie pokochać. Czuję że zniszczyłam wszystko, że zawaliłam sobie całe życie. Pamiętam Cię, pamiętam twój dotyk dłoni, zapach i te zielone tęczówki mimo wszystko każdego dnia towarzyszą mi wspomnienia o Tobie.
|
|
 |
Stałam się milcząca, nie potrafię wydobyć z siebie kilku prostych słów. Często wpatruję się w jeden punkt i zatracam się w poczucie że jednak coś mnie jeszcze boli. Czuję że nie jestem całkowicie obojętna, czuję że udaję tylko po to by już nie zamartwiać się.Tak, masz rację śpię bardzo krótko - usypiam i za chwilę wstaję patrzę przed siebie i zastanawiam się co ze mną jest nie tak? Czemu nie potrafię pokochać, czemu zawsze przyciągam do siebie tylko dupków, którym zależy na jednej rzeczy. Zastanawiam się jak mogłam zniszczyć sobie tak życie, jak mogłam zranić tak wiele osób, jak mogłam zostawić przyjaciela dla osoby która nigdy nie będzie warta mojej uwagi. Boże powiedz czemu tak mi się źle oddycha, czemu już nie potrafię brać życia pełnymi garściami. Powiedz mi, że jeszcze jest szansa, że mogę się zmienić. Powiedz że mi pomożesz- chcę wreszcie coś zmienić nie chcę już stać w miejscu, chcę zacząć żyć, chcę przeżyć jakoś to życie. Mimo tego że coś mnie zatrzymuję boże trwaj przy mnie.
|
|
 |
Obudziłam się a obok na stoliku był postawiony piękny wazon a w nim sześć czerwonych róż. Za wazonem postawiony kubek z dopiero zaparzoną kawą. Z kuchni dobiegał hałas, który sugerował, że ktoś wyciąga talerze. Z uśmiechem wstałam z łóżka i cicho stanęłam w drzwiach od kuchni, spoglądając na tego wariata. Po mieszkaniu unosił się zapach jajecznicy. Podbiegł do mnie, zaprowadził do stolika i pocałował w czoło. Zaczął opowiadać o pięknym dniu i o tym jak bardzo się nie wyspał. Mówił o tym, że wujek już od rana go zaczepiał i prosił o pomoc przy remoncie i że nie odmówił mu pomocy. Mówił o pracy i o nowych marzeniach. Mówił o sensie egzystowania i o zgubionych dokumentach. A ja? Siedziałam i wpatrywałam się w niego z uśmiechem i podziwem. Jest moim bohaterem i wybawieniem. Jest moim lekarzem, bo nie pozwala by mrok nade mną zwyciężył. Nałożył na talerz śniadanie, ułożone w uśmiechniętą buźkę, pocałował mnie w czubek głowy i dumny ze swojego postępku wyszedł do pracy.
|
|
|
|