 |
|
Doszłam do wniosku, że najlepiej jest rozmawiać z samą sobą. Przynajmniej masz pewność, że ten do kogo mówisz Cię rozumie.
|
|
 |
|
uciekam do niebieskiego pokoiku przepełnionego po brzegi pluszakami młodej. coś czuję, że dziś to tylko tam mnie zrozumieją. . . // n_e
|
|
 |
|
obudziłam się z lekkim uśmiechem na ustach. śniło mi się, że umarłam i to właśnie On stal nad moim grobem zalany łzami. prosił bym wróciła do Niego, że nie daje sobie rady sam. było już za późno przecież . . . // n_e
|
|
 |
|
Miłość polega na poznaniu kogoś tak bardzo, że staje się częścią Ciebie, że chcesz dzielić z Nim każdą wolną chwilę, że wolałbyś sam umrzeć niż patrzeć na Jego śmierć.
|
|
 |
|
początki Jego przeszłości malowały się na starych, wyblakłych na rogach, zdjęciach na których biegał w spodniach z małą dziurką na kolanie i podkoszulce wymalowanej farbą. stopniowo zagłębiałam się w późniejsze czasy wsłuchując się w szeptane Jego głębokim tonem opowieści o tym, jak nie chciał rozstawać się z mamą w pierwszy dzień szkoły, jak z entuzjazmem odrabiał prace domowe, jak uwielbiał rozmawiać z panią kucharką, tuż po zjedzeniu obiadu na długiej przerwie, w końcu, jak wszystko się zmieniło. mówił o pierwszych konfliktach, wrogach na okolicy, uzależnieniach, stratach przyjaciół w borutach. wspominał tak specyficznie poruszając brwią, tym samym zwracając uwagę na bliznę tuż nad. kryjąc kilka łez, które wzbierały Mu pod powiekami przytulał mnie do siebie z krótkim szeptem, że wyłącznie miłość Go ratuje, że ja Go tu trzymam.
|
|
 |
|
w Jego uśmiechu było coś niesamowitego. w spojrzeniu jakaś prośba, która mówiła do mnie tymi iskierkami w źrenicach. 'chcę miłości' - szeptały ku mnie cicho, a ja uciekając wzrokiem w bok, zamykałam serce, wciąż pokryte gipsem po ostatnim złamaniu.
|
|
 |
|
- dlaczego ty zawsze masz w torebce paczkę papierosów, skoro ich nie palisz? - bo widzisz, są sytuacje, kiedy widzę przystojnego kolesia, podchodzę do niego i pytam czy nie ma przypadkiem zapalniczki, bo swoją gdzieś zgubiłam. - i co to ma być? taki rodzaj podrywu? // n_e
|
|
 |
|
siedziałam sama w pokoju kiedy nagle wbiegł do mnie niespełna czteroletni bratanek. zaczął coś dziwnie mówić, początkowo po swojemu. chwilę później powiedział mi ' kiedy ten skurwiel, do ciebie, ciociu znów przyjdzie?' spytałam go ' a co chcesz od niego? ' on mi odpowiedział ' jak go zobaczę obok ciebie to mu urwę jaja i powiem, żeby spieldalał od mojej zajebistej cioci, bo ona nie może przez niego płakać już! ' ... historia autentyczna, nawet nie wiedziałam, że mój mały blondynek, takim słownictwem włada. < 3 // n_e
|
|
 |
|
bezczelnie proszę o jeszcze.
|
|
 |
|
pakowałam do koszyka paczkę żelek, kiedy usłyszałam za sobą Jego głos. - wciąż uzależniona. - szepnął lekko do mojego ucha. nie drgnęłam. - wyobraź sobie jak cudnie by było, gdyby tak na tych pułkach poukładać miłość. - rzucił muskając wargą moją szyję, a serce skowyczało coraz głośniej, coraz bardziej tęskniło za przeszłością i jęczało w żalu o to, że dałam Mu odejść. - każdy by je kupował, każdy by się uzależniał, każdy chciałby więcej, ale tylko niektórzy zdobyliby się na pielęgnowanie tej miłości. - wyswobodziłam się z Jego ramion i ruszyłam z wolna do kasy. zaczęłam wyjmować produkty na taśmę, kiedy pociągnął mnie za rękę. moje 'zostaw' pomieszane z Jego 'nie' oraz nawoływanie ekspedientki z pytaniem o jakąś kartę. w końcu mój podniesiony ku Niemu wzrok i największy błąd, jaki popełniłam. w Jego oczach migotała tęsknota.
|
|
|
|