 |
Wierzę, że nadejdzie taki czas, w którym udowodnisz mi, że mnie kochasz. Że łączy nas od zawsze ta jedna, wielka miłość. Wierzę, że Twoje słowa, że nasze dzieci będą piękne, okażą się prawdą. Wierzę, że po prostu nam się uda. Wierzę, że wrócisz. Chociaż powinnam Cię wyrzucić za drzwi, przyjmę Cię z otwartymi ramionami. Bo mam cholerną słabość do Twoich oczu, uśmiechu, zapachu, dotyku ... Mam cholerną słabość do Ciebie.
|
|
 |
To dziwne uczucie, kiedy myślisz sobie, że nie masz nikogo, kto mógłby Cię przytulić tak, jak On, po czym dostajesz sms właśnie od Niego. 'Co tam? Może naprawimy to, co skończyło się? Tęsknię.' Dziwne uczucie, gdy myślisz sobie, że nie masz nikogo, kto chciałby dla Ciebie jak najlepiej, po czym na ekranie monitora, na jakieś stronie widnieją imiona Twoich zmarłych przyjaciół. Dziwne uczucie, gdy mówię sobie, że chciałabym się do kogoś przytulić, po czym pies wskakuje Ci na kolana. Dziwne, kiedy wszyscy jakoś się układa, a Ty słuchasz dołujących piosenek i wprost ryczysz do monitora.
|
|
 |
Mam ochotę umrzeć. Tu, w tej chwili. Kiedy napisałeś, że tęsknisz. Bo wiem, że więcej tak pięknych chwil nie będzie.
|
|
 |
Włączyłam sobie jedną piosenkę, z którą mam wiele wspomnień. Od dyskotek w podstawówce i pierwszych, wolnych tańców, po wypady nad jezioro całą paczką i śpiewanie jej dla beki. Lecz jednym, z najlepszych wspomnień związanych z tą piosenką, jest sytuacja związana tylko i wyłącznie z Tobą. Zaczęłam nucić tę piosenkę, gdzie Ty, ogarniając co to jest, zacząłeś śpiewać. I to nie tak, dla beki i ze śmiechem. Tak na poważnie. Wierzyłam, że kierujesz te słowa do mnie z prawdą. Wierzyłam, że będziemy szczęśliwi. Wierzyłam, że mnie kochasz. Na koniec mnie przytuliłeś i pocałowałeś w czoło, mówiąc 'Nie mam siły, by żyć bez Ciebie.' Serce zaczęło mi wtedy bić milion razy szybciej. Miałam wrażenie, że zaraz umrę. A teraz, to ja nie mam sił, by żyć bez Ciebie.
|
|
 |
Jego zapach przyprawiał mnie o zawroty głowy, był jedyny w swoim rodzaju, przy nim czułam się bezpieczna. Jego dotyk sprawiał, że dostawałam gęsiej skórki na całym ciele, ale było to bardzo przyjemne. Jego wzrok, który zawsze wiedział, czy mówię prawdę, czy też kłamię, zawsze dbał o mnie i pokazywał emocje. Jego usta, które mnie niekiedy raniły, dawały mi tyle pocałunków i także pięknych słów, że nie jestem w stanie o nich nie myśleć. Jego ramiona, które teraz obejmują inną, kiedyś dawały mi tyle ciepła i miłości. Jego włosy mierzwione przeze mnie, których teraz nie ma, zostawiały po sobie zapach na moich dłoniach. Jego ciało, które każdą częścią pokazywało, że mnie kocha, sprawiało, że codziennie przystawałam na słowa 'Ona jest moja.' Także, do cholery, nie zapomnę o nim. I nie dam rady bez niego. Także, niech mi nikt nie wmawia, że będzie inaczej.
|
|
 |
Siedziałam na parapecie, gadając z kumplem z rocznika niżej. On się we mnie zakochał i błagał mnie o jakąś szansę, gdzie ja nie byłam pewna, czy warto. Widziałam, że się załamał. Widziałam, że potrzebował tej szansy. 'Nie wiem. Zrozum, to nie jest takie łatwe. Ja wiem, że Ty byś mi dał tę szansę, ale zrozum, że tu trzeba myśleć chociaż trochę o przyszłości.' Powiedziałam, a ten nie spojrzał już się na mnie. 'Chodź już, koniec przerwy jest.' Powiedziałam i ruszyłam w stronę szatni wf. Jego koledzy zaczęli nas pokazywać sobie wzajemnie. 'Powiedz im, żeby się uspokoili, bo będą mieli borutę.' Powiedziałam na pożegnanie i zbiegłam po schodach. Z racji tego, że nie ćwiczyłam, zostałam na nich, a po policzkach poleciało mi kilka łez. 'Widzisz debilu, co potrafisz zrobić? Przez to, że mnie zostawiłeś, ja nie jestem w stanie zaufać nikomu.' Napisałam na ekranie komórki i skasowałam. Resztę lekcji przesiedziałam na schodach, opierając głowę o ścianę z zamkniętymi oczami. Płacząc.
|
|
 |
Siedzę na parapecie w szkole, kiedy przechodzi obok mnie ta dziewczyna, która odebrała mi moją wielką miłość. Żaliła się swojej koleżance, jak to ten ją teraz zostawił dla innej. 'Widzisz dziewczynko.' Zaczęłam, podchodząc do nich. 'Jak się komuś odbiera chłopaka, to musisz wiedzieć, że prędzej czy później wylecisz z jego życia w podwojonym tempie.' Miała zapłakane oczy, serce mnie zabolało. Kolejna laska cierpiała przez takiego jednego wielkiego chama. 'Zostaw ją, proszę.' Wtrąciła jej koleżanka. 'O nie, nie ma takiej opcji. Ty nie zostawiłaś Go, gdy był mój, więc ja teraz nie zostawię Ciebie' Zwróciłam się do niej. 'Idź stąd.' Powiedziała łamiącym się głosem. Już to miałam zrobić, gdy coś mnie zatrzymało. 'Cierp, tak jak ja cierpiałam. Wypłacz tyle nocy, ile ja wypłakałam. Nie jedz, nie pij, opuść się w szkole i strać zaufanie do wszystkich facetów, nawet do najlepszego kumpla. Tak jak ja. Może wtedy się nauczysz, że nie możesz tykać tego, co nie jest twoje. Cierp, on Cię nie chce!'
|
|
 |
Usiadłam na ławce na sali gimnastycznej i patrzyłam na klasy grające w koszykówkę. W jednej była eks dziewczyna mojego kumpla, który siedzi w ośrodku. Patrzałam na nią i łzy napływały mi do oczu. Przypomniały mi się WFy z nim, kiedy to dawałam mu swoją komórkę, gdy wkraczałam na boisko, a ten sobie przesyłał muzykę, czy czytał moje esy, później nieźle obrywając. Przypomniały mi się jego wrzaski na cały korytarz gdzie jestem. Przypomniało mi się z jakim szacunkiem się do mnie odnosił. Przypomniało mi się, jak szłam całą dzielnicę do Niego w sylwestra o drugiej w nocy po dwie fajki. Przypomniały mi się jego ucieczki przed dyrektorką, a później wpadanie na mnie i tekst 'poszła już?'. Przypomniało mi się, jak gadając z kumpelą ten stał niedaleko, opierając się o swojego kolegę i patrzał się na mnie. Przypomniały mi się jego słowa 'Nigdy o Tobie nie zapomnę. Jesteś najlepszą siostrą. Nie daj się żadnemu kutasowi.' Łzy tęsknoty i bólu spłynęły mi po policzkach.
|
|
 |
Idę sobie korytarzem, kiedy zatrzymuje mnie Twój kolega. ' Mam Ci dać jego nowy numer, bo znowu zgubił tele.' Spojrzałam się na niego, tłumiąc w sobie wszystkie uczucia. 'Nie obchodzi mnie to.' Rzuciłam i poszłam dalej. Po chwili ten mnie złapał i pociągnął w jakiś kąt. 'Jemu zależy na Tobie. Mieliśmy mówić mu, czy kogoś masz, ale jak utwierdziliśmy go w przekonaniu, że ze szkoły nie masz nikogo, to powiedział, że mam dać Tobie jego numer. Błagał mnie o to. Ja wiedziałem, jak postąpisz, bo widać było, że kochałaś Go bardzo mocno. Ale on nalegał.' Dziękowałam mu za to, że powiedział to w czasie przeszłym. 'Nie chcę jego numeru. Powiedz, że dałeś, ale od razu skasowałam czy coś. Nie chcę go, bo od razu napiszę, a tego nie chcę, rozumiesz?' Wypaliłam prosto z mostu. 'Ale jemu zależy. On Cię kocha.' Oparłam się o ścianę i zamknęłam oczy, przypominając sobie wszystkie wspomnienia. 'Ale ja już nie.' Odparłam i spojrzałam na niego. 'Numer powiedz, że dałeś.' Rzuciłam na pożegnanie./ landriina
|
|
 |
Pachnę Twoimi słowami, Twoimi gestami i pocałunkami. Pachnę naszym pierwszym spotkaniem. Pachnę Twoją rodziną i dobrymi stosunkami z nimi. Pachnę naszą altanką. Pachnę Twoim pierwszym 'Kocham Cię'. Pachnę Twoimi bluzami i czapkami. Pachnę Twoimi fajkami. Pachnę Twoimi ramionami. Pachnę Tobą i się tego nigdy nie pozbędę.
|
|
 |
Stoję na przerwie, niedaleko schodów i gadam z przyjaciółką. Pokłóciłam się wcześniej z najlepszym kumplem, więc humor miałam do bani. W końcu zauważyłam, że on własnie usiadł na schodach i patrzył się na mnie. 'Sorry, muszę coś załatwić.' Rzuciłam do niej i stanęłam naprzeciwko niego. Ten spojrzał się na mnie, przepraszając. Usiadłam obok niego, wtulając się. 'Kurde, mała. Nawet nie wiesz, jak mi będzie Ciebie brakować, gdy mnie wezmą, czy coś.' Walnęłam go w brzuch. 'Na razie o tym nie myśl.' Powiedziałam, dając mu buziaka w policzek. Wtedy przyszedł mój ówczesny chłopak. 'Nie przeszkadzam?' Zapytał, podnosząc mnie do góry, przystawiając do ściany i blokując jakiekolwiek przejście. 'Wiesz, czasami tak bywa, że .. ' Zaczęłam, lecz ten uciszył mnie pocałunkiem. 'Ej, gołąbeczki. To już jest koniec tej przerwy, dokończycie na następnej.' Skomentował nauczyciel. 'Albo dobra, usprawiedliwię was.' Dodał, gdy nie odrywaliśmy się od siebie. // landrina
|
|
|
|