 |
[cz2] Coraz bardziej się bałam. 'Co się działo, o co kurwa chodzi?!' Podniosłam głos, nauczyciele zaczęli się na nas gapić. 'On...' Ciężko mu było. 'Co on?' Ciężko mi było złapać oddech. 'On nie żyje.' Wydusił w końcu. Stanęłam na nogach, lecz nie na długo - szybko upadłam na kolana. Łzy leciały mi strumieniami, serce rozrywało mi się, a brzuch strasznie się kurczył. W tym momencie nie chciałam żyć. Od razu wpadłam w czyjeś ramiona, doszukiwałam się jego zapachu, czy silnego przytulenia - nie było nic. 'Zostaw!' Warknęłam i znów upadłam. 'Daj sobie pomóc.' Usłyszałam. 'Nie chcę pomocy. Należałam tylko do niego, nikt inny mnie nie będzie przytulał. Ja go dalej kocham, rozumiesz?!' Wykrzyczałam na całą szkołę, ból rozrywał całą mnie, a wszystkie oczy skierowane były na mnie. 'On też Cię kochał. Dlatego się poddał w szpitalu. Przestał walczyć.' Wyszeptał wspólny kolega, a mój przeraźliwy szloch wypełnił całą szkołę.
|
|
 |
[cz1] Siedziałam w szkole na parapecie, trzymając nogi na kaloryferze. W końcu podszedł do mnie Twój kolega. 'Jak chcesz pieprzyć o nim, to na razie' Wypaliłam i spojrzałam z niechęcią. 'Nie chcę gadać o nim. Wolę o Tobie' Usłyszałam w odpowiedzi i nie kryłam, że byłam zdziwiona. 'Co?' Zapytałam. 'Jak się trzymasz?' Usłyszałam. 'No dobrze' Odpowiedziałam, sama się do tego przekonując. 'Jesteś z nim?' Zapytał po chwili, spoglądając na mojego kumpla. 'Nie. Skąd Ci to do głowy przyszło?' Uśmiechnęłam się minimalnie. 'Krążą takie plotki. Poza tym widać, jak on na Ciebie patrzy. No i często przebywacie ze sobą' Wyliczył. 'Śledzisz mnie? On Ci kazał? Tę rozmowę też przeprowadzasz dla niego?' Zapytałam, rozumiejąc już wszystko. 'Nie do końca. On nie wie, że z Tobą gadam. Chyba. Znaczy na pewno. Boże, sam nie wiem.' Nie ogarniałam. 'Co?' Zapytałam, próbując przetworzyć informacje, lecz w żadnym stopniu nie udawało mi się. 'Dużo się działo ostatnio i wiesz..'
|
|
 |
Koniec lekcji, weszłam do szatni, porwałam swoją kurtkę i wyszłam na dwór. Zauważyłam, że czekało na mnie dwóch kumpli. Jeden szedł w swoją stronę, a z drugim zawsze wracałam do domu. Lecz nie tym razem, dziś obydwoje szli jedną, nie moją drogą. 'To cześć.' Palnęłam, i jednemu dałam żółwika, a z drugim wymieniliśmy się buziakami w policzek. Parę osób zaczęło gwizdać, przechodząc obok nas, co nie było zdziwieniem. Poszłam w swoją stronę. Po chwili ktoś mnie dogonił. 'Jesteście parą?' Usłyszałam Ciebie, serce zaczęło bić mocniej i brzuch mnie zaczął boleć. 'Tak' Skłamałam. Łatwo mi to przychodziło. 'Szybko się pocieszyłaś' Usłyszałam i stanęłam. 'A Ty? Od naszego rozstania masz już trzecią, tym razem moją przyjaciółkę i śmiesz mi mówić, że się szybko pocieszyłam?' Nie było mi ciężko, wręcz przeciwnie, ulżyło mi. 'Tak' Powiedziałeś po chwili. 'Brakuje słów, jesteś takim chujem, że nie wyrazi tego nic. Przykro, że Twoje życie jest nudne, ale z mojego wypierdalaj' Powiedziałam i odeszłam.
|
|
 |
'Skarbie?' Krzyknęłam, gdy wokół mnie w pokoju nie było nikogo. Przestraszyłam się nie na żarty. 'Kochanie?!' Podniosłam jeszcze bardziej głos. 'Gdzie jesteś?' W tym całym, wielkim, opuszczonym domu byłam całkiem sama. Po chwili wróciłeś. 'Jestem' Odpowiedziałeś. 'Gdzie byłeś? Bałam się. Zostawiłeś mnie samą' Wyrzuciłam, przytulając się do jego nagiej klatki piersiowej, zadziwiająco ciepłej. 'Już jestem, nie zostawię Cię już samej' Powiedziałeś i przytuliłeś mnie. Spojrzałam na Ciebie i dałam buziaka w dolną część policzka, szczękę. Zacząłeś mi rysować na policzku serca, pełno serc. Uwielbiałam takie momenty.
|
|
 |
Były zawody siatkówki damskiej u mnie w szkole. Patrzałam na nie, siadając przy szybie, z której widać sale gimnastyczną. Po chwili podeszło do mnie parę osób. Wiedzieli, że gdyby nie moje kontuzje, byłabym tam. Ty też podszedłeś. Objąłeś mnie. Wiedziałeś, jak mi ciężko. Siatkówka była całym moim życiem. Ale byłeś przy mnie wtedy. Później Ty zająłeś jej miejsce. Teraz? Teraz nie mam żadnego życia, obydwa odeszły, nie żegnając się i zostawiając na pastwę losu.
|
|
 |
Wzięłam fajkę do ust i zaczęłam palić. 'Ej!' Usłyszałam z daleka. Wzięłam jeszcze parę buchów i oddałam szluga koledze. 'Cześć Misiu!' Krzyknęłam na powitanie. 'Paliłaś?' Zapytałeś, podchodząc do mnie . 'No co Ty. Przyćmiło Ci oczka.' Powiedziałam z uśmiechem na twarzy. 'Przecież wiesz, że nie lubię, gdy palisz. Nie pchaj się w to gówno.' Wywróciłam oczami. 'Nie w takie gówno się pchałam i dałam radę.' Powiedziałam i znów zapaliłam. Od razu zabrałeś mi fajkę i sam ją wypaliłeś. 'Ale przy mnie nie będziesz palić.' Dodałeś i pocałowałeś mnie w czubek głowy, obejmując mnie ramieniem.
|
|
 |
Nie bałam się miłości. Nie bałam się pierwszego pocałunku. Nie bałam się pierwszej fajki. Nie bałam się pierwszego kieliszka wódki w ustach. Nie bałam się śmierci. Nie bałam się krzyku i awantur. Nie bałam się bójek i strupów. Nie bałam się nogi w gipsie. Nie bałam się bólu. Jedyne, czego się bałam, to rozstania z Tobą. Ale przeżyłam to. Przecież byłeś zwykłym, takim, jak każdy inny kolesiem, nie? Nic wyróżniającego. Szybko zapomnę. Chociaż zapomnieć też się boję.
|
|
 |
Obudziłam się o 5 nad ranem i poczułam, że całujesz mnie w policzek. 'Misiek, co robisz?' Wychrypiałam. 'Uczę się Ciebie, słońce.' Odparłeś i zacząłeś całować moje ucho. 'Po co?' Zapytałam, uśmiechając się. 'Chcę Cię mieć idealną w myślach 24/7' Odparłeś, a moje ciało przeszedł miły dreszcz. 'To słodkie.' Wtuliłam się w Ciebie. 'Słodkie, że Cię kocham, jak wariat? Kocham do szaleństwa?' Zapytałeś. 'Słodkie, że jesteś tu. Przy mnie. Ze mną.' Odpowiedziałam patrząc Ci w oczy. Ty dałeś mi buziaka w czoło, nos, obydwa policzki i w końcu usta.
|
|
 |
I nie ważne z jakim przyszłym chłopakiem będę leżała o 3 w nocy w zimną noc na górce patrząc się w niebo, bo i tak będę wracała do tamtych wspomnień. Wspomnień z Tobą, najlepszych momentów, jakie przeżyłam. Nikt mi nie zagwarantuje tylu emocji, przeżyć, wspomnień, słów, gestów i pocałunków w ciągu tak krótkiego czasu. Ale nikomu o tym nie powiem. Może będę szczęśliwa z kimś innym.
|
|
 |
Gdybym chciała, zapomniałabym o Tobie ot tak. Nie wracałabym do tego czasu, gdy byliśmy razem. Gdybym chciała. Ale nie chcę. To był najlepszy czas dla mnie i dlatego nie chcę o tym zapomnieć. A Ty nadal nie pojmujesz ile dla mnie znaczyłeś i kim dla mnie byłeś. I weź tu jakkolwiek żyj.
|
|
 |
Tęsknię i sięgam po lustro wspomnień tych dni, w których było tak dobrze nam. Słucham serca i słyszę Cię w nim.. Widzę jak przytulasz mnie, widzę jak nieśmiało dotykasz ust po raz pierwszy ... // gosia - lustro .
|
|
|
|