 |
|
krzycz. z bólu, z radości, z tęsknoty, z miłości, z rozpaczy, ze szczęścia. powiedz to głośniej.
|
|
 |
Stał w szkole, oparty o drzwi do sali, w której miał lekcje i szukał mnie wzrokiem. Miał taką niewinną, czarującą minę. Chciałam na niego wskoczyć, przytulić, zacząć całować i nigdy nie puścić. W swojej czarnej bluzie, którą teraz mam na sobie, wygląda cudownie, a jej zapach doprowadza mnie do szału. Stojąc tak, przyciągał spojrzenia wielu dziewczyn, ale wiem, że tylko na moje spojrzenie liczył. Kiedy spotkaliśmy się wzrokiem, uśmiechnął się, jak jeszcze nigdy. Poczułam w środku coś dziwnego, w brzuchu mnie skręciło. Zrozumiałam, że bez niego bym sobie nie poradziła. Zrozumiałam, że jest cholernie ważny dla mnie. Zrozumiałam, że się w nim zakochałam.
|
|
 |
Jestem zwykłą osobą, dlatego kocham, tęsknię, pragnę, ubóstwiam, nienawidzę, lubię, nie trawię, czuję, potrzebuję. Więc zrozum i nie traktuj mnie, jak kogoś, kto ma mocne nerwy i zlodowaciałe serce, tylko podejdź i przytul mnie czasami.
|
|
 |
Jest multum osób, które wywołują uśmiech na mojej twarzy. Ale tych, którzy wywołują szczery, prawdziwy uśmiech na mojej twarzy można zliczyć na palcach u rąk.
|
|
 |
|
nie miałam go często. jednak czasami był - to się liczyło.
|
|
 |
Tak bardzo mnie kochał, a dziś nie potrafi mi powiedzieć głupiego 'cześć', gdy przechodzimy obok siebie. Czasami nawet nie potrafi na mnie spojrzeć. Przecież wszystko by się jakoś wyjaśniło, ułożyło. Starałam się, do cholery. A on nawet nie spojrzy się i nie uśmiechnie, nie podniesie na duchu, chociaż obiecał, że mnie nie skrzywdzi. A ja, naiwna, po raz kolejny uwierzyłam. Tęsknię za nim, no, tęsknię.
|
|
 |
Twoje opisy o jointach mnie dobijają. Nie musiałeś mnie z tego powodu zostawiać. Kurwa, mi nie przeszkadza to, że fajczysz, zrozum. Przeliterować? N I E P R Z E S Z K A D Z A M I T O , Ż E F A J C Z Y S Z ! Pomogłabym Ci jakoś, do cholery.
|
|
 |
- masz małe cycki . - większe od Twojego chuja .
|
|
 |
|
musnął opuszkami moją dłoń chcąc złapać ją w swoją. - zostaw... - wyszeptałam najciszej jak potrafiłam odsuwając się mimowolnie. zmierzył mnie zdezorientowany. - cierpię. - oznajmiłam zaciskając wargi w wąską linię, aby tylko się nie rozpłakać.
|
|
 |
Siedziałam na kanapie, wpuszczając brata na chwile na kompa. 'Ej, siostra, czyja to bluza?' Zapytał, spoglądając na mnie. 'Kolegi' Odpowiedziałam, uśmiechając się. 'To tego co was kiedyś widziałem na dworze a on fajczył?' Zapytał, a mnie zamurowało. 'Jesteś z nim znowu?!' Zapytał ponownie. Zaprzeczyłam ruchem głowy. 'Trzeba mu wpierdolić?' Zapytał kolejny raz. 'Nie!' Krzyknęłam. 'Nie rób mu nic złego. On mnie nie zranił. Luz.' Powiedziałam szybko, wiedząc, co mój brat może zrobić. 'Siostra, nie oszukuj. Widziałem, co się z Tobą działo i co się dzieje. Tylko jak ten Cię skrzywdzi, to nie ma bata. Oberwie za dwóch. A co do poprzedniego, to też oberwie kiedyś. Może nie ode mnie, ale oberwie. I nie broń go. Kochasz go nadal, widać. Poradzisz sobie. Jak coś, jestem za ścianą.' Powiedział, całując mnie w czoło i wychodząc z pokoju. Zostałam tam sama z szybko bijącym sercem i łzami w oczach. Kto by pomyślał, że brat z którym nie rozmawiam na te tematy najszybciej mnie rozgryzie.
|
|
 |
Ludzie wracający ze szkoły w krótkich rękawkach. Uśmiechy, śmiechy, miłe słowa i komentarze. Słońce dające miło po twarzy, oślepiając nas. Niekiedy widać okulary na twarzach niektórych ludzi. Tak, wiosna nadeszła. Tak, czuję ją. UBÓSTWIAM TE UCZUCIE ♥
|
|
|
|