 |
"nie zabraknie nam już niczego,
trzymam Cię ręką prawą i lewą.
tęsknie, gdy nie ma Cię przy mnie,
jesteś żarem, bez niego stygnę.
i choć bywają akcje perfidne,
nie zamienię Ciebie na żadne inne.
jesteś wszystkim, reszta w tle,
biegnę za Tobą po stłuczonym szkle.
przecinam skórę, ale nie dbam o to,
wykrwawiam się dla Ciebie z ochotą."-Borixon
|
|
 |
"jak magnes zostaliśmy przyciągnięci do siebie. podziurawione niebo przez gwiazdy pozwoliło opuścić granicę jak dotąd nie złamaną i ściśle strzeżoną. nasze ciało zostało związane niczym węzeł rybacki. chłodne i pokaleczone wargi przez sól z łez spotkały się i jak sok z wódką szybko połączyły się w jedność i stworzyły niczym drink zajebiście procentową mieszankę która powalała z nóg. tego dnia czystość ciała, słów i gestów była nam nie znana."-dla.niej
|
|
 |
"mam nowe zajęcie nocą, oglądanie Twojej śpiącej buźki w świetle księżyca"-dla.niej
|
|
 |
"chce się zamienić w słuchawkę, wtedy gdy założysz mnie na swoje uszy celowo odwiedzę Twój umysł. zostanę wiszącą bakterią na Twoim sercu. dokoła siebie będę tylko Ciebie, po tym wszystkim zostawię plamę na naszym sercu będzie to oznaczać naszą trafną i jedyną miłość."-dla.niej
|
|
 |
Rozglądam się nerwowo i czuję, jak moje serce przechodzi w stan natychmiastowej arytmii. Widzę Cię wszędzie, w każdym człowieku dostrzegam Twoje cechy, przez moment mam wrażenie, że zwariowałem, ale ten stan nasila się coraz bardziej. Łapię się za klatkę piersiową i czuję, że za chwilę wyskoczy mi serce. Biegne nad rzekę i siadając na pomoście dostrzegam dwoje zakochanych ludzi po drugiej stronie. Pomyśleć, że to mogliśmy być my, razem, nie osobno, szczęśliwi i zakochani do szaleństwa. To kurwa my mieliśmy spędzać te wakacje razem, miałem mieć CIę teraz tu, przy sobie, na wyłączność, w każdy dzień i każdą cholerną noc. Widzisz co dzieje się ze mną, kiedy nie ma Ciebie obok? Obawiam się, że za jakiś czas zacznę narzekać nawet na powietrze, bo te, którym oddycham teraz, a którym nie oddychasz Ty, nie zaspokoi moich oczekiwań i stanie się dla mnie zbyt ciężkie./mr.lonely
|
|
 |
Od kilku godzin nie śpię w nadzieii, że w końcu odezwiesz się i dasz znak, że to co nas łączy, to coś ważnego dla Ciebie, że nie kończy się uczucie, jakie zrodziło się pomiędzy nami. Tak tęsknię, spoglądam w okno, a przez moją głowę zaczynają przetaczać się myśli, których jakiś czas temu nigdy nie pozwoliłbym do niej dopuścić. Umieram bez Ciebie wiesz? I może to banalnie brzmi, może te słowa są przereklamowane, ale naprawdę umieram i nieważne jak to odbierzesz. Powietrze bez Ciebie jest ciężkie jak ołów, zaczynam zatrzymywać się nawet na zielonym świetle, a kiedy spoglądam w niebo, szukam odbicia Twoich źrenic w księżycu. Pijąc kawę, przypominam sobie smak tej, którą sama robiłaś mi każdego ranka, a kiedy widzę Twoją twarz na zdjęciu, zaczynam zastanawiać się, czy jeszcze mnie pamiętasz, czy Twe serce wciąż jest tak szeroko otwarte, czy w każdej chwili jesteś gotowa wtulić się w moje ramiona i poczuć dawne chwile, kiedy byliśmy szczęśliwi jak małe dzieci./mr.lonely
|
|
 |
Twoje łzy sprawiają, że moje serce przechodzi stany, o których istnieniu nie miałem pojęcia. Sprawiasz, że dusza się dusi nie mogąc wydostać się z błota, w którym ugrzęzła prawdopodobnie na dobre. Zakrywam twarz dłońmi w nadzieii, że ten koszmar się skończy, nie mogę dłużej udawać, że wszystko jest w porządku, bo nie jest, przecież każda Twoja łza, jest spowodowana moim zachowaniem. Widzę Cię we śnie, kolejny raz próbuję dotknąć Twojej dłoni. Już prawie ją mam, już prawie jej dotykam, kiedy momentalnie rozpryskujesz się przed oczami niczym mydlana bańka. Kolejny raz wyśniłem sobie moment naszego pojedniania, które nie ma miejsca w rzeczywistości. Umieram samotnie, a Ty myślisz, że wszystko jest w porządku. Nie powiem Ci jak cierpię, i tak zbyt wiele przykrości Ci sprawiłem zachowaniem gnojka./mr.lonely
|
|
 |
-Chcę już do Ciebie... :/
- To jetpackiem dawaj :D
- To nie GTA skarbie...
- No wiem... :c
|
|
 |
nie umiem żyć bez niego. i nie umiem żyć z nim. / abstracion
|
|
 |
Hmm ... Najgorzej jest udawać przed samym sobą. Obiecujesz, że od jutra wszystko się zmieni, mija tydzień, nawet miesiąc, a Ty nadal stoisz w miejscu, a Twoje rany nie zabliźniły się ani trochę. Wmawiasz sobie, że jest dobrze, że jest lepiej, że tym razem odpuścisz. Unosisz głowę do góry i powstrzymujesz łzy, bo masz już dość bycia słabym / bezsilnym, chociaż wewnętrznie cały się trzęsiesz i nie ma już w Tobie nic co walczy, nic co pozwoliłoby Ci choć na chwilę uciec z tego stanu. Próbujesz sprzedać wszystkim bajeczkę o byciu szczęśliwym, a w rzeczywistości modlisz się, aby ktoś Cię odciął od tego bólu jak od respiratora.
|
|
 |
Już zapomniałam jakie to uczucie, gdy odzywałeś się codziennie.
|
|
 |
W końcu się poddajesz. Nie walczysz, nie krzyczysz, nie płaczesz. Patrzysz obojętnym wzrokiem na to co Cię otacza i nie potrafisz już zrozumieć o co było to zamieszanie. Nie interesuję Cię już czy ktoś odejdzie albo czy może zranić. Zgadzasz się na wszystko. Umarłaś, sama przyznaj.
|
|
|
|